9.

10 4 0
                                    

     Promienie słońca przebijają mi się przez powieki. Ostrożnie otwieram oczy. O nie, jest już rano. Zamykam oczy z powrotem, ale poddaję się po kolejnych kilku minutach. Nie dam rady ponownie zasnąć. Muszę wracać do swojej chorej rzeczywistości. Zegarek wskazuje ósmą. Zrzucam z siebie koc i idę w stronę łazienki. Jak szybko się ogarnę, to zdążę jeszcze pożegnać się z morzem. Zawsze robiliśmy tak z rodzicami ostatniego dnia wakacji. Uwielbiałam wyjeżdżać. Ojciec zmieniał się wtedy nie do poznania. Był taki wyluzowany i miły. Co prawda codziennie wychodził gdzieś wieczorami. Nie rozumiałam wtedy, dlaczego mama jest taka smutna. Przecież byliśmy na wakacjach! A na wakacjach trzeba się cieszyć. Wracał późno w nocy, kiedy już spałam, a rano znów był tym kochanym tatusiem.     

     Nie chce mi się myć włosów, związuję je tylko w niedbałego koka. Zakładam bluzę i krótkie spodenki, zapowiada się naprawdę słoneczny dzień. Przechodzi mi przez myśl przedłużenie pobytu. W końcu mam jeszcze wolny cały weekend. Po chwili namysłu postanawiam jednak wrócić. I tak przed tym nie ucieknę, a chwilowe wydłużanie powrotu nic mi nie da. Pakuję resztę swoich gratów i wkładam wszystko do auta. Oddaję klucze i żegnam się z właścicielem. Uśmiecha się do mnie szeroko i zaprasza w przyszłym roku. Gdybym jeszcze wiedziała co będzie za rok... Wątpię, żebym miała ochotę znowu tu przyjeżdżać. To miejsce wzbudza we mnie negatywne emocje, za dużo złego wydarzyło się tu podczas tych czterech dni. Potrząsam głową i wyrzucam te myśli z głowy. Już i tak mam dość zrąbany nastrój. Dziękuję mężczyźnie za przemiły pobyt i obiecuję, że na pewno kiedyś wrócę. Zapalam papierosa i ruszam w stronę plaży. Mijają mnie tłumy turystów z pompowanymi materacami, kocami i piwami w rękach. Zazdroszczę im, chciałabym być tak beztroska.     

     Dochodzę na miejsce. Spod morza kolorowych parawanów i koców prawie nie widzę piasku. Szkoda, że wybrałam główne wejście, niestety nie mam już czasu na zmianę. Ściągam buty i szybko idę slalomem w stronę wody, piach jest tak gorący, że za chwilę chyba się poparzę. Czuję ulgę dopiero, jak dotykam stopami mokrej powierzchni na brzegu. 

,,Majka" - widzę na ekranie smartfona. Czego ona ode mnie chce? Nie mam ochoty z nią rozmawiać. Nie po tym, co ostatnio mówiła. Wydaje mi się, że jest zazdrosna o moje poukładane życie. Pewnie myśli, że przesadzam. Że żyje mi się tak wspaniale i na siłę szukam problemów. A to ja czasami zazdroszczę jej. Po pracy wraca do domu, do ciszy i spokoju, a jej jedynym zmartwieniem jest stary chomik w klatce koło łóżka. Chętnie wymieniłabym Patryka na jakiegoś zwierzaka. Poczułabym się w końcu kochana i nikt by na mnie nie krzyczał. Uśmiecham się na myśl, że wymieniam mojego męża na słodkiego króliczka. Muszę o tym pomyśleć! Szum fal zawsze poprawia mi nastrój. Idę uśmiechnięta i na chwilę zapominam o troskach. Niestety, mój spokój burzy dźwięk przychodzącej wiadomości.

,,Hej Kochanie, o której planujesz wrócić?"

,,Najlepiej nigdy." – Wystukuję szybko na dotykowej klawiaturze. Zaraz jednak usuwam, nie chcę iść po weekendzie do pracy poobijana. Prycham i chowam telefon z powrotem do plecaka. Ten idiota psuje mi ostatnie chwile wolności. Patrzę na zegarek, wybija jedenasta. Zawracam i szybkim krokiem kieruję się w stronę wyjścia. Rzucam ostatnie spojrzenie na falujące morze, znowu mijam kolorowe knajpki i roześmianych turystów.    

     Po chwili przejeżdżam już obok tabliczki z nazwą miejscowości.

,,Zapraszamy ponownie" – Po moim trupie. Więcej tu nie przyjadę. Na samą myśl o tym miejscu przeszywają mnie dreszcze. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że straciłam nad sobą panowanie i chciałam ze sobą skończyć. Mama chyba by tego nie przeżyła. Najpierw odszedł ojciec alkoholik, potem dowiedziała się, że Majka jest w ciąży z przypadkowym typem z dyskoteki, a teraz usłyszałaby, że jej starsza córka popełniła samobójstwo. To byłoby dla niej zbyt wiele. Ściska mi się serce i czuję, że mam wilgotne oczy. Włączam radio, w samochodzie rozbrzmiewa wesoła muzyka. Staram się skupić myśli na czymś innym. Przecież nic się nie stało, a ten felerny wieczór pozostanie naszą tajemnicą, moją i Klary. Ciekawe czy przyjaciółka dotarła już do siebie. Chyba już mogę ją tak nazywać? Czuję, że to nie przypadek, że stanęła na mojej drodze. Tak bardzo brakowało mi kontaktu z innymi ludźmi, tak bardzo chciałam poczuć, że jestem dla kogoś ważna. Podobno nic wżyciu nie dzieje się bez przyczyny. To, że Klara spacerowała akurat w tym miejscu nie było przypadkowe. Gdyby nie ona... Uratowała mi życie. Mam u niej ogromny dług  wdzięczności i nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się go spłacić.                                                                      

Bez HamulcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz