Pół godziny później Charlie znów zasnął. Olivia jednak stwierdziła, że musi się już zbierać, więc cicho wstała i wyszła z pokoju chłopaka, kierując się do swojego. Wchodząc tam zastała śpiących przyjaciół, a widząc Willa śpiącego w jej łóżku, pod nosem się do siebie uśmiechnęła. Weszła po cichu do łazienki, gdzie wzięła orzeźwiający prysznic. Spięła włosy w kucyka, delikatnie się pomalowała. Założyła przewiewną, białą koszulkę i czarne, krótkie spodenki. W tym czasie przyjaciele już się obudzili, więc wychodząc z łazienki napotkała ich wzrok. Stała jak wryta i trochę jej było wstyd, bo zdawała sobie sprawę z tego, że musieli widzieć ją z Charlim. Oni zaś, widząc zmieszane spojrzenie dziewczyny głośno się roześmiali. Następnie podszedł do niej William i rzekł:
-Oddaję ci Livko twoje łóżko. A i pamiętaj, że bez względu na wszystko zawsze będziemy cię kochać - roześmiany przytulił Olivię, puścił do niej oko, a następnie wyszedł z pokoju.
-No moja droga, grubo - zaśmiała się Alice - więc jak, rozmawiałaś z nim?
-Weź totalnie zawaliłam sprawę - jęknęła dziewczyna, rzucając się na łóżko i zakrywając twarz dłońmi.
-Dlaczego?
-Owszem rozmawiałam, nawet mnie pocałował - przyznała nieśmiało - a potem zasnęliśmy i jeszcze przyznał, że mu się podobam...
-Więc w czym problem?
-Powiedziałam mu, że nie jestem gotowa na nic poważniejszego. I ja sama nie wiem. Bo niby go kocham, ale boję się wchodzić w coś tak poważnego jak związek. A jak będę nie wystarczająca? A no i najgorsze było to, że jak mu już o tym powiedziałam, to wyczytałam z jego twarzy ból. Zawiódł się...
-Nie, nie mów tak, Spokojnie. A co on ci na to powiedział?
-Że zawsze będzie na mnie czekał.
-I tak będzie. Charlie zawsze dotrzymuje obietnic. Jeśli mówi, że poczeka, to poczeka. Po za tym, musisz dać sobie czas. W związku muszą starać się dwie osoby, a jeśli ty będziesz czuła się nie pewnie, to nie będzie to miało sensu.
-Alice tylko, że ja chyba tego żałuję. Tego, że mu to powiedziałam. Przemyślałam to wszystko i szczerze trochę mi żal, że tak postąpiłam.
-Ale laska, przecież życie się wam jeszcze nie kończy. W każdej chwili możesz porozmawiać z nim jeszcze raz. A teraz się nie martw, bo gdyby mu nie zależało, to odpuścił by od razu po tym jak mu powiedziałaś, że nie jesteś gotowa. On jednak cię zrozumiał, powiedział, że poczeka. Mu naprawdę zależy.
-Chwila, chwila, chwila - odezwała się nagle Lucy - dlaczego ja jako jedyna nie zostałam wmieszana w tę sprawę?
-Bo kochanie jesteś jeszcze za młoda i nie wzięłabyś pewnie na poważnie tego wszystkiego - odpowiedziała jej z uśmiechem Alice.
-Dzięki mamo - prychnęła ironicznie, a potem dodała - ale fakt, nie wzięłabym tego na poważnie.
-Nie no Luc sorry, ale wiesz byłam bardzo zestresowana i w ogóle. - Zaczęła Olivia.
-Nie no luz, ale proszę mnie uprzedzać z takimi rzeczami, abym miała czas się z nimi oswoić i żebym na zawał następnym razem nie zlazła widząc was w jednym łóżku.
Olivia rozbawiona przewróciła oczami, a chwilę później wszystkie wybuchły śmiechem. Luc i Alice również się ogarnęły i razem zeszły na śniadanie. Tam spotkały chłopaków. Gdy kierowali się w stronę ich ulubionego stolika, Charlie objął Olivię ramieniem i szepnął jej na powitanie:
-Hejka Różyczko. Jak tam po dzisiejszej nocy?
-Wspaniale - odpowiedziała, zadziornie się do niego uśmiechając.
Po śniadaniu wszyscy zapakowali się do autokaru i pojechali w stronę miasta. Najpierw pojechali do muzeum. Szczerze nikt nie zapamiętał nic z tego, o czym opowiadał przewodnik. Słuchała tylko pani Lil i pan Steve. Reszta była zajęta albo przeglądaniem nowych postów na instagramie, albo plotkowaniem. Kiedy dotarli do końca zwiedzania tego jakże nudnego dla nich muzeum, skierowali się w stronę pizzerii. Ten pomysł już bardziej spodobał się uczestnikom obozu. W pizzerii przyjaciele wybrali najbardziej oddalony od wszystkich stolik. Złożyli się i zamówili ogromną pizzę.
