ROZDZIAŁ 2 ,,Upragniona wolność"

120 7 2
                                    

Następnego dnia, a był to piątek, a także jeden dzień dzielący dziewczynę od weekendowego odpoczynku, nieco zaspała. Choć mimo wszystko zdążyła na autobus oraz lekcje. Wczoraj do późna siedziała z mamą, wybierając miejsce gdzie spędzi wakacje. W końcu padło na obóz w małej miejscowości dość daleko położonej od Warszawy. Z opinii poprzednich uczestników wynikało, że to naprawdę bardzo fajne miejsce na spędzenie trzech tygodni- bo właśnie tyle trwał wyjazd. Olivii tak właściwie nie zależało gdzie pojedzie. Jedyne na co zwracała uwagę to, by był to obóz nad morzem i by, odpocząć od wszystkiego.

Dzień w szkole mijał jej jakoś dziwnie szybko i przyjemnie. Może dlatego, że za parę dni wakacje, może tak bardzo cieszyła się, że wyjedzie od matki na kilka tygodni, a być może dlatego, że poprostu już nie mieli normalnych lekcji, ze względu na zbliżający się koniec roku szkolnego. Jedyne czym naprawdę mocno się stresowała, to to czy dostanie się do wymarzonego liceum. Wiedziała bowiem, że jeśli się nie dostanie zawiedzie rodziców i jak to oni mówią ,,przyniesie wstyd rodzinie, gdyż nie dostanie się do jednej z najlepszych szkół w Warszawie." Starała się jednak o tym tyle nie myśleć, wierząc, że uda jej się tam dostać. W końcu egzaminy ósmoklasisty napisała najlepiej w klasie.

Jej dobry humor jednak szybko znikł gdy po powrocie do domu usłyszała słowa matki. Dziś nie była zaskoczona jej obecnością, ponieważ wiedziała, że ten weekend ma wolny od pracy.

-Cześć Olivia, mam dla ciebie dobrą wiadomość - rzuciła na starcie kobieta.

-Hej, jaką?-zapytała niechętnie, wiedząc, że rzadko ,,dobre wiadomości" mamy są naprawdę dobre.

-Rozmawiałam dziś z mamą Anastazji, mówiła, że również wysyła swoją córkę nad morze. Na dodatek na ten sam obóz co ty!

-Żartujesz...?-to było jedyne co Olivia zdołała z siebie wydusić. Jej mama nadal nie wiedziała, że Anastazja jest jedną z dziewczyn, które ciągle dokuczały nastolatce. Zresztą, Linda nawet nie chciała o tym wiedzieć, bo nie interesowało jej szkolne życie córki.

-Nie, nie żartuję, też jestem zadowolona, że będziesz tam miała osobę którą już znasz - odpowiedziała Linda z entuzjazmem.

,,Szkoda, że nie znasz jej na tyle, że nie wiesz nawet jak zachowuje się wobec twojej córki" chciała powiedzieć Olivia, lecz w porę ugryzła się w język, by nie potrzebnie nie irytować mamy.

-To ja już pójdę do siebie, odrobić lekcję. Dzięki za tą informację.

-Przecież już wam nie zadają, to co masz odrabiać?- zapytała obojętnie Linda.

Dziewczyna jednak nic już na to nie odpowiedziała. Weszła do swojego pokoju i z ulgą opadła na łóżko. Nie minęło pięć minut, a już twardo spała po ciężkim tygodniu szkoły. Weekend zleciał szybko, a zanim się obejrzała stała na ozdobionej sali śpiewając ,,Piosenkę absolwentów" i recytowała pożegnalny wiersz dla nauczycieli. Jej mamy oczywiście nie było na zakończeniu roku, ale nie przejmowała się tym jakoś bardzo. Elegancko ubrana, podeszła by odebrać świadectwo ukończenia szkoły podstawowej, po czym już na koniec uroczystości poszła pożegnać się z panią Susan, oraz z jej wychowaczynią. Nie ukrywała, że strasznie ciężko było zostawić panią Susan, która tak się o nią troszczyła. Ulżyło jej jednak, gdy kobieta dała Olivii swój numer telefonu, by mogły utrzymywać kontakt i by, w trudnej chwili mogła do niej zadzwonić.

Gdy opuszczała budynek szkoły zawitał ją lekki, ciepły wiaterek i gdy oddaliła się od szkoły na tyle, by miała pewność, że nikt jej nie słyszy powiedziała dość głośno:

-Żegnam idioci! Dziękuję za odebranie mi wiary w siebie, za dobicie mnie nauką i za zniszczenie mi psychiki!- powiedziała z sarkazmem, chociaż wszystko co wypowiedziała było prawdą.

Gdy przekroczyła próg domu nie zastała tam nikogo, co zbytnio jej nie zdziwiło. Zaparzyła sobie herbatę, po czym poszła do swojego pokoju. Z braku lepszych pomysłów zaczęła się pakować na wyjazd, który był już za trzy dni. Stwierdziła, że nie ma co przejmować się Anastazją, bo i tak przecież nie będzie musiała spędzać z nią tam całego wolnego czasu. A być może znajdzie jakąś nową przyjaciółkę, choć w to raczej wątpiła. Zapakowała większość potrzebnych rzeczy, po czym stwierdziła, że resztę dokończy jutro. Tak też zrobiła, dokupując następnego dnia produkty, których jej brakowało. Sama musiała je sobie kupić, ze względu na to, że mama upierała się, że ma wszystko w domu i nic już nie potrzebuje. To zachowanie jednak nie dziwiło dziewczyny, gdyż często się z takim spotykała, ze strony matki.

Mimo, że dziewczyna miała już wakacje i upragnioną wolność od szkoły, niecierpliwie wyczekiwała wyjazdu. Chciała przez te kilka tygodni pożyć. Dosłownie i w przenośni. Linda- matka Olivii uniemożliwiała jej wiele rzeczy. Na przykład to, że miała zabronione w tygodniu wychodzić na miasto, by skupiała się tylko na nauce. To zaś przyczyniło się do tego, że dziewczyna nie miała prawie żadnych znajomych. Ale ten obóz miał to zmienić...

Our Common Path [wydane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz