3

594 25 40
                                    

Gdy słońce w środku południa próbowało wpaść przez zasłonięte rolety do mojego pokoju, ja już połowę moich rzeczy miałam wyciągniętą na łóżko. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że w wieku dziewiętnastu lat będę się wyprowadzać z domu. No bo kurde, ja dalej jestem dzieckiem, tylko trochę dużym. Zawsze myślałam, że skończę studia, poszukamy razem z tatą mi pierwszego mieszkania, będę miesiącami nastawiać się na wyprowadzkę, nowe życie. Nigdy bym nie pomyślała, że z dnia na dzień zacznę się pakować i moja wyprowadzka będzie taka natychmiastowa. Jednak czy żałuję? Tego jeszcze nie wiem, czas to dopiero pokaże.

Po mojej wczorajszej awanturze z tatą postanowiliśmy porozmawiać na spokojnie. Na spokojnie, czyli bez moich krzyków. Jego przyjaciel i Emily po upewnieniu się, że się nie pozabijamy (a raczej ja taty) wyszli z naszego domu dając nam prywatność. Nasza rozmowa toczyła się przez jakąś godzinę. Jednak dalej nic nie wiem o mamie. Jedyne informacje, jakie dostałam to miasto, w którym mieszkała, gdy jeszcze mieli ze sobą kontakt. Nie jestem usatysfakcjonowana tym, ale lepsze to niż nic.

Od razu postawiłam tacie sprawę jasno, chcę wyjechać. Może to głupie i pochopne, ale naprawdę chciałabym odnaleźć mamę. Długo dyskutowaliśmy na ten temat i ojciec się w końcu na niego zgodził. Obiecał mi znaleźć mieszkanie, do którego będę mogła wprowadzić się od zaraz, a ja miałam w międzyczasie się spakować i ogarnąć przeniesienie na uczelnie w innym mieście. Tego właśnie obawiałam się najbardziej. Semestr dosłownie zaraz miał się zacząć, a ja na ostatnią chwilę chciałam się przenosić.

Z samego rana przejechałam się na uniwersytet i sprawiłam im trochę kłopotów. Masa telefonów, krzyczące sekretarki, ja siedząca, jak na szpilkach, czekając na decyzję. Jednak udało się. Naprawdę to musiał być jakiś cud, już byłam pewna, że będę musiała czekać na kolejny semestr, ale znalazło się jedno miejsce.

Dlatego właśnie siedzę teraz zadowolona na swoim obrotowym krześle w sypialni i próbuję zrobić porządek w ubraniach. Z tego co wiem tata już znalazł mi jakieś lokum i dogaduje tylko szczegóły z właścicielem, a mi polecił spakowanie wszystkiego tak, żebym dała radę upchnąć to do samochodu. Nie powiem jest z tym lekki problem, w dodatku musiałam jeszcze lecieć do sklepu po więcej kartonów, bo się skończyły, ale większość rzeczy już jest.

Co prawda spakowałam dopiero jakieś zdjęcia, ręczniki, pościel, notatki na studia, jakieś moje osobiste rzeczy, ale w tym zmieściło się również parę moich ubrań. Dlatego siedzę teraz i zastanawiam się, co jeszcze potrzebuję. Już widzę oczami wyobraźni, jak będę to wszystko wypakowywać miesiąc. Tak jak pakowanie jeszcze przeżyję, tak wypakowywanie się to najgorsza czynność na świecie, naprawdę!

Gdy po kolejnych trzech godzinach mam wrażenie, że już wszystko mam zaklejam ostatni karton i odpycham go nogą na bok. Tata powinien niedługo po nie wejść i zanieść mi do samochodu. Dalej jestem na niego obrażona, no bo hej przez tyle lat trzymał w sekrecie, że mama żyje. Jednak cieszę się, że rozumie moją potrzebę wyjazdu, nie do końca ją popiera, ale nie utrudnia mi tego, wręcz przeciwnie, pomaga.

Schodzę na dół do jego gabinetu i pukam. Gdy słyszę odpowiedź wpadam do środka i mówię mu, że wszystko spakowane. Rzucam jeszcze, że jadę się pożegnać i poinformować znajomych o moich planach, więc potrzebuję jego auta. Do mojego będzie starał się upchać te kartony, a ja potrzebuję dostać się w różne części miasta.

Gdy już łapię rzucone przez niego kluczyki wpadam do garażu i wskakuję do auta. Odpalam silnik i wyjeżdżam kierując się w stronę warsztatu Scotta. Wiem, że dla niego, jak i reszty będzie to szok. Nikt raczej z dnia na dzień nie oświadczają znajomym, że przenoszą się do stanu oddalonego sześć godzin autem, ponad trzysta mil stąd.

Race for the truth.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz