Rozdział 11 ,,Mieć wszystko"

55 4 2
                                    

-Co ich tak długo nie ma?! - Zapytała Lucy.

Pomału zbliżała się noc, robiło się ciemno, a większość poszła już do hotelu. Luc, Will i Alice siedzieli przy ognisku. Przyjaciółki plotkowały na różne tematy, a William wyjadał wszystko, co zostało po dzisiejszej imprezie. Domyślali się jaki był powód zniknięcia tamtej dwójki, lecz trochę zaniepokoił ich fakt, że nie ma ich już przez dwie godziny.

-Pewnie se gdzieś siedzą razem - odpowiedział Will - a cię co tak nagle wzięło na zainteresowanie się nimi?

-No długo ich nie ma, jak im coś się stało?

-Nie reagowaliśmy na ich nieobecność przez dwie godziny i teraz raczej też nie ma potrzeby reagować. Sorry, kocham ich, ale nie chce mi się dupy ruszać.

Luc i Alice prychnęły prześmiewczo i chciały jeszcze coś powiedzieć, lecz przerwała im pani Lil:

-Dobrze moi drodzy, robi się już trochę późno, więc sądzę, że powinniśmy się pomału zbierać. Wypadałoby też tu trochę posprzą...- nie dokończyła, bo w tym czasie wszyscy się zerwali i pobiegli w stronę hotelu, aby uniknąć znienawidzonego sprzątania. Opiekunka westchnęła, pokiwała z niedowierzaniem głową i również pokierowała się w stronę hotelu, stwierdzając, że jutro się to wszystko ogarnie.

Przyjaciele udali się w stronę pokoi. Dziewczyny weszły do swojej sypialni, a pierwsze co zauważyły, to że nie ma w niej Olivii. Nie zdążyły jednak nawet nic do siebie powiedzieć, bo zza drzwi usłyszały głos Williama:

-Ło ja pierdole...

Wybiegły natychmiast, stanęły obok przyjaciela w drzwiach do jego pokoju i od razu zobaczyły, o co mu chodziło. Olivia i Charlie nadal leżeli przytuleni. Dziewczyna wtulała się w klatkę piersiową chłopaka, a on obejmował ją w talii.

-Jak słodkooo! - Pisnęła Lucy - muszę zrobić im zdjęcie.

-Zostaw, bo jeszcze ich obudzisz - uśmiechnęła się pod nosem Alice.

-Boże nie mogę, zaraz się rozkleję. A Mayson jak słodko śpi - ekscytowała się nadal blondynka.

-Uroczo, ale gdzie ja niby mam spać? Przecież się im nie właduję tu do pokoju - zapytał Will, udając oburzenie.

-Chodź do nas - zaproponowała mu siostra - władujesz się do łóżka Olivii.

William i Alice poszli szykować się do spania, a Luc chwilę jeszcze tak postała i nie ukrywała, że była dumna z Charliego, bo również wiedziała co chłopak przeszedł i jak trudno jest mu zaufać innym ludziom. Po jakimś czasie wszyscy siedzieli już w łóżkach. Oczywiście wcale nie było łatwo zasnąć, po sytuacji jaką zobaczyli, lecz to był idealny temat na kolejne plotki i kolejne przegadanie całej nocy. Tak też zasnęli dopiero po trzeciej. O czwartej nad ranem, zaś przebudził się Charlie. Chwilę zajęło mu zlokalizowanie sytuacji w jakiej się znajduje, jednak widząc Olivię, szybko przypomniał sobie wydarzenia z zeszłego wieczoru. Przyjrzał się dziewczynie, była pogrążona we śnie. Odgarnął jej z twarzy kilka kosmyków włosów, po czym złożył pocałunek na jej czole. Przytulił ją jeszcze mocniej i nie mogąc znów zasnąć, cieszył się chwilą. Cieszył się, że w tym momencie dziewczyna jest tylko jego, że może na nią ciągle patrzeć, oraz czuć ten piękny zapach jej włosów.

Olivia też nie mogła dłużej spać, bo wstała już o szóstej nad ranem, co było do niej bardzo niepodobne, bo nastolatka nie należy do osób, które lubią rano wstawać. Szybko jednak zorientowała się, że nadal leży w objęciach chłopaka. Nawet nie próbowała przerywać tej chwili. Gdy tylko otworzyła oczy posłała Charliemu szeroki uśmiech.

-Dzień dobry Różyczko. Co tak wcześnie, wyspana? - Zapytał brunet, odwzajemniając uśmiech.

-A wiesz, że tak.

-Ładnie wyglądasz jak śpisz.

-Przestań! Ohydnie raczej.

-Nie mów tak. O której dzisiaj w ogóle mieliśmy wstać i jakie plany na dzisiaj?

-No śniadanie jak zawsze o dziewiątej, a jeśli chodzi o plany to coś mówili, że idziemy jakieś muzeum zwiedzać, potem na pizzę, a potem z powrotem na plażę.

-Nuuuda.

-Nie no, ja lubię muzeum. I wyspana też dziś jestem, także szykuje się ciekawy dzień.

-Już jest ciekawy, bo zaczęłaś go ze mną - puścił oko dziewczynie i zadziornie się do niej uśmiechnął.

-Jezu Mayson przestań! - Zaśmiała się Olivia.

-Nie a tak serio, żałujesz tego co wczoraj między nami zaszło?

-Nie no co ty! Ja chyba...ja chyba tego potrzebowałam. Tylko Charlie bo...

-Tak?

-Bo my nadal jesteśmy przyjaciółmi. Wiesz, tak tylko przyjaciółmi? Nic się między nami nie zmieniło, ani nie popsuło? Przyznaję, że bardzo, bardzo, bardzo cię lubię i chyba zaczynam coś do ciebie czuć. No i na dodatek bardzo tobie ufam, ale ja nie wiem czy jestem gotowa na coś poważniejszego...- mówiąc to, odważyła się spojrzeć na twarz chłopaka. Wyczytała z niej zrozumienie, ale także pewnego rodzaju ból, co bardzo ją zakuło w serce, bo nie chciała mu go łamać - ja przepraszam, bardzo przepraszam, ale ja najpierw muszę się z tym wszystkim oswoić. Wiem, że jestem upierdliwa, ale ja naprawdę potrzebuję czasu i do tego...

-Już Różyczko, spokojnie. Przecież nic się nie dzieje. No hej, popatrz na mnie. Pamiętasz co ja ci wczoraj powiedziałem?

-Że zawsze będziesz na mnie czekał...

-I tak jest mała, nie kłamię. Zawsze będę na ciebie czekał, bez względu na to ile czasu potrzebujesz, słyszysz?

-Tak...- odpowiedziała cicho Olivia, a po jej policzku spłynęła łza.

-Hej, ale spokojnie wszystko jest dobrze, naprawdę.

Charlie rozłożył ręce, zachęcając Olivię, by znów się wtuliła, z czego bardzo chętnie skorzystała. Gdy to zrobiła czule pocałował ją w głowę.

-Wiesz co? - Wypalił nagle Charlie.

-Hmm?

-Wiesz jaki jest mój ulubiony kolor?

-Jaki?

-Zielony. Wiesz czemu?

-Czemu?

-Bo takiego koloru masz oczka.

Szeroko się do siebie uśmiechnęli, a następnie chłopak dodał:

-Tak ci jeszcze powiem. Jak byłem mały zawsze zastanawiałem się jak to jest mieć wszystko, tak wiesz po prostu wszystko.

-Znalazłeś na to odpowiedź?

-Tak. Teraz jak tak leżę mając ciebie u boku, szczerze mogę powiedzieć, że mam wszystko.

Olivii znów oczy zaszły łzami. Tym razem ze szczęścia. Obróciła się w stronę bruneta i szepnęła w jego stronę:

-Charlie jesteś niesamowity...

Na koniec obdarowała go czułym pocałunkiem w policzek. Jej emocji w tamtym momencie nie dało się opisać. Była w niebo wzięta. On, Charlie Mayson nazwał ją swoim wszystkim. Olivia miała tylko nadzieję, że chłopak również zdaje sobie sprawę z tego, że dla niej też jest wszystkim.

Our Common Path [wydane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz