Czuję pustkę w miejscu, gdzie przed chwilą znajdowały się usta Billa. Otwieram dotąd zamknięte oczy i mój wzrok napotyka cudowny widok. Chłopak z rumieńcami na twarzy wpatruję się we mnie z fascynacją. Nie widać po nim wstydu, zażenowania, a jeśli lepiej się przyjrzeć to może jest w nim niedosyt.
Czuję po sobie, że też się rumienię i mimo, że już się nie całujemy, to robi mi się coraz goręcej, a wzrok Billa wcale nie pomaga.
Jeśli czegoś nie zrobię, to zaraz zwariuję!
Jedynym co jestem w stanie wymyślić to ucieczka. Bez słowa odwracam się od chłopaka i pospiesznie wchodzę do Chaty.
Kieruję się do sypialni, ale w ostatniej chwili zawracam do łazienki. Nie chcę, by za mną szedł. Muszę to sobie poukładać.
Przede wszystkim, dlaczego się z tego tak cieszę. Nie uśmiecham się, ale czuję w sobie radosne podniecenie. Tak chyba nie powinno być.
Dlaczego Bill to zrobił i nie uważa że to nieodpowiednie? No tak, przecież nic mu takiego nie mówiłem. Nie rozmawiałem z nim, na te tematy. Uznałem, że raczej nie będzie to potrzebne. A o Tych sprawach, to już w ogóle nie pomyślałem, jako że sam miałem zerowe doświadczenie.
Jak w ogóle do tego doszło? Prześledzam wszystko co wydarzyło się do tej pory, a dawałoby znak, że Bill mógłby coś do mnie poczuć - bo chyba tak jest, skoro mnie pocałował. Chyba, że zrobił to z ciekawości. Nie powiem, ale ta druga opcja mniej mi się podoba.
Cóż, kilka sytuacji było, ale ja, jak to ja, wypierałem to. Teraz wszystko zostało wyłożone, jak kawa na ławę. I co z tym zrobić? Jest mi zbyt wstyd, by teraz o tym z nim rozmawiać. Nawet nie wiem, czy chcę go jeszcze dziś oglądać. Może prześpię się tu, w łazience.
Koniec końców, wychodzę i wracam do pokoju, wcześniej upewniwszy się, że nie natknę się na Billa. Oczywiście on już jest w sypialni, ale śpi, albo udaje. Możliwe że też nie chce o tym gadać, lub wie, że ja nie chcę.
To takie pokręcone. Czuję się wyczerpany, ale jak na złość nie mogę zasnąć, ciągle myśląc o pocałunku i tym, jak smakował.Następnego dnia wcale nie jest lepiej. Po nieprzespanej nocy boli mnie głowa, wciąż myślę o tym co się stało. Do tego Bill ciągle się na mnie gapi.
Staram się go jak najbardziej unikać czy to w domu, czy w pracy. A gdy już muszę się odezwać, nie patrzę na niego. Boję się, że wtedy mógłbym po prostu spalić się ze wstydu.
Jednak wiem, że nie mogę ignorować Billa w nieskończoność. On również i widzę po nim, że coraz bardziej irytuję go swoim zachowaniem. Bądź co bądź, ma tylko mnie, jedynego przyjaciela. Choć nie wiem, czy w naszym przypadku słowo 'przyjaciel' ma jeszcze jakiś sens.Mija kilka dni naszego dziwnego napięcia, które zaczęło doskwierać nawet wujkom. Próbowali wypytać mnie o to, ale zbywałem ich mało wyszukanymi wyjaśnieniami. Widzieli, że nie mam ochoty o tym rozmawiać, więc dali mi spokój. Czy Billa też ciągnęli za język - tego nie wiem.
Jedno jest pewne, długo tak nie możemy funkcjonować. Zarówno mi, jak i jemu doskwiera osamotnienie, a jedynymi ludźmi, z którymi możemy o tym porozmawiać, jesteśmy my sami.
Pierwszy przełamuje się Bill. Jest już czwarty dzień od naszego pocałunku. Wracamy właśnie z pracy. Jest wieczór, na niebie powoli pojawiają się gwiazdy. Gdyby nie to, że koniki polne odbywają swój wieczorny koncert, to pewnie byśmy szli w kompletnej ciszy.
W pewnym momencie Bill się zatrzymuje, czym zwraca moją uwagę, ale nie na tyle, bym na niego spojrzał.
Sprawia to dopiero jego dłoń, zaciskająca się na mojej.
- Możemy w końcu porozmawiać? - pyta.
Nie chcę tego, boję się, ale wiem że musimy to zrobić. Kiwam głową.
- O czym konkretnie? - odzywam się wreszcie. Chce się upewnić czego będzie dotyczyła ta rozmowa, naszych cichych dni czy pocałunku. Nie wiem które gorsze.
- Zbywasz mnie od kilku dni, Sosenko - precyzuje Bill. - Od tamtego wieczora, kiedy ćwiczyliśmy, zrobiłeś się dziwny i nie odzywasz się, jakbym zrobił coś złego. Jeśli tak jest, powiedz dlaczego i jak mam to naprawić.
Patrzę na niego zdziwiony. Czy on serio myśli, że się na niego obraziłem? Nie wie co jest tego powodem? Czy możliwe że pocałunek dla niego nic nie znaczył?
Nagle robi mi się przykro. Mam ochotę milczeć i niczego nie wyjaśniać, ale wiem, że chłopak nie rozumie tak dobrze tego skomplikowanego świata uczuć. Nie potrafię się na niego złościć za to. Gdyby to od niego zależało, pewnie nie byłby dziś w tym lesie, ze mną, czekając aż mu odpowiem.
- Nie jestem zły - wzdycham. - Nie zrobiłeś nic, co mogłoby mnie urazić. - Widzę jak na twarzy Billa maluje się ulga. Tyle, że jeszcze nie skończyłem.
- Ale jest jedna kwestia, którą muszę z tobą omówić - robię kilkusekundową pauzę, zastanawiam się jak zacząć. Po prostu powiem to. - Wiesz co to pocałunek?
- No, tak. Ludzie ciągle to robią. Zawsze byłem ciekawy o co tyle szumu - mówi beztrosko.
- I co? Teraz już wiesz? - pytam bez zastanowienia. Mam ochotę zapaśc się pod ziemię, kiedy słyszę ton nadziei w moim głosie.
- Nie jestem pewien - kręci głową. - To takie dziwne, ale też miłe.
Czy to czas, by wreszcie powiedzieć mu o Tych sprawach? Czuję się jak ojciec, odbywający poważną rozmowę z synem.
Znajduję w sobie odwagę i na chwilę dystansuję się od tej pokręconej sytuacji. Chcąc tego czy nie, muszę mu wyjaśnić kilka rzeczy, zanim zrobi coś głupiego.
Spokojnie tłumaczę mu te wszystkie krępujące rzeczy, jak zauroczenie, miłość, rozmnażanie, seks. Bill ma skupiony wyraz twarzy i wcale nie jest mu do śmiechu, więc chociaż tyle, że nie będzie zachowywać się jak głupi dwunastolatek.
Nie rozwodzę się zbytnio nad tematem seksu. Nie jestem ekspertem, a nawet gdybym był, to nie wnikałbym w szczegóły, bo zauważam znów ten dziwny błysk w oku chłopaka.
Bill zdaje się wszystko przyjmować ze zrozumieniem, ale i tak zachęcam go do pytania. Lepiej wyjaśnić już mu teraz i mieć to z głowy.
- Czyli, że chłopaki i dziewczyny chodzą ze sobą, dobierają się w pary i robią to to, całowanie, przytulanie i ten seks? - upewnia się.
Kiwam głową, ciesząc, że nie muszę się powtarzać.
- A chłopak z chłopakiem może? - wypala niespodziewanie.
Co może? O co mu chodzi? Chyba o bycie parą. Czuję jak na policzki występuje mi rumieniec. Odchrząkuję i odpowiadam, uważając by głos mi nie drżał.
- Tak, mogą być parą - kiwam głową.
Bill zamyśla się. Ja za to rozglądam się dookoła i zauważam, że jest już prawie ciemno. Wołam Ciphera, by już wracać, zanim zapadnie całkowity zmrok. Odkąd zostałem napadnięty przez tamte wilki, nie czuję się już bezpiecznie sam w lesie nocą. Znaczy jest ze mną Bill, ale boję się możemy się na nich natknąć, a my jeszcze nie umiemy tak dobrze posługiwać się mocami.
- A pokażesz mi, co to ten cały seks - odzywa się Bill, gdy już prawie jesteśmy pod Chatą.
Zatrzymuję się zszokowany i odwracam od niego. Gorzej nie mógł powiedzieć. W mojej głowie pojawiają się dość jednoznaczne sceny. Aż zaczynam się trząść.
Nie odpowiadam i ruszam do domu. Słyszę jego kroki za sobą.
Docieramy do Chaty. Ja wchodzę pierwszy i od razu kieruję się do naszej sypialni. Bill idzie za mną.
W pokoju biorę laptop i wyszukuję to, o co prosił. Innego pomysłu nie mam, a też w żadnym wypadku nie zamierzam o tym opowiadać, czy demonstrować, choćby na poduszkach.
Włączam odpowiednią stronę, starając się za dużo nie patrzeć na przedstawione tam obrazy. Podsuwam urządzenie Billowi, który zaintrygowany bierze je w ręce i przygląda się obrazkom.
Pokazuję jak ma włączyć wideo i nie czekając na nic wychodzę z pokoju.
Nie chcę przy tym być.
Schodzę na dół, szykuję sobie kolację i siadam z nią w salonie. Choć przez chwilę jestem sam.
Po godzinie postanawiam wrócić i sprawdzić jak sobie radzi Bill.
Nie wchodzę tylko pukam do drzwi. Nie wiadomo co może się tam teraz dziać.
Słyszę szelest, a chwilę później Bill otwiera.
Jest rozkojarzony, ale też podekscytowany, a do tego dziwnie się garbi. Próbuję nie zwracać na to uwagi.
- I jak? Wiesz już wszystko? - pytam obojętnie.
- T-tak, chyba - jaka się. - Tylko teraz nie wiem… znaczy wiem, ale muszę - rzuca spojrzenie na dół. Podążam za nim i już wiem o co mu chodzi.
- Yhm… Lepiej idź do łazienki - mówię, cały czerwony i odsuwam się żeby przeszedł.
Ten tylko kiwa głową i czym prędzej odchodzi.
Ja wracam do sypialni. Na moim łóżku stoi otwarty laptop. Ciekawość bierze górę i przeglądam historię. Naprawdę dużo się dowiedział w ciągu tej godziny. A najwięcej chyba na temat męsko-męskiej miłości.
Ni stąd nie z owąd, zaczynam zastanawiać się nad tym, co teraz robi w tej łazience.
Bardzo stymulujące mam myśli. I chyba ja też będę musiał się zaraz przejść do łazienki.
I po co mi było kopać ten posąg?
CZYTASZ
SOSNY W PEŁNI | [Billdip]
Fiksi PenggemarPo siedmiu latach od pamiętnych wakacji Dipper Pines wraca do Wodogrzmotow, by pod opieką wujka Forda wykonać studencki projekt naukowy. Niefortunne zdarzenie doprowadza do tego, że staje się wilkołakiem. Teraz musi nauczyć się żyć z tym brzemienie...