Rozdział 10

143 9 4
                                    

Uczeń musiał zauważyć jej zmartwienie, gdyż otarł się o nią lekko.

-Nie bój się. - Powiedział na tyle cicho, że idący na długość trzech ogonów przed nimi wojownicy nie mogli go usłyszeć. - Nikt nic ci nie zrobi, zadbam o to.

Uczennica cały czas idąca obok nich rzuciła zaskoczone i może lekko zdenerwowane spojrzenie Żabiej Łapie.

-Oj, prawie zapomniałem. - Kocur nadal mówił dość cicho, tym razem jednak zwracał się do klanowej kotki. - Burzowa Łapo, to jest Róża, moja przyjaciółka. Różo, to jest Burzowa Łapa, moja siostra. 

-Przyjaciółka?! - Mimo widocznego zdenerwowania Burzowa Łapa mówiła tak cicho jak jej brat, widocznie nie chcąc czasem przysporzyć mu kłopotów. - Przecież to samotniczka, a do tego chyba tylko kociak. Kiedy ty ją w ogóle poznałeś? Ktoś o tym wie?

-Nie, nikt nie wie i tak powinno zostać. - Warknął kocur, ze stanowczością. - Serio Burzowa Łapo, Róża nie jest jak inni samotnicy, ona jest naprawdę miła, polubicie się. Z resztą, to nie kociak, ona jest w naszym wieku. 

"Nie jak inni samotnicy?" Róża zawsze myślała, że to Żabia Łapa nie jest jak inne koty z klanów, a ona była tą normalną i miłą, a przynajmniej starała się być miła, jak inni samotnicy. Mimo to nie drążyła tematu, szła obok przyjaciela i jego siostry bez słowa. 

Po niedługiej drodze przed kotką ukazała się kotlina, otoczona na szczycie kolcolistem, w ochronnych zaroślach była szczelina, służąca widocznie za wejście. Wojownicy, a tuż obok tej szylkretowej mała Akacyjka weszli do obozu, uczniowie wraz z czarną samotniczką razem za nimi.

Kotce ukazało się wnętrze kotliny. Nie miała jednak okazji zbyt długo się rozejrzeć, ogromny, szary, pręgowany kocur od razu podbiegł do niej. Sierść samotniczki zjeżyła się w strachu, instynktownie wyciągnęła pazury, gotowa, by w razie potrzeby się bronić. Kocur jednak spojrzał na nią chłodnym spojrzeniem swoich głębokich oczu. Podszedł do czarnego kocura.

-Widzę, że znaleźliście Akacyjkę. - Mruknął bez emocji w głosie, albo rzeczywiście ich nie czuł, albo świetnie je ukrywał. - Ale co to za samotniczka Upiorne Serce? Powinniście przegonić ją z naszego terenu, a nie tu przyprowadzać.

-Tak, wiem Patykowa Gwiazdo. - Upiorne Serce zaczął tłumaczyć jak spotkali Różę, a razem z nią zaginionego kociaka. - Po drodze tutaj Akacyjka opowiedziała nam, jak ta samotniczka, jeśli dobrze pamiętam z opowieści to nazywa się Róża, uratowała ją przed jastrzębiem. Swoją drogą, wygląda na niewiele większą od samej Akacyjki, to tylko kociak i nie mieliśmy serca nic jej zrobić. Przyprowadzenie jej tutaj było pomysłem Żabiej Łapy.

Kocur znowu podszedł do poddenerwowanej Róży, nie był od jednak agresywny. Nosem dotknął czubka jej głowy.

-Czy słowa Upiornego Serca są prawdą? - Zapytał, jednak jednak jego głos brzmiał tak, jakby i tak już w pełni wierzył wojownikowi. - Uratowałaś naszego kociaka?

-Tak...chyba. - Odparła pół piskiem czarna, łaciata samotniczka, obawiając się, czy ten ogromny kocur czasami nie planuje jednak ataku. 

-Ile masz księżyców kociaku? - Zadał kolejne pytanie, jednocześnie spoglądając co chwilę na Żabią Łapę.

-Siedem. - Róża poczuła bliskość przyjaciela, który zrobił jeszcze krok w jej stronę, to pomogło jej się zrelaksować. - Wiem, że nie wyglądam, ale jestem mniejsza niż inni.

-Dobrze. - Patykowa Gwiazda strzepnął ogonem w stronę Żabiej Łapy. - Jak myślisz synu, czy skoro chciałeś ją tu przyprowadzić, powinniśmy jej zaufać?

-Jestem tego pewny. - Miauknął wprost uczeń, prostując się przy tym dumnie.

