Rozdział 7

112 9 5
                                    

W przypływie zbyt dużych emocji, Róża nie miała pojęcia co ma robić. Bez celu chodziła cała poddenerwowana i zapłakana po nieznanym, ciemnym lesie. W końcu doszła sporego krzaku o miękkich liściach. Położyła się, ukrywając się w plątaninie gałązek i liści rośliny, przez jej małe rozmiary ukrycie nie przyszło jej z trudem. Może nikt by jej nie zobaczył, ale jej okropną rozpacz było słychać chyba w całym lesie, aż po stodołę.

-Jestem mordercą. - Szepnęła sama do siebie, ta myśl nie mogła wyjść z jej głowy. - Nie, to wszystko tylko zły sen, jak zasnę, obudzę się na jawie. - Przekonywała sama siebie. - Obok mamy, taty i siostry. Nikt nie zginął, ona nie byłą odpowiedzialna za nikogo śmierć! To wszystko był tylko sen. To musiał być sen!

Kotka próbowała zasnąć, ale nie mogła. W połowie nocy doszła do wniosku, że to nie był sen. Naprawdę jestem mordercą. - Powtarzała sobie w głowie z poczuciem winy, z jej oczu nie przestawały cieknąć łzy. - Zabiłam rodzinę, zabiłam Palmę...

Samotniczka nie mogła zasnąć całą noc.

Rano wstała powoli. Może i już nie płakała, ale czuła się okropnie. Wtedy usłyszała czyiś głos.

-Hej! Kim jesteś?! - Nie był to normalny głos, a wściekłe, chociaż jednocześnie pytające syknięcie. - Jesteś na terenie Klanu Pioruna!

Kotka odwróciła się. Stał na nią niewielki kocur, był może w wieku siedmiu księżyców jak ona, był ona szary, miał szpiczaste uszy i dość umięśnione tylne łapy. Na jego grzbiecie była biała plama, a jego brązowe oczy błyszczały.

Przerażona Róża zaczęła cofać się do tyłu, aż przycisnęła się do będącego za nią drzewa.  Zginęła grzbiet w ług i nastroszyła sierść, jednak nie wyciągnęła pazurów. Chciała uciekać, nie walczyć, jednak strach ją sparaliżował. Z jej oczy znowu popłynęły łzy.

-Ja tylko przechodzę. - Miauknęła szybko z ogromnym strachem, coraz bardziej przyciskając się do drzewa. - Proszę nie zabijaj mnie, nie chcę ginąć. Już sobie idę. Nie rań mnie błagam! Chce jeszcze żyć! Nie zabijaj mnie.

-Spokojnie, przecież cię nie zabiję. - Odparł zdezorientowany kocur. - Kodeks nie pozwala. - Szepnął w połowie do siebie, jednak na tyle głośno, że samotniczka go usłyszała. - Ile masz księżyców? Cztery? Gdzie twoi rodzice?

-Ja... ja mam siedem. - Pisnęła kotka, trochę się rozluźniając. Zmierzyła kota wzrokiem, szary kocur schował już pazury. - I nie mam rodziców...nie żyją.

-Oj, przykro mi. - Kocur zrobił ostrożny krok w jej stronę, a Róża znowu się zjeżyła. - Wiesz, chyba nie powinniśmy walczyć. Może porozmawiajmy? Jestem Żabia Łapa, uczeń w Klanie Pioruna.

-Ja jestem Róża. - Kotka postanowiła zaryzykować, rozluźniła się lekko i zrobiła mały, ostrożny krok w stronę Żabiej Łapy. - I...i jestem samotniczką.

-Bo jesteś sama... - Mruknął pod nosem szary uczeń. - Może chciałabyś dołączyć do mojego klanu? Nasz przywódca powinien posłuchać, jeśli go poproszę.

Róża wlepiła w niego wzrok. W głowie odtworzyła atak klanowców, mający miejsce, gdy była jeszcze mała. Jej siostrę, stojącą naprzeciw niej. Ból, po ataku jednego z kocurów, po którym nadal miała blizny i rozdarte ucho. Kolejne łzy spłynęły po jej pysku.

-Nie... - Słowa utknęły jej w gardle, nie była w stanie nic więcej z siebie wydusić.

-No dobrze. - Zdezorientowany Żabia Łapa zrobił jeszcze krok w jej stronę. - Opowiesz mi, jak to się stało, że twoi rodzice nie żyją?

Róża opowiedziała mu całą swoją historię, a kocur zareagował przepełnionym współczuciem zmęczeniem westchnieniem.

-Muszę już wracać, zanim mój mentor zacznie mnie szukać. - Mruknął po chwili ciszy Żabia Łapa. - W końcu w porę spadających liści zaczynają się problemy ze zwierzyną. - Odwrócił się, jednak stał w miejscu. - Lepiej się ukryj. Jeśli patrol cię znajdzie...

Nie dokończył, ale nie musiał. Jego słowa wystarczyły, by znów przywołać wspomnienia o śmierci rodziców. Róża patrzyła jak Żabia Łapa odchodzi i po chwili znika między częściowo nagimi, drzewami, na których resztki liści były żółtawobrązowe.

Samotniczka nie ufała mu do końca, ale wydawało jej się, że jest inni niż ci klanowcy, których poznała. Poszła w las, by znaleźć kryjówkę, jednak obiecała sobie, że następnego dnia wróci w to samo miejsce. Może znowu spotkam Żabią Łapę. - pomyślała.

Wojownicy superedycja Życie Różanej GwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz