Rozdział 8

260 14 5
                                    

Kai Pov:

Dzisiaj nie miałem zamiaru isc do szkoły. Nie było tam Cole'a więc nie było sesnu tam iść. Stwierdziłem więc, że zostanę w domu a później przejdę się do szpitala w którym znajduje się Cole.

Po przebudzeniu się poszedłem zjeść śniadanie czyli płatki z mlekiem bo na nic innego nie miałem ochoty ani siły żeby to przygotować.

Chwilę później na dół zeszła Nya.

-Cześć- przywitała się- Idziesz do szkoły?

-A jak myślisz?

-Ze nie

-Zgadłaś- posłałem jej smutny uśmiech

-W takim razie ja też nie ide- powiedziała wypinając klatkę piersiową- Musze cie pocieszyć braciszku- uśmiechnęła się szczerze

-Dziękuję

Nya zawsze była najważniejsza i zawsze będzie tak samo jak Cole. Bez nich moje życie nie ma sensu.

Nya zrobiła też zjadła na śniadanie płatki z mlekiem.

-Oglądniemy film?- zapytała Nya

-Pewnie

***

Po skończeniu oglądania z Nyą filmu zasnąłem.

Nya Pov:

Na szczęście Kai zasnął. Tak bardzo nie lubiłam widzieć go w takim stanie. Zostałam z nim w domu żeby go pocieszyć. Chcę aby wiedział, że zawsze ma u mnie wsparcie.

Kai był bardzo wrażliwy i emocjonalny. Na codzień nie okazywał tego ale znam go i wiem, że bardzo cierpi. Kocha Cole'a a po tym jak Cole chciał odebrać sobie życie musi cierpieć. Wiem, że gdy Cole się obudzić o będzie w dobrym stanie Kai powie mu o swoich uczuciach. Zmuszę go do tego jak z własnej woli nie będzie chciał. Widzę, że Cole odwzajemnia jego uczucia i nie pozwolę na to aby to się zmarnowało.

Przy moich rozmyśleniach zasnęłam wtulona w Kai'a.

***

Kai Pov:

Gdy się obudziłem Nya jeszcze spala więc nie chcąc jej budzić delikatnie odsunąłem ją od siebie. Była 16.32 więc poszedłem w stronę korytarza ubrać buty. Wyszedłem z bloku i ruszyłem w stronę szpitala w którym leżał mój Cole. Tak bardzo mi go brakuje. Tak bardzo go kocham. Tak bardzo mi na nim zalezy. Zrobię wszytko żeby tylko żył. Nawet jakby trzeba było oddałbym swoje życia za jego. Żeby tylko byl szczęśliwy.

-Dzień Dobry w czym mogę pomóc?- zapytała pielęgniarka.

-Dzień dobry ja do Cole'a Brookstone'a.

-Jest Pan z rodziny?

-Nie. Jestem jego chłopakiem. Czy on się wybudził?

-Nie wybudził się jeszcze. Jego stan jest ciężki ale stabilny. Powinien się jutro wybudzić.

-Dobrze, dziękuję.

Wyszedłem ze szpitala. Łzy spływały po moim policzku. Cole dalej się nie wybudził. Możliwe, że wybudzi się jutro ale czy na pewno? Czy on naprawdę będzie żyć? Czy on zawalczy i wygra? Mogłem jedynie przypuszczać.

-Kai! Gdzie byłeś?- zapytał Nya

Przytuliła się do mnie z ulgą.

-W szpitalu. U Cole'a

-Co z nim?

-Nie wybudził się jeszcze- wzdycham- Pielęgniarka mówiła, że jutro powinien się wybudzić.

Friends to lovers/ lavashippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz