Po tym jednym, cudownym dniu, jakimi były Walentynki, jeszcze przez kilka dni chodzimy z Billem jak na skrzydłach. Romantyczny nastrój mocno nam się udzielił i codziennie urządzamy sobie takie mini randki, z dobrym jedzeniem, filmem i spacerem blisko Chaty.
Jednak to co piękne nie może trwać wiecznie, a mój umysł, zazwyczaj nastawiony na najwyższą ostrożność, znów zaczyna myśleć o tym co ostatnio spędzało mi sen z powiek. Powracam do zawieszonego śledztwa. Sam nie wiem już dlaczego mi na tym zależy, ale ufam swojej intuicji, która mówi mi, żebym się nie poddawał. Raz jeszcze, chyba już setny, przeglądam notatki ze świeżym podejściem.
W pierwszej chwili nadal nic nie mogę wymyślić, by popchnąć sprawę do przodu. Ale potem odwiedzam Forda w jego pracowni i znajduję sposób na odtworzenie drugiego mirażu. Maszyna do czytania myśli. Wystarczy tylko przejrzeć umysł Billa i znaleźć odpowiednie wspomnienie - oczywiście jeśli się da. Ostatnio, gdy z wujkiem badaliśmy jego umysł, w czasie jego skamienienia ekran był szary i nie było żadnych wspomnień. Ale miraż jakoś utworzył. Może te wspomnienia wróciły po czasie. Zawsze warto spróbować.
Musimy być tylko ostrożni i zrobić to, gdy nie będzie wujka. Nie musi wiedzieć o wszystkim, a podejrzewam, że tylko skrytykowałby nas za marnowanie czasu i bycie wścibskimi.
Okazja do użycia maszyny nie nadarza się prędko. Jak na złość Ford nagle przestał wychodzić ze swojej pracowni, i z domu, choć ostatnio często go nie było.
Wreszcie nie wytrzymuję i może głupio robię, ale idę do wujka i pytam czy nie wybiera się gdzieś na badania, albo coś takiego.
- Nie, na razie mam wszystko co potrzebne - odpowiada. - A co? Potrzebujesz pomocy w projekcie?
- Nie, tak tylko pytam - wzruszam ramionami.
Wuj patrzy na mnie badawczo i nagle coś mu się rozjaśnia.
- Rozumiem o co ci chodzi - mówi.
- Tak? O co? - spinam się. Czy przejrzał mnie?
- Chcecie z Billem zostać sami - patrzy na mnie wymownie.
Zaraz… Czy on o nas wie?!
Otwieram usta by o to zapytać, ale uprzedza mnie.
- Nie umiecie się z tym tak dobrze kryć - uśmiecha się.
- A Stanek też wie? - pytam, nie mogąc wyjść z szoku.
Kiwa głową.
No cóż, przynajmniej uniknęliśmy niezręcznej rozmowy. Pytam czy nie mają nic przeciwko.
- A czemu mielibyśmy? To twój wybór. Bill jest porządnym chłopakiem… jak na to, że kiedyś chciał zawładnąć naszym wymiarem - śmieje się. - Może nie ufam mu w pełni, ale właściwie to nikomu nie ufam, rozumiesz co mam na myśli - patrzy wymownie.
Wiem to doskonale. Setki razu przeczytałem dziennik.
- To jak… Dać wam trochę prywatności?
- Jeśli to nie problem - przygryzam wargę. Nie chcę wiedzieć, co w tym momencie sobie myśli. Czuję jak się rumienię.
No, ale czego nie robi się w imię wyższego dobra (albo zaspokojenia ciekawości).
Ford zgadza się, pytając jaki termin najbardziej by mi odpowiadał.
- Może pojutrze? - proponuję.
Wuj zgadza się. Przy okazji proszę, by przekazał też to Stanowi. Rozmowa z drugim wujkiem byłaby jeszcze bardziej niezręczna. Choć podejrzewam, że to on odkrył sekret mój i Billa.Kolejne dni zasiewają w moim sercu wątpliwości i poczucie winy. W końcu okłamałem wujków. Jednak nie mam możliwości by to cofnąć.
Rankiem spotykamy się wszyscy przy śniadaniu. Wyczuwam napiętą atmosferę. Obaj zerkają ukradkiem to na mnie, to na Billa. Unikam ich spojrzeń, wiedząc że nie wytrzymam i albo spalę się ze wstydu o to co sobie wyobrażają o nas, albo wygadam się o tym co naprawdę będziemy robić.
Kiedy wreszcie wychodzą, uprzednio upewniając się, że nie zrobimy jakiejś głupoty, oddycham z ulgą.
- Co oni tacy dziwni? - pyta Bill, patrząc za nimi przez okno.
Nie powiedziałem mu, że oni wiedzą o nas. Tak ucieszyłem się wtedy wolną Chatą, że puściłem w niepamięć te informacje. Do dzisiejszego poranka. Teraz tłumaczę chłopakowi, dlaczego wszyscy byli tacy spięci.
- Czyli oni myślą, że mu tu będziemy uprawiać seks? - pyta wprost, czym bardzo mnie zawstydza.
Kiwam głową.
- Cóż, to już wiem, co będziemy robić, gdy już wyciągniemy ze mnie to wspomnienie - śmieje się.
Prycham zirytowany, ale to nie taki głupi pomysł. Ale najpierw obowiązki.