Szary kocur ponownie skinął głową. Oddalił się od reszty, wszedł na wysoką skałę i rozejrzał się szybko po klanie. Potem całą kotlinę przeszedł jego okrzyk:

-Niech wszystkie koty na tyle samodzielne, aby polować zbiorą się pod Wysokim Głazem na zebranie klanu!

Róża stała zdezorientowana patrząc, jak wszystkie klanowe koty zbierają się pod skałą, jednocześnie rzucając jej podejrzliwe spojrzenie, Burzowa Łapa już siedziała tuż obok rudej, pręgowanej kotki, Żabia Łapa jednak trzepnął Różę ogonem.

-Chodź. - Mruknął. - Patykowa Gwiazda, czyli nasz przywódca zada ci pytanie, odpowiedz "tak" dobrze? Tak będzie lepiej i dla ciebie i dla naszej przyjaźni. Zaufaj mi.

Nadal zdezorientowana samotniczka poszła za szarym przyjacielem pod skałę. Kocur z białą łatą na grzbiecie usiadł, Róża tuż obok niego.

-Różo, siedzisz teraz wśród kotów mojego klanu. - Zaczął mówić ze szczytu głazu przywódca. - Podejdź tu bliżej, by każdy mógł cię dostrzec.

Poddenerwowana czarna kotka wykonała niechętnie polecenie kocura. Wolała robić co jej każą, w końcu dookoła było tyle kotów, które mogły ją zaatakować i zabić, gdyby tylko chciały.

-Każdy z was widzi teraz dobrze tę samotniczkę. - Kontynuował kocur, ton jego głosu nie był już tak chłodny jak na początku. - Przedstawiam wam Różę! Jak każdy doskonale wie, kilka dni temu z naszego obozu zaginęła koteczka, dzisiaj jeden z patroli poszukiwawczych znalazł ją razem z tą samotniczką. Jak się okazało, Róża uratowała Akacyjkę ze szponów jastrzębia, dlatego w imieniu całego klanu pragnę jej podziękować!

Przez zebrane koty z klanu przeszły różnorakie pomruki, niektóre wyrażały zdziwienie, inne nieufność, czy też wrogość, jeszcze inne jednak szczerą wdzięczność.

-Różo, zawdzięczamy ci bardzo wiele. - Ciągnął przywódca z głazu, gdy tylko zebrani się uciszyli. - Chciałabyś stać się częścią naszego klanu?

Samotniczka zawahała się dłuższą chwilę, nie chciała dołączać do grupy brutalnych morderców, bojąc się, że sama się taka stanie. Wtedy jednak przypomniała sobie słowa Żabiej Łapy "odpowiedz "tak"", "Zaufaj mi". Kotka nie była pewna, czy chce być częścią klanu, jednak ufała przyjacielowi. Wzięła głęboki wdech i zebrała się na odpowiedź.

-Tak. Chcę.

-Dobrze, zatem mianuję cię uczennicą. - Ogłosił Patykowa Gwiazda, podszedł jeszcze krok bliżej, znajdując się już na samej krawędzi Wysokiego Głazu. - Różo, wykazałaś się odwagą, ratując Akacyjkę przed jastrzębiem. Z przyjemnością witamy cię w Klanie Pioruna, niech legenda o twoim szlachetnym czynie zostanie zapamiętana przez nas i Klan Gwiazdy. Od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Różana Łapa! Twoją mentorką będzie Niebieski Błysk. - Kocur przerwał wypowiedź na krótką chwilę, zatrzymując wzrok na błękitnej kocicy w rude pręgi. - Niebieski Błysku! Teraz, skoro Zajęcza Łapa odszedł do Klanu Gwiazdy z powodu choroby, możesz przyjąć innego ucznia. Zostaniesz mentorką Różanej Łapy. Niebieski Błysku, okazałaś się wojowniczką cierpliwą i wyrozumiałą. Na pewno przekażesz tej odważnej uczennicy całą swoją wiedzę.

-Zrobię wszystko, co w mojej mocy, Patykowa Gwiazdo. - Kocica wstała i podeszłą do Różanej Łapy. Samotniczka nie wiedziała co ma robić, w końcu jej nowa mentorka szepnęła jej do ucha tak, by nikt inny tego nie usłyszał: - Musimy zetknąć się nosami. To tradycja.

Różana Łapa wykonała to, co poleciła jej Niebieski Błysk, wtedy wszyscy jak na zawołanie zaczęli wołać jej nowe imię:

-Różana Łapa! Różana Łapa!

Wojownicy superedycja Życie Różanej GwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz