7.

18 5 1
                                    

 Wjeżdżam na autostradę i uchylam okno, rześkie powietrze wypełnia samochód, rozkręcam radio na maksa i mknę przed siebie. Telefon co chwilę wibruje, mam dziesięć nieodebranych połączeń. Przytrzymuję przycisk i ekran robi się czarny. Szach-mat cwelu, uśmiecham się do siebie, teraz ja jestem górą. Teraz on czuje strach, chodzi pewnie w kółko po salonie i co chwilę wciska zieloną słuchawkę. Niech się boi, niech cierpi. Nie czuję w ogóle wyrzutów sumienia, przez ostatnie miesiące ja przeżywałam podobne piekło. Niech teraz poczuje, jak to jest. Odczuwam dziką satysfakcję, przez chwilę aż sama siebie przerażam. Szybko odganiam jednak złe myśli i znowu zanoszę się śpiewem. Jak byłam mała, to marzyłam, że zostanę sławną piosenkarką. Podobne marzenia ma pewnie co druga dziewczynka. Prosiłam rodziców, żeby zapisali mnie na lekcje śpiewu.

,,Żeby śpiewać trzeba mieć talent, trzeba mieć głos. Baśka, daj spokój, nie będziemy marnować ciężko zarobionych pieniędzy na zachcianki dzieciaka." – Tak moje prośby skwitował ojciec. W tamtym momencie go nienawidziłam. Żałował mi kilkudziesięciu złotych w miesiącu na dodatkowe zajęcia, ale nie żałował setek, jakie szły na jego wódkę i fajki. Często upijał się do nieprzytomności. Jeden z tych dni pamiętam, jakby to było dzisiaj. To były moje urodziny, zaprosiłam koleżanki z klasy na tort, który upiekła nam mama. Postarała się i obiecała, że to będzie wyjątkowy dzień. Pod płotem otaczającym mój dom leżał zalany w trupa ojciec. Pewnie wracał z kolejnej libacji i był tak napruty, że nie dał rady otworzyć bramy. Gdy nas zobaczył, zaczął coś bełkotać i próbował wstać. Jak już mu się to udało, to puścił pawia pod nasze nogi i znowu upadł. Koleżanki zaczęły wrzeszczeć, po czym uciekły. A ja zostałam, cała czerwona, z leżącym u moich stóp śmierdzącym ojcem brudnym w rzygowinach. To były moje dziesiąte urodziny. Weszłam zaryczana do domu i opowiedziałam o wszystkim matce. Ta wybiegła, pozbierała ojca, a następnie starała się wyczyścić jego rzygi z chodnika. Ja siedziałam na parapecie w salonie i patrzyłam zza firanki czy któryś z sąsiadów ją obserwuje. Co za wstyd. Mama wróciła do domu i chciała stworzyć pozory normalności. Włączyła muzykę i zapaliła na torcie świeczki.

,,No już kochanie, pomyśl życzenie i zdmuchnij.''

,,Chcę, aby ten człowiek zdechł." – Co musi mieć dziesięciolatka w głowie, że jej życzenie urodzinowe tak brzmi? Nie miałam łatwego dzieciństwa. Wszystko zmieniło się, gdy miałam dwanaście lat. Ktoś z góry chyba wziął moje życzenie na poważnie. Ojciec zachlał się na śmierć w jakiejś melinie. Jego kumple byli podobno tak pijani, że jak się obudzili, to był już zimny. Matka bardzo płakała, nie wiedziałam dlaczego. Przecież teraz wszyscy odczujemy ulgę, razem z siostrą po cichu się z tego cieszyłyśmy. Na pogrzebie jednak stałyśmy ze spuszczonymi głowami. Stworzyłyśmy pozory, bo przecież jak można się cieszyć ze śmierci własnego ojca? Jakiś miesiąc później wyprowadziłyśmy się do małego mieszkanka, po zmianie otoczenia mama odżyła. Pewnego dnia wróciłyśmy ze szkoły, a ona przywitała nas w nowej fryzurze, z niebieskimi paznokciami i pizzą na stole.

,,Zaczynamy nowy rozdział!'' - Czekałyśmy na te słowa od wielu miesięcy. Wcześniej leżała całymi dniami w łóżku i oglądała głupkowate seriale. Musiałam objąć jej obowiązki, zadbać o młodszą siostrę i zająć się sprzątaniem i gotowaniem. Tego dnia rozpoczęłyśmy nasze życie od nowa. Można powiedzieć, że dopiero wtedy zaczęłyśmy naprawdę żyć. Czasem śmierć to jedyne rozsądne wyjście...

- O kurwa! - Wciskam hamulec do końca. Zamyślona nie zauważyłam, że auto przede mną się zatrzymało. Udaje mi się wyhamować w ostatnim momencie. Gdybym miała słabszy samochód, na pewno bym w niego przywaliła. I mój plan na odpoczynek by się skończył. Musiałabym zadzwonić po tego dupka, żeby przyjechał po mnie i pomógł mi dopełnić formalności. Znowu bym pokazała, jaka jestem słaba, wszystko zaczęłoby się od nowa. Jedna chwila może totalnie zmienić rzeczywistość i popsuć nawet najlepszy plan. Muszę być bardziej ostrożna. Po prawej widzę dwa roztrzaskane auta, a więc to one są przyczyną korku. Ciekawe, dlaczego doszło do zderzenia. Mijam je i wyrzucam z głowy ten obraz, mam nadzieję, że ucierpiały tylko samochody, a nie ich kierowcy.

Bez HamulcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz