2.7 Wróg czy przyjaciel?

202 36 2
                                    

Lucille musiała wziąć się w garść i po chwili wyszła z pojazdu mając coś do zrobienia. Na zewnątrz czekali jej ludzie, którym musiała coś powiedzieć. Rozejrzała się po znajomych jej twarzach, które znajdowały się nad ciałami członków obcej grupy. Była jednocześnie wściekła i zrozpaczona. Nie otarła jednak łez, nie zamierzała ukrywać tego, co w tamtym momencie czuła.

-Zabiliście wszystkich?

-Jeden żyje – odparł Dave, wskazując na wijącego się po ziemi mężczyznę. Lucille natychmiast do niego podeszła.

-Gdzie wasza osada?

-Pieprz się – na te słowa Lucille strzeliła w jego głowę bez żadnego zawahania.

-Ich osada jest niedaleko – wywnioskowała to z zachowania przywódcy, który chciał ją wykończyć. Dlatego też nie miała zamiaru męczyć się z tym człowiekiem, tylko postanowiła sama znaleźć to miejsce. - Mają doktora.

-Lucille, znalazłem coś – zawołał ją Dave, pochylając się nad czymś. Po chwili w jego dłoni znalazła się ampułka z jakąś substancją, którą pokazał kobiecie. - Co jeśli mu się udało?

-Tym bardziej musi przeżyć – fakt, że ją zdradził był bolesny, ale liczyło się dobro większości. Nie mogli mieć pewności, że lekarstwo naprawdę działa i musieli się o tym przekonać.

-Jaki masz plan? - spytał Matt, znając ją na tyle, aby wiedzieć, że lada moment będą wyruszać.

-Spodziewają się konwoju.

-Wparujemy tam i damy się zabić?

Lucille podeszła do Daryla, aby go odesłać. Nie chciała narażać jego życia, a po tym co właśnie się wydarzyło, wszyscy mogli być w niebezpieczeństwie.

-Wróć do osady.

-Nie ma mowy – nie zamierzał jej z tym zostawiać.

-Lucille przemyśl to. Mamy za mało ludzi – wtrącił się Matt. - Nie działaj pochopnie.

Mężczyzna próbował powstrzymać ją przed zrobieniem czegoś nierozsądnego. W tym wypadku emocje przejęły na chwilę kontrolę.

Lucille wzięła kilka głębszych wdechów i zastanowiła się nad tym.

-Musimy ewakuować naszych – odparła, mając świadomość, że najbardziej liczy się bezpieczeństwo jej grupy. - Niech wrócą do głównej osady.

-Jak daleko? - spytał Daryl, który również przejął się tą sytuacją.

-Dwa stany stąd.

-Co jeśli dopadną was po drodze?

-Nie mamy innego wyjścia – bała się o swoich bliskich, ale nie było czasu na podjęcie innego działania.

-Mamy – Daryl wpadł na pomysł, wiedząc, że wielu osobom się on nie spodoba. - Zabiorę was do Alexandrii.

-Twoi ludzie nas nienawidzą.

-Ale wam pomogą – nawet nie zaprzeczył jej słowom, bo miał świadomość, że potrzeba czasu, aby się do nich przekonać. - Tak jak kiedyś wy pomogliście nam.

Pomoc jaką zaoferował Daryl była nieoceniona. Dla Lucille i jej ludzi znaczyła naprawdę wiele. Tylko kilku z nich znało Dixona z czasów, kiedy byli w tej okolicy po raz pierwszy. Mężczyzna stał się przyjacielem ich grupy, który niejednokrotnie wykazał się w ich stronę wsparciem. Robił to nie tylko dla Smith, ale także dla osób, które zdążył poznać. Wiedział jak silne więzi łączyły ją z grupą i sam zdążył zapoznać się z kilkoma osobami trochę lepiej.

"Lucille" x Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz