Różana Gwiazda leżała w swoim legowisku, wszystkie inne koty od dawna spały, ona jednak nie potrafiła zasnąć. Miała już dosyć snów, gdyż w każdym z nich odwiedzała ją Borówkowa Łata. Czarno - szylkretowa kocica pogrążona była w rozmyślaniach nad przeszłością, podczas gdy w jej głowie ciągle pojawiały się sceny najgorszych sytuacji w jej życiu. Usłyszała pełen bólu okrzyk matki, oddalające się wołanie Burzowej Skóry, spadającej w przepaść, wściekłe syki walczącej Szarej Cętki. Jej rozmyślania przerwała Zabliźniona Skóra, medyczka weszła powoli do legowiska.
-Witaj, Różana Gwiazdo. - Powitała ją skinieniem głowy. - Tak myślałam, że nie śpisz
-Witaj, Zabliźniona Skóro. - Odparła przywódczyni, spoglądając na medyczkę. - Masz jakieś wieści?
-Niestety tak. - Brązowa kocica przysiadła na ziemi, skóra w miejscu, gdzie miała ogromne blizny zmarszczyła się lekko. Na pysku medyczki widać było zmarszczki. - Jagodowa Łapa umarła, zielony kaszel ją zabił.
-Przykro mi... - Przywódczyni spojrzała na swoje łapy. Była końcówka pory nagich drzew, a trójka nowych uczniów nie mogła doczekać się mianowania na wojowników, jak się jednak okazało, jedna z nich nigdy go już nie doczeka. - Czy Oklapnięta Łapa i Cisowa Łapa już wiedzą? A Kameleonowy Język i Sójcze Skrzydło?
-Powiem im rano, już zasnęli. - Mruknęła medyczka. - Wiadomość o śmierci siostry w dzień mianowania na wojowników...to będzie dla nich przykre, a o jej rodzicach nawet nie wspomnę. Dla Krwawej Pieśni też, w końcu Jagodowa Łapa była jego uczennicą.
-Nie jestem pewna do tej ceremonii. - Wyznała przywódczyni, wlepiając wzrok w swoje łapy. - Nie wiem, czy to dobra decyzja i nie wiem, jakie imiona powinnam im nadać.
-A co powiesz na małą pomoc w wyborze imion? - Medyczka uśmiechnęła się pocieszająco. - Może Cisowy Cień i Oklapnięte Ucho.
-Tak, to dobre imiona. - Zgodziła się wojowniczka.
A na pewno lepsze, niż ja kiedykolwiek by, dla nich wybrała. - Dokończyła w myślach.
-Wężowa Łuska i Krótki Ogon będą dumni ze swoich uczniów. - Mruknęła ochrypłym głosem staruszka. - Z resztą chyba znasz tą dumę. Byłaś dobrą mentorką.
Różana Gwiazda zmusiła się do uśmiechu, spojrzała na medyczkę. Bardzo ufała Zabliźnionej Skórze, jednak nie chciała zwierzać się jej ze swoich problemów, nie chciała zwierzać się nikomu. Chcę, żebyś wiedziała wszystko, Zabliźniona Skóro. - Zawołała w duchu. - Ale tak bardzo nie chcę ci o tym mówić.
-Wiesz, Różana Gwiazdo. - Zaczęła stara kocica spokojnym głosem. - Wydajesz się być przemęczona. Czy masz problemy ze snem?
Czarna kocica spięła się momentalnie. Czy Zabliźniona Skóra coś podejrzewała? - Zaczęła rozmyślać w panice. - Jestem aż tak okropną przywódczynią, że zaczęła zastanawiać się dlaczego? Będą chcieli, żebym przestała przewodzić?
-Jest dobrze. - Odparła prędko. chcąc ukryć zmartwienia, jednak było to trudne, kiedy jej głos ciągle drżał panicznie. - A dlaczego pytasz?
-Po prostu wydajesz się być bardzo zmęczona. - Brązowa kocica spojrzała na nią pytająco. - Może spróbowałabyś się przespać.
Różana Gwiazda w pierwszej chwili chciała odmówić, jednak wiedziała, że długo nie pociągnie bez snu, musiała zaryzykować, że obudzi się w Mrocznej Puszczy. Skinęła głową do medyczki, a ta wyszła.
Przywódczyni niechętnie zwinęła się w kłębek na swoim legowisku, po około trzech dniach powstrzymywania się od snu była tak wycieńczona, że zasnęła do razu.
Ku swojemu nieszczęściu przebudziła się w pogrążonym w mrocznej mgle, śmierdzącym i porośniętym dziwnymi grzybami lesie. Nie... - Westchnęła w duchu.
Zza zarośli wyłoniła się podobna do niej, jednak o wiele większa sylwetka. Borówkowa Łata!
-Witaj w swoim ulubionym miejscu, siostrzyczko. - Syknęła zmarła wrogim głosem. - Co powiesz, na małą wizję?
-Wizję? Przecież tylko Klan Gwiazdy zsyła wizje! - Wychrypiała zszokowana przywódczyni, nie odwracając wzroku od siostry.
-Oj, ja mogę wszystko. - Parsknęła Borówkowa Łata. - Mogę odwiedzić cię na jawię, mogę pokazać ci co robią twoi pobratymcy, mogę cię nawet zabić! To jak, chcesz zobaczyć, jak cię nienawidzą?
Różana Gwiazda już miała zaprzeczyć, jednak nie zdążyła. Przed jej głową pojawił się obraz tak wyraźny, że wydawało się jakby to wszystko przeżywała, jakby była tam tuż obok. W wizji widziała swoich pobratymców, wymieniali się opiniami na jej temat. Futro przywódczyni zjeżyło się słysząc to. Nienawidzili jej!
Kocica skuliła się momentalnie, potrząsnęła głową, chcąc wyrzucić z niej to co zobaczyła.
-Widzisz, nienawidzą cię! - Syknęła Borówkowa Łata, chciała powiedzieć coś więcej jednak nie zdążyła.
Zmarłą powalił szary kocur z łatą w kolorze bieli na grzbiecie i błyszczącymi gwiazdami w futrze. Żabi Sus!
Kocur powalił Borówkową Łatą i gryzł ją wściekle. Różana Gwiazda wpatrywała się w to i kiedy już chciała pomóc partnerowi walczyć nadbiegł kolejny kot. Był to ogromny, ciemnobrązowy kocur z jaśniejszą końcówką ogona i długim, puchatym ogonem. Jego ciemnozielone oczy lśniły. Przytrzymał on Różaną Gwiazdę przy ziemi, przywódczyni czuła, jak wbija jej pazury w bok, jednak nie mogła wyrwać się z jego uścisku. Przyglądała się bezradnie temu, co jej siostra robi Żabiemu Susowi.
-I nie przyłaź tu więcej. - Syknęła zmarła szylkreta to szarego kocura, kiedy już go puściła. Leżał on na ziemi cały we krwi. - Następnym razem naprawdę cię zabiję, Żabi Susie.
Kocica patrzyła na to z przerażeniem, wtedy jednak obudziła się. Zaczęła wylizywać rany na swoim boku, nadal wystraszona.
CZYTASZ
Wojownicy superedycja Życie Różanej Gwiazdy
FanfictionAtak, który zmienił wszystko Róża to samotniczka urodzona na terenach Klanu Wiatru. Myśli, że jej życie będzie płynąć spokojnie, w końcu ma u boku matkę, ojca i starszą siostrę. Jest jednak nieświadoma, jaka przyszłość ją czeka, i że nadchodzą kłopo...