Rozdział 11

161 10 14
                                    

Po chwili wszyscy zebrani się rozeszli, na środku polany została tylko Różana Łapa razem ze swoją mentorką oraz Żabia Łapa, siedzący kawałek dalej.

-Dzisiaj nie będziesz miała treningu. - Oznajmiła Niebieski Błysk. - Nadgonisz wszystko innym razem, chciałabym, żebyś miała dzisiaj szansę rozgościć się w twoim nowym domu. Żabia Łapa na pewno z chęcią oprowadzi cię po obozie.

Uczeń widocznie słyszał ich krótką wymianę zdań, bo od razu podszedł do kotek.

-Chodź Różana Łapo. - Miauknął sympatycznie. - Pokażę ci wszystko, ale najpierw chodźmy do naszego legowiska.

Szary kocur ruszył w stronę jednego z legowisk. Wszedł do środka, a Różana Łapa za nim.

W legowisku były usłane mchem posłania, wyglądały na całkiem miękkie, na dwóch z nich, tuż obok siebie leżały dwie szylkretowe kotki, ruda, pręgowana kotka rozmawiała z Burzową Łapą, a błękitno szara siedziała sama na uboczu jedząc drozda. 

Różana Łapa skuliła się lekko u boku Żabiej Łapy, nie znała tych kotek i bała się ich, była też od nich dużo mniejsza. Wtedy dwie z nich, białe, szylkretowe kotki podbiegły do niej.

-Hej, jestem Toksyczna Łapa, a to Kameleonowa Łapa. - Szylkreta wskazała na podobną do siebie kotkę, potem zmierzyła dawną samotniczkę wzrokiem. - Nie bój się nas. - Spojrzała na znajdujące się na pysku czarnej, łaciatej uczennicy blizny oraz jej rozdarte ucho, jej spojrzenie przez moment wydawało się byś odległe, jakby wyobrażała sobie to, co spotkało Różaną Łapę. - Nikt cię tu nie skrzywdzi. Nigdy.

-Zwłaszcza, że uratowałaś nam siostrę! - Wtrąciła Kameleonowa Łapa, wypychając się do przodu. - Chociaż nie wydaje się, jakby specjalnie zależało ci, na pozostaniu tutaj. - Przeniosła spojrzenie na szarego ucznia. - Żabia Łapo, a może ty zachęciłeś swoją kochasie, by tu została?

-Nie prawda! - Mruknął uczeń, próbując wyjść z tej sytuacji, na jego pysku pojawiły się lekkie rumieńce. - I jej nie kocham!

-Tak, na pewno. - Burzowa Łapa przestała rozmawiać z rudą uczennicą i trzepnęła brata ogonem w ucho. - Przecież ona ledwo dołączyła do klanu, to jeszcze prawie samotniczka. Wilcza Łapo, a ty co uważasz? Lodowa Łapo?

Ruda, pręgowana kocica o ciemnozielonych oczach wypełnionych troską odwróciła się do reszty. Zaraz po tym podeszła niebieskawa kotka, z niewielką kolorową plamką na pysku.

-Jeszcze będzie z niej wojowniczka. - Powiedziała sympatycznie Wilcza Łapa, potem zwróciła się wprost do Różanej Łapy. - Masz blizny, a do tego nikt i nic nie zatrzymywało cię w życiu samotnika, czyli pewnie żyłaś sama. Z tym, że możemy żyć sami, ale rodzimy się zawsze z kimś, a to znaczy, że musiałaś wiele stracić. Te straty ukształtują twój charakter na lepszy, jestem pewna. Straty zawsze wzmacniają lojalność.

-A ty znowu wtrącasz swoje mądrości Wilcza Łapo! - Niebieskawa kotka przewróciła oczami i wróciła z powrotem do jedzenia nadal niedokończonego drozda.

-Ja wtrącam mądrości, a ty tym razem na szczęście nie wtrąciłaś sarkazmu. - Wilcza Łapa zachichotała cicho. - Głupia jesteś Lodowa Łapo.

-A ty jeszcze głupsza. - Lodowa Łapa uśmiechnęła się.

Różana Łapa wiedziała, że kotki nie obrażają się na serio, były to tylko pieszczotliwe obelgi; podejrzewała, że te dwie kotki mogą być kolejnym rodzeństwem wśród uczniów.

-Okej, dosyć tych pogadanek, chcesz wybrać sobie legowisko Różana Łapo? - Zapytał w końcu Żabia Łapa.

Uczennica skinęła głową, i podeszła do umieszczonego w samym koncie legowiska, usłanego mchem posłania. Położyła się niepewnie i bacznie obserwowała poczynania pozostałych uczniów; Burzowa Łapa i Wilcza Łapa wróciły do rozmowy, a Lodowa Łapa podchodziła do nich, oblizując się po skończonym posiłku, Toksyczna Łapa i Kameleonowa Łapa mocowały się dla zabawy, a Żabia Łapa wychodził z legowiska wolnym, spokojnym krokiem.

Na początku Różana Łapa chciała wyjść z legowiska za nim, jednak stwierdziła, że inni mogą pomyśleć, że się ich boi, z resztą nie byłoby to wcale błędne myślenie. Uczennica nie czuła się tu pewnie, bała się tych praktycznie nieznajomych kotów i nie chciała tu z nimi mieszkać, jednak nie tylko to było problemem. Naszła ją niepojąca myśl - A co jeśli ktoś z nich zginie z mojej winy, tak jak mama, tata i Palma?! - Skuliła się bardzo bojąc się tego, co mogłaby zrobić i kogo zabić, nawet nieumyślnie. - Zabiłam już trzy koty, nie chcę nikogo więcej krzywdzić!

Z natłoku nieprzyjemnych myśli pisnęła cicho sama do siebie, jej głowę nawiedziło przypomnienie sytuacji, która spotkała ją niedawno. Śmierci Palmy. Jej rozszarpanego na strzępy przez psy, całego zakrwawionego ciała. Potem przyszły i wspomnienia na temat rozkazu ucieczki od matki Różanej Łapy i przeraźliwy, pełen bólu krzyk. Uczennica ponownie pisnęła, napotykając lekko zdziwiony wzrok Burzowej Łapy, która jednak szybko wróciła do rozmowy.

Wtedy Żabia Łapa wrócił do legowiska, w swoim szarym, niewielkim pysku niósł dwie myszy, od razu podszedł do Różanej Łapy i położył jedną przed nią.

Uczniowie zjedli razem, a reszta dnia minęła czarnej kotce na rozmowach i zapoznawaniem się ze swoim nowym domem, nadal nie była jednak pewna, czy chce tu zostać.

Wojownicy superedycja Życie Różanej GwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz