∆6. Prysznicowe wojny

124 15 2
                                    

Gdy Bill kończy jeść już trzecią porcję, wujkowie wchodzą do kuchni. Od razu po nich widać, że źle spali. Ale czemu się dziwić, jeśli ma się pod swoim dachem gościa, który próbował zamordować ci rodzinę.
Zauważają nas dopiero, gdy Stanek siada do stołu.
- A co wy tu robicie? - pyta bezmyślnie. - Co on tu robi? - jego ton staje się wrogi.
- Śniadanie jemy - odpowiadam jakby to było całkowicie normalne, a Bill to był mój kolega.
Wujkowie spoglądają na siebie zdziwieni, ale nic już nie mówią. Ford robi jedzenie dla siebie i Stanka. Stawia przed bratem talerze i siada obok niego, nieufnie zerkając na Ciphera. Atmosfera gęstnieje.
Demon akurat skończył jeść i ja też, więc chcę opuścić z nim kuchnię, ale Ford każe nam zostać.
Bill niecierpliwi się, więc znów zaczyna krążyć po pomieszczeniu i badać wzrokiem interesujące go rzeczy.
Wreszcie kończą śniadanie i gdy Stanek zbiera talerze do zlewu, Ford mówi do mnie szeptem:
- Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę, o... eksperymentach - patrzy na mnie wymownie.
Kiwam głową. Pamiętam doskonale, jak również to, że bardzo podobała mi się propozycja wujka. Podobała, ale czy podoba? Po nocy w towarzystwie Billa już nie jestem do tego przekonany. Jak zwykle moje miękkie serce się odzywa. Nie chcę żeby Ford robił mu krzywdę, nie chcę na to patrzeć. Ale co mogę powiedzieć. Jak usprawiedliwić swoją zmianę stanowiska?
Jak na zawołanie w mojej głowie pojawia się pomysł, bardzo sensowny zresztą.
- A czy możemy mu nie robić krzywdy? Wiesz, mam się nim przecież opiekować, a jak Dziecko czasu się dowie, to mogę mieć potem problemy - mówię i wcale nie udaję przejęcia.
Ford patrzy na mnie lekko zaskoczony, ale chyba rozumie moje obawy, bo po chwili mówi:
- Tylko zwiedzimy sobie jego umysł.
Uspokajam się i szczerze mówiąc, jestem nawet ciekawy co też może siedzieć w głowie Ciphera. Zgadzam się z wujkiem i idę na górę przygotować się do całego dnia badań. Zabieram też ze sobą Billa.
Może i jest złym demonem, ale skoro się nim zajmuję, to muszę go nauczyć również ubierania się. To w czym do nas przybył, q później spał, delikatnie mówiąc, zaczyna lekko śmierdzieć. Może to jego zło tak trąci.
Muszę mu też pokazać czym jest kąpiel. W tym celu zgarniamy z szafy jakieś moje ubrania, większe, bo Bill jest wyższy ode mnie. Trzeba będzie pojechać do miasta i coś mu kupić, notuję w myślach.
Prowadzę go do łazienki. Tam pokazuję mu jak działa prysznic i jakich kosmetyków ma użyć. Daję mu również ręczniki.
- Wiesz wszystko? - dopytuję.
- Spokojnie Sosenko, dla takiego demona jak ja wasze ludzkie dziwactwa to mały pikuś - mówi z wredną wyższością.
Wypycha mnie za drzwi i zamyka je pod nosem.
Tak, powoli wraca mu humorek, myślę z irytacją i wracam do pokoju się przebrać. Nie mam na razie ochoty na kąpiel. Zbyt mnie ciekawi dzisiejszy eksperyment.
Przebieram właśnie koszulkę kiedy słyszę głośny huk z łazienki. Biegnę wystraszony, że Bill się zabił. Demon nie zakluczył drzwi więc bez problemu wchodzę do środka.
Pierwsze co widzę to pustą wannę. Przenoszę wzrok pod swoje stopy. Cipher leży w dziwacznej pozycji na podłodze i jęczy z bólu.
- Coś ty zrobił? - pytam i pomagam mu wstać.
- Poślizgnąłem się na tym czymś - pokazuje na kostkę mydła.
A więc wszystko jasne. To jednak był zły pomysł go tu zostawiać samego. Nie chcę być później oskarżony o morderstwo.
- Umyłeś się już? - pytam, zbierając cały bałagan, który zrobił.
- Dopiero co weszłem do tego pomieszczenia tortur.
- Łazienki - poprawiam go i nagle dostrzegam, że przecież on jest zupełnie nagi. Podnoszę się na równe nogi i odsuwam na bezpieczną odległość. Na moje policzki wstepuje rumieniec. On może tego nie rozumie, ale to mocno niezręczna sytuacja.
Wbrew swojej woli, prześlizguję wzrokiem po jego ciele. Po co ja to robię. Przez to rumienię się jeszcze bardziej, a do tego zaczynam też pocić. Jestem też lekko zazdrosny.
I niby on jest w tym ciele za karę? Wyrzeźbiona klatka piersiowa i brzuch. Bicepsy też ma. A po niżej pasa to już istny kosmos.
Odwracam szybko wzrok, bo inaczej tego nie zniosę.
Ale dlaczego tak przesadnie reaguję? To tylko chłopak, taki jak ja. No prawie, bo ja do niego się nie umywam.
- Oho, a Dipperek co taki roznegliżowany - mówi z kpiną.
Dopiero teraz zauważam, że przez to całe zamieszanie nie zdążyłem ubrać koszulki i stoję z nagim torsem. Lepiej niż u Billa, ale i tak czuję wstyd.
Spoglądam na demona. Wpatruje się we mnie złośliwie, ale też z... zaciekawieniem? Co we mnie takiego ciekawego?
Mimowolnie kurczę się pod tym spojrzeniem i czym prędzej wychodzę z łazienki. Idę do pokoju, ubieram koszulkę i wracam z powrotem do Billa.
Wiem, że muszę mu tym razem pomóc, choćby nie wiem jak mnie to krępowało. Oczywiście nie zamierzam go dotykać, a tylko instruować co ma robić.
Siadam na krześle po drugiej stronie pomieszczenia i każę mu wejść do wanny.
Staram się na niego nie patrzeć, ale i tak ukradkiem zerkam. Ale tylko sprawdzam czy robi to co mówię.
Bill wykonuje polecenia. Bierze gąbkę, moją gąbkę, wyciska trochę żelu i, tak jak on to mówi, pociera o nędzną człowieczą powłokę. Następnie bierze szampon i wciera go we włosy. Odkręca wodę i spłukuje z siebie cały brud. Krzyczy zły gdy piana przypadkiem dostaje się do jego oczu. Podaję mu ręcznik, a on zaczyna narzekać na swój marny żywot.
Pozwalam sobie na niego spojrzeć. Cholera, znów się rumienię.
Cipher zakłada ubranie i już nie muszę oglądać tego czego nie powinienem.
Schodzimy na dół, do piwnicy. Tam czeka już na nas wujek Ford. Ustawia coś przy urządzeniu do czytania myśli. Bill przygląda się wszystkiemu z jakimś dziwnym zafascynowaniem.
- Tyle lat ci to wszystko zajęło, nie szkoda ci tego Szósteczko, tych zmarnowanych lat - odzywa się w końcu. W jego głosie pobrzmiewa chytra nuta. Zapewne chciał dociąć wujkowi, ale ten nawet nie zwraca na niego uwagi. Każe mi przygotować demona do badań.
Sadzam Billa w fotelu i nakładam hełm do czytania myśli. Demon próbuje mnie wypytać o to co się będzie działo, ale też go ignoruję. Nadal nie mogę pozbyć się z umysłu widoku jego nagości.
Ford kończy przygotowania i zabieramy się do badań. Widzę, że Bill troszkę się krzywi. Dlaczego? Tego dowiaduję się, gdy spoglądam na ekran za nim.