Idziemy prosto do pracowni. Na szczęście wujek nie zamknął jej. Wskazuję Billowi fotel i przygotowuję sprzęt. Sprawdzam czy Ford niczego nie poprzełączał, albo nie naprawia. Nie chcę zrobić chłopakowi przypadkiem krzywdy.
Wszystko wygląda w porządku. Zakładam Billowi hełm i włączam maszynę. Ustawiam parametry.
- Gotowy? - patrzę na niego.
- Gotowy - potwierdza.
Zaczynam odczyt myśli. Razem śledzimy jego projekcje umysłu. Dużo w tym nieprzyzwoitych scen, z moim udziałem.
- Bill! Przestań - czerwienię się. On robi to specjalnie. Widzę jak z trudem ukrywa uśmiech.
- No co. Ja nic nie robię, to tylko moje myśli. Co poradzę, że jesteś…
- Wystarczy, skup się - nakazuję mu, zły.
Przestaje mnie drażnić, widząc, że mnie to nie bawi. Przeglądamy dalej. Sugeruję mu, żeby skupił się na tym, co przedstawia miraż i ogólnie na tamtym okresie czasu.
Idzie mu dość opornie, nie naciskam na niego i daję czas. Mija kilka minut, ale szary ekran nie znika. Nawet mirażu nie jest w stanie sobie przypomnieć. W końcu się poddaję i wyłączam urządzenie.
- Dobra, koniec. Nie będę cię forsować. - Ściągam mu hełm.
- Ale przecież wszystko dobrze szło - próbuję zaprzeczać, ale sam dobrze wie.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać. Jeśli nie czujesz się dobrze z myśleniem o tym, co było wcześniej, to zrozumiem - kładę dłoń na jego ramieniu.
Bill wstaję i przytula mnie.
- Chodź, zróbmy sobie przerwę - mówi.
Wychodzimy z pracowni i udajemy się do salonu. Zalegamy na kanapie, ale tym razem bez towarzystwa telewizora. Chłopak szybko przechodzi do rzeczy, które obiecywał wcześniej. Bardzo mu do tego spieszno i nie jestem w stanie nawet pomyśleć o tym co robi, a co dopiero zareagować czy wyrazić sprzeciw. Po chwili jednak nie mam o co się sprzeciwiać. Bill dobrze się nami zajmuje. Zapominamy o tym, co naprawdę było dla nas ważne, o całym śledztwie i jesteśmy tylko my.Na jednym razie się nie kończy i w efekcie, po godzinie pełnej doznań, leżymy wyczerpani w swoich objęciach.
- Tego mi było trzeba - wzdycha Bill.
- Serio? Przecież robimy to codziennie - prycham rozbawiony.
- No tak, ale dziś jeszcze nie. - Dzienna dawka seksu.
- Dokładnie - śmieje się i całuje mnie.
Spodziewam się, że zaraz zainicjuje kolejny raz. Niby fajnie, ale jestem już obolały. Zastanawiam się, jak odmówić, kiedy nagle odsuwa się ode mnie.
- Wystarczy tego dobrego. Wracajmy do pracowni - mówi. Podnosi się i zaczyna ubierać.
- Jak to? - dziwię się. - Nadal chcesz odszukać to wspomnienie?
- A ty nie? Przecież cały czas myślisz tylko o tym.
- Nie chcę cię zmuszać.
- I nie robisz tego. Gdybym nie chciał, wcale bym ci nie pozwolił grzebać w swojej głowie - uśmiecha się znacząco. Pospiesza mnie, samemu zmierzając już w stronę pracowni.
Szybko się ubieram i idę za nim.
Bill siada na fotelu. Ja trochę guzdram się przy tej maszynie, nadal nieprzekonany jego zapewnieniami.
- Włączaj to, zanim ja to zrobię i coś zepsuję - ostrzega mnie.
- Dobra, już - odpowiadam i odpalam maszynę.
Bez całego droczenia się chłopaka szybciej nam idzie dotarcie do konkretnych części myśli.
Sam Bill też wytęża cały umysł, skupiając się na tamtym okresie. Zerkam na niego co chwilę. Siedzi z zamkniętymi oczami, a po jego napiętej twarzy zgaduję, że bardzo się stara. Boję się, że zaraz straci przytomność.
Wędruję wśród szarości. Żadna nie robi się ani odrobinę wyraźniejsza.
Już mam się poddać i zatrzymać maszynę, gdy nagle Bill wydaje zduszony krzyk.
Przerażony podbiegłam do niego i pytam co się dzieje.
- Chyba to mam, wspomnienie - oznajmia.
- Ale jak? Przecież na monitorze nic nie ma - wskazuję przed siebie.
- Tak samo jak tego pierwszego wspomnienia - zauważa. - Chyba maszyna pomaga mi sobie przypomnieć w głowie - puka się palcem w czaszkę.
Jako naukowiec mam mnóstwo pytań, na które chcę znać odpowiedzi, ale jako detektyw, moim priorytetem jest poznać treść drugiego wspomnienia.
Bill znów czyta moje myśli. Sam ściąga hełm, każe mi wyłączyć maszynę i ciągnie na górę, do naszej sypialni.
CZYTASZ
SOSNY W PEŁNI | [Billdip]
FanfictionPo siedmiu latach od pamiętnych wakacji Dipper Pines wraca do Wodogrzmotow, by pod opieką wujka Forda wykonać studencki projekt naukowy. Niefortunne zdarzenie doprowadza do tego, że staje się wilkołakiem. Teraz musi nauczyć się żyć z tym brzemienie...