2.4. [Prawda] Wieczorek towarzyski

4 2 0
                                    


Darek od rana czuł się nieswój. Nie mógł przestać myśleć o... no właśnie, o czym? A może o kim? Był rozproszony i sam nie do końca wiedział dlaczego. Marta? Może.

Dochodziło południe, gdy skończył pucować samochody. "Dopiero dwunasta". Miał ochotę odwiedzić swoją nową szwagierkę, Jolkę i pogadać, ale nie chciał przeszkadzać w zabawie z psem. Poza tym mama zarządziła wielkie porządki: zaprosili Poniatowskich na kolację i wspólne oglądanie ślubnych zdjęć.

Zwykle soboty wypełniały mu mecze koszykówki, ale tym razem został w domu. Nie lubił siedzieć bezczynnie. W jego pokoju panował rozgardiasz, więc zaczął wkładać porozrzucane ubrania do szafy. Włączył sobie nawet muzykę, ale nadal był strasznie rozkojarzony. Nie znosił sprzątać w pokoju. Z każdą chwilą bałagan wydawał się coraz większy, a jego irytacja rosła. Po chwili poddał się – może podwórko było lepszym miejscem do rozładowania frustracji. Tam mógł oderwać myśli od tego, co naprawdę go gnębiło. Jego ciało wysyłało sprzeczne sygnały. Pragnął być blisko swojej dziewczyny, czuć jej obecność i dotyk, a jednocześnie okazać jej troskę i dojrzałość. "No kurcze, jak nigdy" — pomyślał rezolutnie. Skosił po raz ostatni w sezonie trawę przed domem, zgrabił nieliczne liście i zamiótł podjazd. W domu wciąż było sporo do zrobienia, w tym mycie okien, więc zastanawiał się, czy nie wykorzystać okazji i pomóc. Miał jeszcze czas, żeby wziąć prysznic i przebrać się w eleganckie ciuchy.

Po piętnastej przyjechali Poniatowscy, dom wypełnił się wrzawą i serdecznym śmiechem. Bajka witała ich również w przestronnym hallu, ale czmychnęła pomiędzy nogami gości prosto na dwór, mimo że właśnie zaczynało kropić.

Wystawne kolacje u Czartoryskich były tradycją rodzinną, pieczołowicie pielęgnowaną przez pokolenia. Niestety, Dorota nie wiedziała o tym, zostając żoną Jacka, bo talentu ani do gotowania, ani do urządzania proszonych przyjęć nie miała za grosz. Lubiła za to Jolkę — swoją synową i Martę, tak samo Kasię i Sławka Poniatowskich. Rozdzieliła więc zadania przy ogromnej wyspie kuchennej i wszystkich zagoniła do pracy.

— Nauczyłem się gotować i piec na komisariacie — zagaił Jacek Czartoryski. — Dwa pytania: szarlotka, czy sernik? No i kto zostanie moim osobistym asystentem?

Wspólne przygotowanie posiłku było główną atrakcją wieczoru i razem z wesołymi rozmowami, sprawiło wszystkim wielką frajdę.

— A czy to prawda, że macie w domu kajdanki, krótkofalówki i sprzęt szpiegowski? — zapytała Jolka.

— Tak, to oczywiście prawda. Mamy to wszystko. Plus stały monitoring i broń w sejfie — odpowiedział Jacek, mieszając składniki na sos winegret do surówki.

— Słyszałam, że Michał przykuł Darka do bramy garażowej!? — dopytywała.

— To było śmieszne... choć Darek pewnie nie był tego samego zdania — powiedział Michał z uśmiechem. — Rano przed ślubem postanowił mnie zamknąć w piwnicy. No cóż, odwdzięczyłem się, przykuwając go do bramy garażowej.

— To był przypadek. A ty zapomniałeś dodać, że za karę zatrzasnąłeś mnie najpierw na strychu. Mówię wam, bardzo chciałem go stłuc — przytaknął Darek, soląc wodę na makaron. — Jeszcze mam ślady na nadgarstkach od kajdanek! — Podwinął rękawy, by pokazać czerwone pręgi.

— Myślałam, że to było dawno, jak byliście dzieciakami — zwróciła się do męża Jolka.

— Nie, w dzień waszego ślubu! — powiedział Darek.

— Muszę znowu zmienić kod do sejfu — zdecydował Pan Jacek z udawanym płaczem. Akurat kroił cebulę. — Mam do wypróbowania nowy system alarmowy, to takie moje hobby, później wam pokażę. — Mrugnął porozumiewawczo okiem.

Nie jestem z cukru - Chorobliwy Brak Chłopaka - tom 1 [seria CBC] [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz