Po chwili wszyscy zebrani się rozeszli, na środku polany została tylko Różana Łapa razem ze swoją mentorką oraz Żabia Łapa, siedzący kawałek dalej.
-Dzisiaj nie będziesz miała treningu. - Oznajmiła Niebieski Błysk. - Nadgonisz wszystko innym razem, chciałabym, żebyś miała dzisiaj szansę rozgościć się w twoim nowym domu. Żabia Łapa na pewno z chęcią oprowadzi cię po obozie.
Uczeń widocznie słyszał ich krótką wymianę zdań, bo od razu podszedł do kotek.
-Chodź Różana Łapo. - Miauknął sympatycznie. - Pokażę ci wszystko, ale najpierw chodźmy do naszego legowiska.
Szary kocur ruszył w stronę jednego z legowisk. Wszedł do środka, a Różana Łapa za nim.
W legowisku były usłane mchem posłania, wyglądały na całkiem miękkie, na dwóch z nich, tuż obok siebie leżały dwie szylkretowe kotki, ruda, pręgowana kotka rozmawiała z Burzową Łapą, a błękitno szara siedziała sama na uboczu jedząc drozda.
Różana Łapa skuliła się lekko u boku Żabiej Łapy, nie znała tych kotek i bała się ich, była też od nich dużo mniejsza. Wtedy dwie z nich, białe, szylkretowe kotki podbiegły do niej.
-Hej, jestem Toksyczna Łapa, a to Kameleonowa Łapa. - Szylkreta wskazała na podobną do siebie kotkę, potem zmierzyła dawną samotniczkę wzrokiem. - Nie bój się nas. - Spojrzała na znajdujące się na pysku czarnej, łaciatej uczennicy blizny oraz jej rozdarte ucho, jej spojrzenie przez moment wydawało się byś odległe, jakby wyobrażała sobie to, co spotkało Różaną Łapę. - Nikt cię tu nie skrzywdzi. Nigdy.
-Zwłaszcza, że uratowałaś nam siostrę! - Wtrąciła Kameleonowa Łapa, wypychając się do przodu. - Chociaż nie wydaje się, jakby specjalnie zależało ci, na pozostaniu tutaj. - Przeniosła spojrzenie na szarego ucznia. - Żabia Łapo, a może ty zachęciłeś swoją kochasie, by tu została?
-Nie prawda! - Mruknął uczeń, próbując wyjść z tej sytuacji, na jego pysku pojawiły się lekkie rumieńce. - I jej nie kocham!
-Tak, na pewno. - Burzowa Łapa przestała rozmawiać z rudą uczennicą i trzepnęła brata ogonem w ucho. - Przecież ona ledwo dołączyła do klanu, to jeszcze prawie samotniczka. Wilcza Łapo, a ty co uważasz? Lodowa Łapo?
Ruda, pręgowana kocica o ciemnozielonych oczach wypełnionych troską odwróciła się do reszty. Zaraz po tym podeszła niebieskawa kotka, z niewielką kolorową plamką na pysku.
-Jeszcze będzie z niej wojowniczka. - Powiedziała sympatycznie Wilcza Łapa, potem zwróciła się wprost do Różanej Łapy. - Masz blizny, a do tego nikt i nic nie zatrzymywało cię w życiu samotnika, czyli pewnie żyłaś sama. Z tym, że możemy żyć sami, ale rodzimy się zawsze z kimś, a to znaczy, że musiałaś wiele stracić. Te straty ukształtują twój charakter na lepszy, jestem pewna. Straty zawsze wzmacniają lojalność.
-A ty znowu wtrącasz swoje mądrości Wilcza Łapo! - Niebieskawa kotka przewróciła oczami i wróciła z powrotem do jedzenia nadal niedokończonego drozda.
-Ja wtrącam mądrości, a ty tym razem na szczęście nie wtrąciłaś sarkazmu. - Wilcza Łapa zachichotała cicho. - Głupia jesteś Lodowa Łapo.
-A ty jeszcze głupsza. - Lodowa Łapa uśmiechnęła się.
Różana Łapa wiedziała, że kotki nie obrażają się na serio, były to tylko pieszczotliwe obelgi; podejrzewała, że te dwie kotki mogą być kolejnym rodzeństwem wśród uczniów.
-Okej, dosyć tych pogadanek, chcesz wybrać sobie legowisko Różana Łapo? - Zapytał w końcu Żabia Łapa.
Uczennica skinęła głową, i podeszła do umieszczonego w samym koncie legowiska, usłanego mchem posłania. Położyła się niepewnie i bacznie obserwowała poczynania pozostałych uczniów; Burzowa Łapa i Wilcza Łapa wróciły do rozmowy, a Lodowa Łapa podchodziła do nich, oblizując się po skończonym posiłku, Toksyczna Łapa i Kameleonowa Łapa mocowały się dla zabawy, a Żabia Łapa wychodził z legowiska wolnym, spokojnym krokiem.
Na początku Różana Łapa chciała wyjść z legowiska za nim, jednak stwierdziła, że inni mogą pomyśleć, że się ich boi, z resztą nie byłoby to wcale błędne myślenie. Uczennica nie czuła się tu pewnie, bała się tych praktycznie nieznajomych kotów i nie chciała tu z nimi mieszkać, jednak nie tylko to było problemem. Naszła ją niepojąca myśl - A co jeśli ktoś z nich zginie z mojej winy, tak jak mama, tata i Palma?! - Skuliła się bardzo bojąc się tego, co mogłaby zrobić i kogo zabić, nawet nieumyślnie. - Zabiłam już trzy koty, nie chcę nikogo więcej krzywdzić!
Z natłoku nieprzyjemnych myśli pisnęła cicho sama do siebie, jej głowę nawiedziło przypomnienie sytuacji, która spotkała ją niedawno. Śmierci Palmy. Jej rozszarpanego na strzępy przez psy, całego zakrwawionego ciała. Potem przyszły i wspomnienia na temat rozkazu ucieczki od matki Różanej Łapy i przeraźliwy, pełen bólu krzyk. Uczennica ponownie pisnęła, napotykając lekko zdziwiony wzrok Burzowej Łapy, która jednak szybko wróciła do rozmowy.
Wtedy Żabia Łapa wrócił do legowiska, w swoim szarym, niewielkim pysku niósł dwie myszy, od razu podszedł do Różanej Łapy i położył jedną przed nią.
Uczniowie zjedli razem, a reszta dnia minęła czarnej kotce na rozmowach i zapoznawaniem się ze swoim nowym domem, nadal nie była jednak pewna, czy chce tu zostać.
CZYTASZ
Wojownicy superedycja Życie Różanej Gwiazdy
FanfictionAtak, który zmienił wszystko Róża to samotniczka urodzona na terenach Klanu Wiatru. Myśli, że jej życie będzie płynąć spokojnie, w końcu ma u boku matkę, ojca i starszą siostrę. Jest jednak nieświadoma, jaka przyszłość ją czeka, i że nadchodzą kłopo...