Rozdział 9

247 12 13
                                    

Kai Pov:

Obudziłem się o 11.00 chyba trochę późno poszedłem spać. Wolę spać niż zamartwiać się o Cole'a cały dzień. Dzisiaj ma się wybudzić. O 15.00 pójdę zobaczyć czy się wybudził. Minęły 3 dni odkąd jest w szpitalu.

Zjadłem śniadanie, umyłem się i pogadałem z tatą.

Była już 13.47 więc zacząłem się szykować do Cole'a.

-Hej, Nya, wychodzę.

-Gdzie?

-Do szpitala do Cole'a. Podobno dzisiaj się wybudzi.

-Okej. Jakby się wybudził to mi napisz lub zadzwoń.

Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę szpitala.

Cole Pov:

Obudziłem się o 12.00. Najpierw byłem wystraszony i zawiedziony. Z jednej strony cieszyłem się, że żyje a z drugiej byłem smutny, że mi się nie udało opuścić tego świata. Bez Kai'a nie miało sesnu. Nie mogę z nim dłużej być w związku. Kocham go ale nie potrafię. Gdy tylko wyjdę ze szpitala oznajmię mu, że to koniec.

Chwilę później ktoś wszedł na moją sale.

Był to nikt inny jak Kai.

-Hej Cole!! Tak się cieszę, że żyjesz! Tak się martwiłem!- wykrzyczał a z jego oczy polały się łzy.

-Kai..- nie wiedziałem co mam mu powiedzieć ale musiałem jak najszybciej z nim zerwac. Tak bardzo go kocham ale nie potrafię być z nim.

Zdradził mnie.

-Tak?- zapytał Kai

Do moich oczu zebrały się łzy. Bardzo nie chciałem płakać ale nie umiałem.

-Musimy zerwać. To koniec. Przykro mi.- odpowiedziałem

Na moich policzkach widać było dużo łez.

-Cole... Ja... Ja cie rozumiem ale proszę uwierz mi, że to nie ja zrobiłem. To Skylor mnie pocałowała. Przyznała się. Chciała zniszczyć nasz związek. Wiesz jak mi ciebie brakowało?

-Kai ja cie kocham ale nie potrafie. Przepraszam.- wymamrotałem

-Ja też cie kocham Cole...- mówił a z jego oczy sączyły się łzy. Duża ilość łez.- Proszę daj mi szanse... Naprawie to. Obiecuje.

-Potrzebuje czasu. Chcę się z tobą przyjaźnić. Jak dawniej.

-Okej.

Nie mogłem się uspokoić. To było okropne uczucie kochasz kogoś on ciebie tez. Zdradzil cie. Nie możecie być razem. Znaczy możemy ale ja nie potrafię.

Kai przytulił mnie mocno a ja oddałem uścisk.

-Kiedy wychodzisz ze szpitala?- zapytał Kai

-Lekarze mówili, że jeszcze kilka dni. Muszą zobaczyć mój stan po wybudzeniu.

-Jasne, rozumiem. Jakbyś potrzebował mojej pomocy to mów. Zawsze będę przy tobie. Będę cię codziennie odwiedzał.- mówił i płakał jednocześnie

-Dziękuję-tylko tyle mogłem powiedzieć. Nic innego nie przychodziło mi do głowy.

Nic innego nie chciałem chciałem być z nim. Ale nie umiem. Może kiedyś uda nam się odbudować to co straciliśmy.

-Cole? Dobrze sie czujesz?- pytał zmartwiony Kai

-Tak, dlaczego miałbym nie?

-Marnie wyglądasz. Martwię się o ciebie.

Friends to lovers/ lavashippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz