1.8. [METEORYT] Bezsenność.

206 24 190
                                    

Grzegorzowi zaburczało w brzuchu tak głośno, że Agentka Zamiejski usłyszała w pokoju obok i cichutko się zaśmiała. Gdy pracował, zapominał o jedzeniu.

— Grzegorz, w lodówce czeka nadal na ciebie śniadanie z cateringu — zawołała. — Chłopcy w twoim wieku zwykle nie pamiętają o takich przyziemnych sprawach, jak jedzenie.

— Dzięki, ale chyba nie jestem głodny — podziękował grzecznie Stelmaszczyk.

W pospiechu zjadł kanapkę i popił kawą, którą przygotował sobie sam, w aneksie kuchennym sekretariatu. Nie śmiałby prosić Alicji o kawę, mimo że tymczasowo została sekretarką, poza tym, umiał przecież obsługiwać ekspres.

— Nie jestem chłopcem — droczył się z nią Grzegorz, nadal krzycząc przez ścianę.

— Jesteś, jesteś. Mam synka prawie w twoim wieku.

— Synka? — zdziwił się Grzegorz. — Pierwsze słyszę. Ile ma lat?

— Siedemnaście, a zaraz osiemnaście. Zachowuje się dokładnie tak samo jak ty. Udajecie samodzielnych, nieczułych, nie przyjmujecie rad. Myślicie, że pozjadaliście wszystkie rozumy.

— To nie możliwe, żebyś miała prawie dorosłego syna!!! Wyglądasz bardzo młodo, ile ty masz lat?!

— No właśnie o tym mówię! Kobiet nie pyta się o wiek! — przypomniała Grzegorzowi podstawowe zasady dobrego wychowania. — Wczesne macierzyństwo — dodała jednak.

Biuro zatrudniało ponad stu agentów, ale od trzech dni nie spotkał prawie nikogo, wszyscy pracowali w terenie. Nawet Gabriel, który za dnia nie lubił opuszczać pokoju, odnalazł się w roli dozorcy na osiedlu. Jedynie szef laboratorium trzymał wartę, nadzorując kilku praktykantów.

W sześciu przezroczystych zbiornikach lewitowały identyczne okrągłe, srebrne kulki. Emitowały różową poświatę i delikatnie drgały, więc pomieszczenie wyglądało jak bar w wieczór panieński.

— Cześć Władek! Przyniosłem Ci jeszcze jednego do kolekcji — powiedział Grzegorz i postawił nonszalancko termos z meteorytem przed naukowcem. — Szykuj kolejne przezroczyste wiaderko.

Grzegorzowi zaburczało w brzuchu tak głośno, że Agentka Zamiejski usłyszała w pokoju obok i cichutko się zaśmiała. Gdy pracował, zapominał o jedzeniu.

— W lodówce czeka nadal na ciebie śniadanie z cateringu — zawołała. — Chłopcy w twoim wieku zwykle nie pamiętają o takich przyziemnych sprawach jak jedzenie.

— Dzięki, ale chyba nie jestem głodny — odpowiedział uprzejmie Stelmaszczyk.

Mimo to, w pospiechu zjadł kanapkę i popił kawą, którą przygotował sobie sam, w aneksie kuchennym sekretariatu. Nie śmiałby prosić Alicji o kawę, mimo że tymczasowo została sekretarką — poza tym, doskonale radził sobie z ekspresem.

— Nie jestem chłopcem — droczył się z nią Grzegorz, nadal rozmawiając z nią przez ścianę.

— Jesteś, jesteś. Mam synka prawie w twoim wieku.

— Synka? — zdziwił się Grzegorz. — Pierwsze słyszę. Ile ma lat?

— Siedemnaście, a zaraz osiemnaście. Zachowuje się dokładnie tak jak ty. Udaje samodzielnego, nieczułego, nie przyjmuje rad. Myśli, że pozjadał wszystkie rozumy.

— To nie możliwe, żebyś miała prawie dorosłego syna!!! Wyglądasz bardzo młodo, ile ty masz lat?!

— No właśnie! Kobiet nie pyta się o wiek! — przypomniała mu podstawowe zasady dobrego wychowania. — Wczesne macierzyństwo... — dodała.

Nie jestem z cukru - Chorobliwy Brak Chłopaka - tom 1 [seria CBC] [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz