Jolka odwiozła Darka do domu, a Kubę i Bartka odprowadziła, z poleceniem niewypuszczania ich już tego dnia na dwór.
— Po co oni tam wleźli? Durne dzieciaki! — Chodziła nerwowo po mieszkaniu, poprawiając krzywo ułożone poduszki na sofach, prostowała frędzelki w dywanie. — Wiedziałam. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Ta ciągła gra półsłówek, niedopowiedzenia, przekomarzanie się. Ja wiedziałam, że on coś kręci. Kiedyś naprawdę urwę mu łeb!
Byłam bardzo ciekawa, co takiego zadziało się pomiędzy moją siostrzyczką, a Grzegorzem, że była na niego aż tak wściekła. Może to jego ujmujący styl bycia, a może...
— Jola, mogę cię zapewnić, że mamy do Grzegorza stuprocentowe zaufanie. Znamy go prawie od kołyski — powiedział tata, mieszając w garnku pomidorówkę.
"Od kołyski"?
Tata ściszył głos, kiedy tylko weszłam do kuchni.
— Mam nadzieję, że to cała prawda i tym razem nie będę musiała prowadzić dochodzenia na własną rękę! — Jolka posłała ojcu „perskie oko".
— O kim mówicie? Ach, o Grzegorzu — wtrąciła mama zajęta jednocześnie rozwieszaniem prania na balkonie i przygotowywaniem kolacji. — Pracuje z nami od ponad roku, najlepszy agent terenowy, jakiego znam.
— A ilu znasz agentów terenowych? Trzech? — Ojciec natychmiast skarcił ją wzrokiem.
— Czterech, ale każdy wyraża się o nim w samych superlatywach.
— W agencji? Agencji Kosmicznej? — spytała Jolka z niedowierzaniem. — Ale jaja! Nam powiedział, że pracował w Policji, a teraz przenieśli go do Straży Miejskiej.
Siedziałam przy wyspie kuchennej i przysłuchiwałam się całej rozmowie.
— A co z tym świecącym, zielonym kawałkiem meteorytu? — zapytałam. — Postarajcie się tym razem o szczerość, okej? Jestem waszą córką, a nie agentką kontr wywiadu.
— Pewnie trafi do laboratorium na Cyprze — zamyślił się tata. — Razem z pozostałymi odłamkami i tym, co wydobyliśmy z dna morza.
Jolka natychmiast przeniosła całą swoją uwagę na rodziców. Spiorunowała ich spojrzeniem i złapała się pod boki.
Gdyby wzrok mógł zabijać.
— Nie mówcie tylko, że wciągnęliście w te wasze gierki również Michała.
— Nie zaprzeczę — przytaknął tata. — Ale nie konkretnie Michała. Cała Marynarka Wojenna pracowała z nami, w tym Michał i jego jednostka. Nie możemy rozmawiać o szczegółach akcji, to tajne dane. Najważniejsze wiadomości zawsze są przekazywane do prasy. Wszyscy jesteśmy bezpieczni i żadnych większych fragmentów meteorytu nie powinno być już na terenie Polski.
— Boże — jęknęła Jolka, po czym wzięła książkę i obrażona udała się do swojego pokoju.
A ja przeanalizowałam to wyznanie według własnego skryptu deszyfrującego:
najważniejsze informacje są w Wiadomościach — ale o pozostałych nigdy się nie dowiecie;
wszyscy jesteśmy bezpieczni — nie chcę was martwić, lepiej, żebyście żyły w nieświadomości;
żadnych większych — czyli mniejsze już tak, nie powinno — ale jednak pewności nie ma, na terenie Polski — poza terenem: czemu nie.
Poniatowscy kompletnie nic sobie nie robili z naszych fochów i krzywych uśmiechów. Jak widać, ponad dwadzieścia lat rodzicielstwa wyrobiło w nich odporność na wszelkie próby manipulacji emocjonalnej, które mogłyby zaburzyć kruchą równowagę wszechświata.
CZYTASZ
Nie jestem z cukru - Chorobliwy Brak Chłopaka - tom 1 [seria CBC] [1]
ChickLit16+[Komedia/Przygoda/Miłość] Chorobliwy Brak Chłopaka, a w skrócie CBC, to wirus dziesiątkujący nastolatki. Niestety osobniczki ze słabą odpornością borykają się z nim również w wieku dwudziestu, a nawet trzydziestu lat. Czy to możliwe, aby CBC stał...