Na przemian wyświetlają się na nim czerń i czerwień, jakby maszyna zwariowała. Ale nie wariuje, to jego myśli jeszcze z zamierzchłych czasów. Powoli wyłaniają się z nich pojedyncze obrazy, w większości przedstawiające terror wówczas jeszcze trójkątnego demona.
Sporo tego i trwa przez dłuższą chwilę, a potem zamiera. Widać tylko czerń. Zgaduję, że to moment w którym Bill był uwięziony w kamieniu.
Krótka chwila i na ekranie znów pojawiają się obrazy, już mi znajome. To dni z życia Ciphera jako człowieka. Widzę tam naszą nocną rozmowę, jego płacz, radość z jedzenia, a później siebie, półnagiego w łazience. Zamieram w strachu. Szybko przenoszę wzrok na Forda, bojąc się co teraz sobie myśli. Wujek nie wydaje się specjalnie tym przejęty. Najwyraźniej tylko ja uznaję to za coś nieodpowiedniego. Ale scena ze mną nie kończy się, a można nawet powiedzieć, że kilka razy się powtarza.
Co jest? Czy Bill robi to specjalnie? Zerkam na niego. Siedzi tyłem do ekranu i wydaje się znudzony. Pewnie nawet nie wie, że oglądamy jego myśli. Ale dlaczego ja?
- Hm, cóż, na razie chyba wystarczy - mówi Ford i wyłącza maszynę. Wygląda na zmieszanego. Może wie coś, czego ja nie wiem. Chcę go o to spytać, ale chyba mnie unika. A może tylko mi się wydaje. Może to nie było nic ważnego, albo maszyna się zacięła.
Rzucam to w niepamięć i do końca dnia wiernie asystuję wujkowi przy kolejnych badaniach na Cipherze, które idą sprawnie i dostarczają wielu ciekawych informacji na jego temat.
Wreszcie późnym wieczorem Ford ogłasza koniec badań i pozwala nam udać się na spoczynek. Pytam go w przelocie o wyniki.
- Jeszcze nie wiem, muszę to sobie na spokojnie przeanalizować - wykręca się i wyprasza mnie z pracowni.
To dziwne, ale zrzucam to na karb zmęczenia. Ford, powiedzmy sobie szczerze, jest już starszy i pewnie porządnie wymęczył go ten dzień.
Idę do swojego pokoju. Bill już tam jest. Leży na łóżku. Wygrzebuję z szafy coś, co może posłużyć mu za piżamę i rzucam tym w niego, każąc się przebrać. Sam idę wziąć prysznic, z którego wcześniej zrezygnowałem.
Rozbieram się i wchodzę pod ciepły strumień wody, który zmywa ze mnie stres całego dnia. Pozwalam myślom płynąć swobodnie i przymykam oczy. Gdy tak się relaksuję, nagle słyszę skrzypienie.
Otwieram oczy i patrzę w kierunku drzwi. Są otwarte, a w nich stoi Cipher. Czego on znowu chce? Prześlizguje wzrokiem po moim ciele i wtedy dociera do mnie, że jestem nagi. Role odwróciły się, teraz to on widzi wszystko. W popłochu zakrywam się ręcznikiem.
- Wynoś się stąd Bill - krzyczę zły.
Demon wykonuje moje żądanie z ociąganiem. Gdy tylko zamyka za sobą drzwi, dopadam do nich i zakluczam.
Wracam z powrotem pod prysznic, nieco roztrzęsiony i zawstydzony, że demon widział wszystko co moje.
Co to w ogóle było? Po co tu właził? Czy chciał mi się odpłacić za poranek? A może on próbował mnie zabić?
Siedzę w łazience najdłużej jak mogę, bojąc się wrócić do pokoju. Ale nie mogę tu zostać na zawsze.
W przypływie odwagi wychodzę i idę do pokoju. Tam zastaję go śpiącego. Chyba że tylko udaje. Dla bezpieczeństwa zabieram do łóżka kij baseballowy i kładę się, choć przez dłuższy czas nie mogę zasnąć.

SOSNY W PEŁNI | [Billdip]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz