3. Kreatywność, spryt i zdrada

454 49 9
                                    

Mieszkańcy Alexandrii szybko udali się pod wejście, aby zorientować się w sytuacji. Rick spodziewał się, że grupa Matta tak jak zagroziła wróci, ale nie przeczuwał, że stanie się to tak szybko. Nie zdążyli obrać żadnej taktyki, nie przyjęli odpowiedniej obrony. Ustalili jedynie, że nie oddadzą Negana, który miał zgnić w ich celi.

Wchodząc na górę ogrodzenia Grimes dostrzegł dojeżdżającą do ich miejsca kolumnę samochodów, parkujących tuż przy bramie. Z pierwszego pewnym krokiem wyszedł w ich stronę poznany już wcześniej Matt z tym samym, bezczelnym uśmiechem na twarzy. Daryl widział go jednak pierwszy raz.

-Hej Rick - przywitał się z nim tak, jakby nic nie mogło popsuć mu humoru. - Pomyślałem, że może zmieniliście decyzję.

-To się nie stanie - odparł przywódca Alexandrii, a tuż przy nim znajdował się Dixon.

-Szkoda - nic więcej już nie powiedział.

W tym czasie na miejsce dojechał jeszcze jeden samochód. Matt nawet nie drgnął, czekał po prostu na to, co za chwilę miało się wydarzyć. Po chwili z pojazdu wyszła kobieta, ubrana w skórzaną kurtkę i ciemne spodnie, a pod szyją miała zawiązaną fioletową chustkę.

Nie potrzeba było dużo czasu, aby Daryl ją rozpoznał.

-Niezłe miejsce - kobieta przyjrzała się dobrze zabezpieczonej bramie i zmierzyła wzrokiem stojących przy ogrodzeniu mieszkańców Alexandrii.

Wśród nich dostrzegła znajomego jej mężczyznę. Nie dała jednak innym do zrozumienia, że już wcześniej się spotkali.

-Nie zdążyliśmy się poznać, ale słyszałam o tobie Rick. Może mi uda się z tobą dogadać - podeszła znacznie bliżej niż zrobił to Matt.

Była niezwykle pewna siebie, dało się to zauważyć zarówno w jej mowie, jak i ruchu. Delikatny powiew wiatru rozwiewał na boki sięgające jej do łopatek ciemne włosy.

-Nie otworzysz? Lepiej rozmawia się patrząc sobie w oczy. Mogę ci obiecać, że nie zabiję cię w ciągu najbliższych pięciu minut - wplotła tę groźbę tak płynnie, że przez większość mogła nie zostać nawet tak odebrana. - Co ty na to?

Rick spojrzał na Daryla postanawiając zaryzykować. Chciał uniknąć walki i liczył, że uda im się w jakiś sposób dogadać z kobietą.

-Nie chcemy wojny - powiedział, kiedy został do nich wypuszczony. Daryl cały czas asekurował go z góry, ale nawet sam Grimes miał za pasem broń, tak jak i wszyscy dookoła.

-Więc rozegrajmy to pokojowo, póki jeszcze jest na to czas - stanęli naprzeciwko siebie w małej odległości, z której mogli się sobie przyjrzeć.

-Nie możemy oddać wam Negana. Zabił naszych przyjaciół, chciał odebrać wszystko co mamy.

-To, że siedzi żywy w celi jest dla was pocieszające? - nie rozumiała tego. - Maskotka na którą możecie spojrzeć nie czując ulgi? Czemu go nie zabiłeś? - zwróciła się bezpośrednio do mężczyzny.

-Obiecałem to swojemu synowi - wspomnienie o Carlu tylko utwierdziło go w swoim przekonaniu. Nie chciał się z tego wycofać.

-Ja też coś komuś obiecałam.

-Jestem pewien, że możemy dogadać się w inny sposób.

Lucille pokiwała głową zastanawiając się nad czymś. Nie wiedziała czy Rick zaimponował jej właśnie swoją odwagą, czy zawstydził głupotą.

-Jak cię zwą? - spytał licząc, że imię jakie wcześniej usłyszeli było jedynie jej pseudonimem.

-Doskonale wiesz - odparła, uśmiechając się w nieoczywisty sposób i cały czas patrząc mu w oczy, kiedy nagle ktoś zza ogrodzenia zaczął zwoływać ludzi. Lucille, ani jej towarzysze nawet nie drgnęli.

"Lucille" x Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz