| 01.05. Papierowa żenada |

61 5 0
                                    



Nic na rozterki emocjonalne nie poprawia humor jak knucie konspiracja z herbatą. Szczególnie ta prosto z Indii.

Przynajmniej podobne rzeczy im mówił Profesor Maelstrom gdy dał siostrą rozrywkę w postaci pokręconej zagadki. Zawsze do tego stawiał im filiżanki herbaty, a sam z grobowa miną pił swoją kawę czekając na ich odpowiedzi.

Crystal cieszyła się, że mogła przez te parę dni nie myśleć, sprawdzając teren muzeum w Bombaju.

Carmen czuła, że kolejnym celem VILE jest kradzież Magna Carty - pierwszy w historii dokument dający ludziom prawa. Jakby VILE chciało tym sposobem udowodnić, że zło może sprawować władzę nad losem i porządkiem.

— To ja będę wracać do pokoju. Muszę się przygotować. — Crystal schowała do małej teczki z paragonem pieniądze

— Wiesz, może ja dziś wieczorem sprawdzę teren, a ty sobie odpoczniesz? Coś za często to robisz.

— Carm, możesz po prostu zasugerować, że dalej gryzie mnie ta sprawa z Grahamem. — Carmen aż uciekała wzrokiem.

Fakt. Od wydarzeń w Sydney minęły ponad dwa tygodnie i przez ten czas Crystal wychodziła z siebie, by tylko nie siedzieć w miejscu, i myśleć o tym zajściu.

— Ale skoro aż tak się o mnie martwisz, załatwmy to szybko razem. — zaproponowała, by uspokoić brunetkę.

|•|•|•|•|

Po ucieczce z wyspy, Player zapoznawał się dyskiem VILE, Crystal i Carmen wykorzystały ten czas na nadrobieniu zaległości. Carmen dużo opowiadała o kolejnym roczniku złodziei. Jedna z nich była nawet niepokojąca.

Znano ja z tego, że bardzo luźno podchodziła do lekcji origami Shadowsana. Nie przysporzyło jej to sympati nauczyciela. Czarna Owca - jeszcze wtedy - aż się wzdrygneła, gdy sobie przypomniała chwilę jak o mały włos papierowa gwiazdka nie ucięła jej nosa. Zamiast tego wbiła się w ścianę obok.

Podobne gwiazdki były wbite w kamery monitoringu muzeum.

Przedostały się przez okno w suficie do środka muzeum. Na parterze usłyszały jak ktoś podskakiwał z nogi na nogę w wysokich butach i jak podśpiewywał upiorną melodie.

La. La-la. Lah.

Jej image, był równie mroczny. Włosy podzielone na "boczne koki" jedną strona ufarbowane na biało, druga na czarno.

— Muzeum zamknięte. Załatwiłam ci żółte papiery.

Agenta VILE zatrzymała się na środku sali słysząc ostrzeżenie Carmen.

— Ym... Papiery. — zabrzmiała, jakby miała na nie chrapkę.

Chociaż nie była jeszcze oficjalną agentką VILE, a zwykła uczennicą jej pseudonim brzmiał - Origamia.

Carmen zjechała na dół na lince, jednak była zmuszona awaryjnie wylądować o własnych siłach przez lecąca na linie papierową gwiazdkę.

— Origamio, widzę, że jesteś w formie.

— Czerwony to dobry wybór. Nie będzie widać krwi. — zaprezentowała między palcami papierowe gwiazdki.

Kolejna fala gwiazdek zaatakowała damę w czerwieni. Crystal w życiu nie widziała tyle kolorów jednocześnie. W pewnym momencie fala ustała, bo w torebeczkach przypiętych do jej ud zabrakło papieru.

— Zdecydowanie powinnaś oszczędzać. — zasugerowała Carmen poprawiając pozycję do pojedynku.

Origania przeniosła wzrok na małe stoisko pełne ulotek o muzeum.

²Nie Powinaś Komplikować Mi Wspomnień² |Graham Calowey|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz