Od razu po śniadaniu zjawił się kierownik hotelu, w którym się zatrzymali.
-Dzień dobry, jestem Steve Holl i jestem kierownikiem tego hotelu. Na wstępie chciałbym przedstawić wam najważniejsze zasady jakie tu panują. Przede wszystkim żadnych używek, papierosów i alkoholu. Pewnie najbardziej ciekawi was, o której jest tutaj cisza nocna - ciągnął Steve- a więc tu stwierdziliśmy, że nie będziemy tacy okrutni i ciszę nocną macie dopiero o dwudziestej trzeciej. Jednak jeżeli będziecie cicho to możecie siedzieć dłużej.
Chwilę jeszcze tak wymieniał zasady po czym głos zabrała pani Lilian.
-Plan na dzisiaj jest taki, aby wyjść na miasto. Wieczorem też chcieliśmy rozpalić ognisko, co wy na to? - Zapytała, na co cała jadalnia wypełniła się entuzjastycznymi okrzykami. - A więc biegiem do swoich pokoi, weźcie co najpotrzebniejsze i widzimy się za dzwadzieścia minut na parkingu, przy autobusie. Weźcie też dużo wody, bo ma być gorąco.
Gdy wszyscy zebrali się przy autobusie, pani Lil wszystkich zliczyła i poleciła zająć miejsca. Charlie standardowo usiadł z Williamem, Lucy z Olivią, a Alice usiadła przed nimi, jednak nie siedziała ona sama...Olivia ledwo usiadła a już przed jej oczami ukazała się Anastazja siadająca obok Alice. Usłyszała tylko jak dziewczyny rzucają sobie coś na powitanie. Przez resztę drogi starała się nie zwracać na nią uwagi, lecz ciszę przerwał Will.
-Livka wszystko okej? Siedzisz jakaś smutna.
-Nie no co ty, wszystko okej - szybko odrzekła.
Anastazja gardząco się na nią popatrzyła, po czym prychnęła prześmiewczo. Na szczęście pięć minut później byli już na miejscu. Po zatrzymaniu autobusu Olivia szybko z niego wybiegła, nie chcąc przebywać w towarzystwie Anastazji. Jej przyjaciele to zauważyli, więc szybko podążyli za nią.
-Ej no co się dzieje? - Tym razem zapytała Lucy.
-No przyznaj się - odezwała się Anastazja, nagle się przy nich pojawiając - powiedz dlaczego mnie tak unikasz. Co boisz się, że jak przyznasz, że mnie znasz i jak opowiesz o rzeczach, które mi robiłaś to przestaną cię lubić? - To mówiąc kiwnęła w stronę przyjaciół.
-O czym ty pieprzysz?! - Odburknęła Olivia - to ty się przyznaj co mi robiłaś, śmiało opowiedz o tym jak mnie wiecznie nękałaś, poniżałaś i dopilnowywałaś abym nie miała przyjaciół.
-Naiwna dziewczynka
-Kurwa Anastazja zamknij się! Nienawidzę cię! Zniszczyłaś mi całą podstawówkę, zniszczyłaś mi ją więc teraz chociaż mnie zostaw!
-Dziewczyny spokój! - Wtrąciła się opiekunka- co to ma znaczyć?
-Przepraszamy, Olivia trochę się uniosła - odpowiedziała Anastazja, na co Olivia zmierzyła ją groźnym wzrokiem.
-Z tego co ja widziałam to ty pierwsza zaczęłaś ją zaczepiać.
Obie dziewczyny próbowały jeszcze coś powiedzieć, lecz kierownik im przerwał.
-Dobrze już nie ważne, teraz idziemy się bawić, macie do dyspozycji całe miasto, ale pilnujcie się. Każdy zapisał numer telefonu mój i pani Lil? Tak? To dobrze, a teraz macie cztery godziny dla siebie. Jest trzynasta, także widzimy się tu na tym parkingu o siedemnastej, miłej zabawy!
Gdy skończył uczestnicy obozu rozeszli się w różnych kierunkach. Will, Charlie, Luc, Alice i Olivia także. Lecz jeszcze dobrze nie zdążyli ruszyć, a już za swoimi plecami usłyszeli głos.
-Ejj, mogę iść z wami? - Tak, to była oczywiście Anastazja.
-Sorry, ale nie- odpowiedział obojętnie Charlie, na co wszyscy posłali mu zdziwione spojrzenia, a następnie ruszyli dalej.
-Livka - zaczął Will- nie przejmuj się nią, lubimy cię, a z tamtą laską ewidentnie coś jest nie tak.
Olivia posłała mu delikatny, szczery uśmiech, a chwilę później poczuła jak ktoś ciągnie ją za ramię. To był Charlie.
-Czekaj, niech sobie odejdą - powiedział wskazując na przyjaciół, którzy pochłonięci rozmową nawet nie zwrócili uwagi, że dwójka z nich została w tyle. - Oni niech sobie idą, a ja chcę cię zabrać na ciasto, za to że się w tedy w pokoju tak na ciebie uniosłem i żeby poprawić ci humor po tej jakże zaciętej wymianie zdań z tą Anastazją.
-Dziękuję, ale naprawdę nie trzeba.
-Cicho, trzeba. A jeśli chcesz to możesz też się wygadać. Możesz opowiedzieć mi co cię męczy i co tamta lafirynda ci zrobiła. Wiesz czasem trzeba się wygadać, a ja potrafię słuchać.
-Dziękuję Charlie, naprawdę.
-Spoczko, przeszłość niestety taka jest, często boli
-Bardzo często boli.
Posłali sobie uśmiechy, po czym ruszyli w stronę kawiarni.
CZYTASZ
Our Common Path [wydane]
JugendliteraturOlivia Wilson to wrażliwa i zamknięta w sobie osoba. W relacjach z rodzicami nie układa się jej za dobrze, podobnie jak w relacjach z klasą. Kiedy to wydaje jej się, że jest już za późno na znalezienie prawdziwych przyjaciół wyjeżdża na obóz, gdzie...