-Jezu, ale się nażarłem - stwierdził Will, dojadając jeszcze kawałek po swojej siostrze.
-No trzeba przyznać, że była niezła - dodała Alice - dupa z moją dietą.
-Chuda jesteś, po co ci dieta?
Chwilę jeszcze podyskutowali, na koniec zamówili też zimną colę. Te przyjemne chwilę przerwał kierownik stwierdzając, że pora wracać. Godzinę później siedzieli już na plaży łapiąc ostatnie promyki dzisiejszego słońca. W pewnym momencie Will poderwał się złapał i przerzucił swoją siostrę przez ramię, a następnie wrzucił ją do morza.
-Pojebało cię?! - Wrzasnęła Luc - a ty Alka co się śmiejesz? - Rzuciła wrogie, ale rozbawione spojrzenie w stronę Alice - Jeszcze na dodatek coś mi się z kostką stało, bo mnie boleć zaczęła.
William i Alice najwyraźniej uwierzyli przyjaciółce, bo podeszli by podać jej ręce i pomóc wstać. Ta jednak wykorzystując to, złapała ich i pociągnęła tak, że oboje wpadli do morza, rozchlapując przy tym wodę. Teraz już cała trójka siedziała w wodzie i się chlapała, głośno się przy tym śmiejąc. Olivia zaś siedziała przy brzegu morza i z uśmiechem się w nich wpatrywała. Nagle jednak przypomniała sobie, że wczoraj gdy leżała z Charlim przyszła jej wiadomość, której do tej pory nie odczytała. Wyciągnęła więc telefon z kieszeni w spodenkach i weszła w nieodczytane wiadomości. Zamarła patrząc na ekran.
-Ej, Różyczko wszystko okej? - Ciszę przerwał Charlie.
-Tak...matka sobie o mnie przypomniała...
-Napisała do ciebie? - Zapytał siadając obok dziewczyny.
-Tak, ale napisała tylko, że dostałam się do liceum.
-To świetnie! Gratulacje! Tylko moment, chciałaś tam iść? Czy to była kolejna rzecz, do której cię ona zmusiła?
-Nie. W sensie oczywiście to ona mi je zaproponowała, bo jednak to najlepsze liceum w Warszawie i to będzie kolejna okazja do pochwalenia się mną, ale chciałam tam iść. Chcę spróbować i zobaczyć jak tam jest.
-W takim razie jeszcze raz gratulacje! - Powiedział składając buziaka na poliku dziewczyny, na co ta szeroko się uśmiechnęła.
-A właśnie. A ty gdzie chodzisz do szkoły? Bo chodzisz już do średniej tak?
-Tak. Teraz po wakacjach idę do drugiej klasy. Ej bo to twoje liceum jest tam obok tej dużej galerii handlowej? Tam też chyba basen i jakaś restauracja jest.
-Tak, to tam.
-No to świetnie! Bo ja chodzę do technikum, od którego jest dosłownie jakieś dziesięć minut drogi na pieszo, do tego twojego liceum.
-Wow technikum, tego o tobie nie wiedziałam. Ja jakoś nie czułabym się w technikum. Nie wiem, nie było tam nic dla mnie.
-I ty byś nie nadawała się tam pod względem nauki, za zdolna jesteś.
-Charlie, odzywał się do ciebie ktoś. Mama w sensie?
-Nie, ona w dupie mnie ma. Ale nie przeszkadza mi to - uśmiechnął się do Olivii - widzisz, jak znajdzie się tą jedną odpowiednią osobę, to reszta się już całkiem nie liczy. O tobie oczywiście mówię, ty jesteś moją odpowiednią osobą.
Uśmiechnęli się do siebie, a następnie chłopak dodał:
-Chodź, nie będziemy tu tak siedzieć - pociągnął dziewczynę za rękę i razem wbiegli do morza, do przyjaciół. Woda była ciepła, mieli widok na piękny zachód słońca, wiał lekki wiatr, a na dodatek byli w swoim towarzystwie. Było idealnie.
CZYTASZ
Our Common Path [wydane]
Подростковая литератураOlivia Wilson to wrażliwa i zamknięta w sobie osoba. W relacjach z rodzicami nie układa się jej za dobrze, podobnie jak w relacjach z klasą. Kiedy to wydaje jej się, że jest już za późno na znalezienie prawdziwych przyjaciół wyjeżdża na obóz, gdzie...