Po powrocie do hotelu, wszyscy udali się na obiecane ognisko na plaży. Pomału nadchodził wieczór. Gdy Olivia, Luc i Alice przyszły na umówione wcześniej miejsce, Will i Charlie już tam czekali.
-Witam księżniczki - rzucił Will - wiecie, że to jest tylko ognisko i tu nie potrzebujecie makijażów?
-My nie, za to tobie brzydalu bardzo by się przydał - odgryzła się Luc.
-Siostrzyczko cicho bądź.
-Po za tym nie jesteśmy pomalowane, tylko mamy nałożone trochę tuszu do rzęs, by podkreślić naszą nieziemską urodę - kontynuowała.
-Dobra młoda wyluzuj.
-Nie bo mnie wkurwiasz!
-Urocze z was rodzeństwo - wtrąciła ze śmiechem Alice.
-Bardzo - odburknęła ironicznie Lucy - dobra, chodźmy może usiąść tam dalej, żeby się odilozować od wszystkich.
-Ta, to bardzo dobry pomysł - mruknął Charlie.
Usiedli trochę dalej i po prostu rozmawiali. Rozmawiali o swoim życiu, zainteresowaniach, o sprawach bardziej i mniej istotnych. Poznawali się jeszcze bardziej. Olivia czuła się cudownie w ich towarzystwie, ale bała się tego, że straci kiedyś kontakt z nimi wszystkimi, stąd też jej następujące pytanie.
-Ejj, ale jak to wszystko się skończy to nadal będziemy się widywać?
-Pewnie Livko, co to w ogóle za pytanie? Przecież mieszkamy blisko siebie. Będziemy się spotykać. - Zapewnił William
-Dokładnie, przecież nie pozwolimy, aby ktoś inny zgarnął taką świetną przyjaciółkę - uśmiechnęła się do Olivii Lucy
Olivia posłała im szeroki uśmiech i przysięgła, że mogła by trwać w tym wieczorze całe wieki, lecz sprawy jak zwykle skomplikował Charlie. Wstał zapewniając wszystkich, że idzie do toalety. Jednak gdy tylko trochę się oddalił machnął w stronę Olivii, pokazując jej by podeszła. Dziewczyna również oznajmiła, że idzie do toalety, po czym udała się w stronę chłopaka.
-Ta dwójka ewidentnie ze sobą kręci - zauważył Will
- Ojj tak, jeszcze myślą sobie, że nas okłamią, że do kibla idą - wtrąciła Luc
-Akurat kurwa we dwoje - dodała Alice
-Ale to dobrze, Mayson dawno żadną się nie interesował. Po za tym są piękni, młodzi i prawdopodobnie zakochani - stwierdził zamyślony William.
Przyjaciółki popatrzyły się na siebie i głośno się roześmiały.
W tym czasie Olivia doszła do Charliego i ku jej zaskoczeniu wziął ją za rękę i poprowadził na balkon jednego z pokoi. Chłopak widząc zdziwioną minę Olivii powiedział:
-Nic nie mów, chcę ci tylko coś pokazać. A i jeszcze dziękuję za dzisiejszy dzień, twoje towarzystwo naprawdę dobrze mi robi.
Uśmiechnął się do niej, a następnie wskazał, by usiadła na balkonie. On zaś usiadł przy niej.
-Chciałem ci coś pokazać - to mówiąc wskazał w stronę nieba - a dokładniej mówiąc, zachód słońca. Jeden z najpiękniejszych widoków jakie widziałem. To czerwone niebo przypomina mi rozlaną krew i moją rozszarpaną duszę. Ale również przypomina mi, że to wszystko zaraz zajdzie, przyjdzie noc i nastanie nowy dzień. Zachody słońca uświadamiają mi, że nic nie trwa wiecznie oraz, że moje cierpienie też się kiedyś skończy. Olivia chciałem ci powiedzieć, że jesteś naprawdę silna. Toksyczność w rodzinie to naprawdę masakra i serio wiem co czujesz. Ale pamiętaj, że to wszystko kiedyś minie. Jak będziesz miała wszystkiego dosyć, po prostu usiądź i popatrz na zachód słońca. On zawsze da ci ukojenie...
-Charlie...dziękuję - to było jedyne co dziewczyna zdołała z siebie wydusić.
Chwilę jeszcze tak siedzieli w ciszy, aż w końcu Olivia odważyła się zadać pytanie, które męczyło ją od dawna.
-Mogę o coś zapytać? - Zaczęła. Chłopak twierdząco kiwną głową, więc kontynuowała - dlaczego w moim towarzystwie tak się otwierasz, a przy innych udajesz kogoś kim nie jesteś, udajesz chłopaka, z którym wszystko jest okej mimo, że w środku jesteś totalnie rozwalony
-Wiesz...być może przy tobie jest mi łatwiej. Wiesz co czuję, bo przeżywasz to samo. Will, Lucy i Alice są dla mnie naprawdę ważni, ale w ich towarzystwie nie czuję się do końca pewnie, mając świadomość, że mają obydwu rodziców, na dodatek kochających rodziców. Oni też nie wiedzą do końca co się ze mną dzieje, bo nie chcę im zawracać głowy. Kiedyś Will odkrył, że ojciec mnie lał i naprawdę tak cholernie się martwił, że aż się popłakał. To mój najlepszy przyjaciel i nie czuję się za dobrze z tym, że nie mówię mu o wszystkim, ale naprawdę nie chcę go zadręczać takimi rzeczami.
-Doskonale cię rozumiem. Ale zaraz, mówiłeś, że oni mają obydwu rodziców, czyli ty...
-Tak, nie mam ojca - Charlie zrobił przerwę na wzięcie drżącego oddechu po czym dodał - zaćpał się, zaćpał się na śmierć.
Do oczu chłopaka napłynęły łzy, Olivia nawet nie próbowała się odzywać, bo wiedziała, że żadne słowa nie dadzą ulgi po czymś takim. Za to przysunęła się do chłopaka i mocno wtuliła się w jego klatkę piersiową. Charlie odwzajemnił ten uścisk. Objął dziewczynę i schował głowę w zagłębienie jej szyi. Trwali tak dość długo, bo czuli się przy sobie bezpiecznie, oboje wiedzieli jak to jest być poszkodowanym przez życie i oboje byli dla siebie nie zastąpionym wsparciem...
CZYTASZ
Our Common Path [wydane]
Roman pour AdolescentsOlivia Wilson to wrażliwa i zamknięta w sobie osoba. W relacjach z rodzicami nie układa się jej za dobrze, podobnie jak w relacjach z klasą. Kiedy to wydaje jej się, że jest już za późno na znalezienie prawdziwych przyjaciół wyjeżdża na obóz, gdzie...