Rozdział 1 ,,Typowy dzień"

181 7 3
                                    

Olivia jak codzień wstała do szkoły o 6:30. Szybko się ubrała, wzięła poranną toaletę i zbiegła na dół do kuchni na śniadanie. W kuchni czekała na nią mama Linda. Mama jak zwykle zbierała się w pośpiechu do pracy.

- Dziś mogę wrócić trochę później - powiedziała gdy ujrzała córkę. Olivia na to tylko pokiwała mamie głową, gdyż już gryzła swoją ulubioną kanapkę z dżemem truskawkowym. Była bowiem przyzwyczajona, że kolejne pół dnia spędzi sama bo jej mama często zostawała w pracy po godzinach, a tato Jake wyjechał na dwuletnią służbę, przez co przyjeżdżał do niej co kilka miesięcy.

Olivia Wilson była śliczną brunetką średniego wzrostu, o zielonych oczach i szczupłej sylwetce. 15-latka cechowała się ogromną szczerością oraz wrażliwością. Na co dzień starała się być wesołą i cieszącą się życiem dziewczynką, lecz tak naprawdę miała ona wiele problemów. A chodzenie do szkoły to był dla niej męczący obowiązek, którego miała już dość.

Gdy skończyła jeść śniadanie i gdy mama wyszła do pracy na zegarze była już godzina 7:00, wybiegła więc z domu i w pośpiechu dotarła na przystanek autobusowy.

-Dzień dobry- powiedziała do kierowcy i natychmiast zajęła swoje ulubione miejsce. Kierowca nie odpowiadając ruszył dalej. Nie był prawdopodobnie zadowolony ze swojej pracy, lecz nie narzekał bo jak to mówią zawsze mogło być gorzej.

Autobus dotarł do szkoły równo z dzwonkiem, Olivia szybko zostawiła rzeczy w szafce i pobiegła do klasy.

-Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie - powiedziała siadając do ławki. Kilka osób siedzących na końcu sali zachichotała na jej widok. Olivia jednak tylko obrzuciła ich obojętnym spojrzeniem.

-Dzień dobry - odpowiedziała nauczycielka - Mam nadzieję, że to spóźnienie jest przez autobus- popatrzyła się groźnie na dziewczynę.

-Tak...- westchnęła ciężko nastolatka.

Po pierwszej lekcji zeszła piętro niżej do sklepiku szkolnego, tam przywitała ją pani Susan, która chyba jako jedyna w tej szkole martwiła się o dziewczynę.

-Witaj Olivia! Jak się masz?- rzuciła na starcie kobieta.

-Nie ma tragedii, ale bywało lepiej- odpowiedziała dziewczyna.

-Mam coś na poprawę humoru. Twoje ulubione zapiekanki!

-Ooo, dziękuję pani- Olivia w końcu się ożywiła.

-Wiem, że je uwielbiasz, dlatego dwie ci przechowałam- uśmiechnęła się pani Susan.

-Naprawdę kochane z pani strony, od razu dzień stał się lepszy- nastolatka uścisnęła kobietę i biorąc zapiekanki pobiegła pod klasę, gdyż zostało 3 minuty do dzwonka.

Czekając pod klasą na nauczycielkę podeszły do 15-latki dziewczyny, których nie cierpiała całym swoim sercem.

-Co tam sieroto?- zapytała jedna z nich.

-Sieroto?- odrzekła podirytowana Olivia.

-Jeszcze się dziwisz? Myślisz, że czemu nie masz znajomych, drogich ubrań i kosmetyków? No proste! Bo jesteś głupią sierotą - teraz już cała klasa śmiała się z dziewczyny, a ona jedyne na co miała ochotę to zapaść się pod ziemię. Jako, że była bardzo wrażliwą i emocjonalną osobą, od razu napłynęły jej łzy do oczu. Dziewczyny, a dokładnie Julia i Anastazja oczywiście postanowiły to wykorzystać:

-I co? Teraz jeszcze będziesz ryczeć? Patrzcie tak się nas boi, że aż się popłakała - klasa na to zaczęła śmiać się jeszcze głośniej.

Na szczęście w porę przyszła pani Kate, wychowawczyni i nauczycielka geografii Olivii. To wszystko trwało tylko 5 minut, a Olivia miała wrażenie jakby wszyscy stali i się z niej tak śmiali przez co najmniej poł godziny.

-Dobrze moi drodzy- zaczęła pani Kate, gdy wszyscy zajęli swoje miejsca - W związku, że jesteście już po egzaminach, a za tydzień są wasze upragnione wakacje to nie będziemy już prowadzić normalnej lekcji. Oceny macie wystawione, sądzę, że wielu z was stać na owiele lepsze, ale to od was zależy jak się uczyliście, więc macie to na co zasłużyliście. Dziś zajmiemy się organizacją zakończenia roku szkolnego, mam nadzieję, że ,,Piosenka absolwentów" opanowana - to powiedziawszy zaczęła rozdawać wiersze, które każdy na koniec roku wyrecytuje na pożegnanie dla danego nauczyciela.

Po lekcjach Olivia szybko wybiegła ze szkoły, aby nikt jej czasem nie zaczepił. Nad Warszawą, bo właśnie tam mieszkała dziewczyna, świeciło śliczne, ciepłe słońce. Odetchnęła z ulgą gdy oddaliła się od szkoły i w myśli powiedziała: ,,Jeszcze tylko tydzień i opuszczę to miejsce i tych ludzi na zawsze. Gdy weszła do domu zaskoczył ją widok mamy.

-Cześć, już ci szykuję obiad. Udało mi się dzisiaj szybciej wyrwać z pracy, bo przypomniało mi się, że nie mamy załatwionej jednej ważnej sprawy - powiedziała miło mama.

-Jeśli mogę zapytać- zaczęła wciąż zaskoczona dziewczyna - To czemu jesteś taka miła i zadowolona? Podwyżka w pracy?- podsunęła bez przekonania.

-Nie, widziałam twoje oceny na koniec. Są naprawdę dobre, w końcu się postarałaś. Czerwony pasek będzie jak nic - odpowiedziała mama Linda.

,,Aha, czyli jak zwykle chodzi tylko o oceny" pomyślała nastolatka. Mimo to uśmiechnęła się do mamy wykorzystując, że ma ona dzisiaj dobry dzień.

-A wracając do tego co mówiłaś, to o czym zapomnieliśmy?- zapytała mamy.

-Jak to o czym, za tydzień wakacje, a ty jeszcze nie wybrałaś gdzie chcesz je spędzić.

-Fakt, totalnie o tym zapomniałam. Zależy mi jednak, żeby pojechać na jakiś obóz nad morze. Czuję jakąś wewnętrzną potrzebę aby tam pojechać- odrzekła Olivia.

-Nie ma problemu, dziś wieczorem poprzeglądam oferty i jutro już gdzieś cię zapiszemy.

Nastolatka jeszcze tylko uśmiechnęła się do mamy i opuściła kuchnię. Siedząc już u siebie w pokoju pomyślała jak dobrze by było, gdyby ich relacja wyglądała właśnie tak. Zdawała sobie jednak sprawę, że ten chwilowy, dobry nastrój mamy wynika z tego że Olivia ma najlepsze oceny i najwyższą średnią w klasie. To był zaś dla Lindy idealny moment by pochwalić się osiągnięciami córki.


Our Common Path [wydane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz