| 01.07. Naciąganie prawdy |

61 6 5
                                    

  
 

— To chyba najgorszy pomysł, na jaki w życiu się zgodziłam.

Player przewrócił oczami. Usłyszał to zdanie z ust Blue tyle razy, że sam odezwał się tak do swojej mamy gdy poprosiła go o posprzątanie pokoju.

Crystal stała na niewielkim mostku w parku obok opery w Sydney. Po raz dwudziesty spojrzała na swoje odbicie w lusterku, by sprawdzić czy  wiatr nie zrujnował jej fryzury. Chociaż lekki wiaterek pomagał jej przy dwudziestu dwóch stopniach Celsjusza.

— Jesteś pewny, że tu będzie, Player?

— Ta. Przejrzałem grafik pracowników w Operze. Crackle powinien skończyć zmianę za dziesięć minut. Tobie tylko zostaje powiedzieć: Hej.

Czarnowłosa zaśmiała się. Pominęła fakt jak nastolatek nazwał Australijczyka. Może i przeprosił za zajście z przed dwóch miesięcy, lecz trochę mu zajmie pozbycie się nawyku.

Nawykiem kobiety było drapanie wewnętrznej strony kciuka wskazującym palcem, w stresujących chwilach. Nacisk na skórę zwiększył się gdy Player ją poinformował, że widzi jak Graham opuszcza teren opery.

— Może jednak zdążę na samolot. — mruknęła.

— O nie! — aż skrzywiła się gdy zaczęło jej dzwonić w uchu od ostrego tonu dzieciaka — Masz tam iść. Nie po to Carmen debatowała ze mną, o tym pomyśle bitą godzinę, byś ty znowu stchórzyła.

Mimo wszystko Crystal ruszyła się z miejsca.

— Skoro ona dała radę pokonać demona Shadowsana, ty dasz radę z Cracklem.

— Ale to zupełnie co innego. Carmen zależało by zdać akademię, a mnie na chłopaku, który już mnie nie pamięta.

Starsza Sandiego znowu stanęła w pół kroku, widząc parę metrów od niej Grahama. Szedł sobie spokojnym krokiem, tyłem do jej osoby z słuchawkami w uszach.

Głęboki wdech, podniosła okulary przeciwsłoneczne na głowę i ruszyła na bitwę.

Nie było odwrotu, gdy zastukała w jego ramię. Nie było już odwrotu, gdy spojrzał na nią, zdziwiony wciągając słuchawki.

— Hej.

— Rany, cześć.

— Czy bardzo się spóźniłam?

— Tylko trzy miesiące i trzynaście dni. Ale kto by to liczył. — wzruszył ramionami.

— Na początek, chce powiedzieć: przepraszam. Przepraszam, że cię wystawiłam. Może mogłabym postawić ci kawę i naprawić swój błąd? O ile masz czas, rzecz jasna.

Graham westchnął, schował słuchawki do kieszeni.

— Najbardziej smakuje mi latte, a tobie? — uśmiechnął się sympatycznie, idąc obok niej.

|•|•|•|•|

Graham otworzył drzwi Crystal wpuszczając ją do środka, jego ulubionej kawiarni. Rozmowy szły im kiepsko. Wracając z toalety próbowała wymyśleć dobrą zaczepkę która rozkręci tematy.

Zauważyła Graya jak macha na nią głową, mając zajęte ręce przez filiżanki, by szła za nim. Szybko pomogła mu odstawiając wszystko na wolny stolik.

Zanim zdążyła zapytać czemu zmienił ich miejsca, zobaczyła jak ten schylał się wrzucając monetę do stołu bilardowego.

— Umiesz grać? — zapytał układając kolorowe kule w trójkątnym obramowaniu.

— Co nieco, ale zasady są dość... skomplikowane.

Jak potrafiła szczęściem ograć Trener Brand w remika tak zasad zwykłej gry z piętnastoma bilami nie potrafiła opanować.

²Nie Powinaś Komplikować Mi Wspomnień² |Graham Calowey|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz