Zapach dymu i spalin drażnił mój nos. W dodatku częste podmuchy wiatru, który okalał moje odkryte przez sukienkę nogi tylko mnie denerwował. Robiło mi się coraz zimniej, a dopiero ledwo co przyjechaliśmy na wyścigi. Oczywiście uległam presji dziewczyn i wcisnęłam swój tyłek w białą i krótką kieckę. Był to fatalny pomysł, bo teraz marzłam i musiałam uważać na wszystko, by z tej pięknej bieli nie zrobiła się czarna.
Tym razem nie przyjechałyśmy moim autem, ja wpakowałam się do samochodu Nick'a, a Emily pojechała z Zack'iem, Jose i Jasonem. William był na miejscu chwilę przed nami. Naprawdę nie rozumiem, po co wszyscy jechaliśmy z nim ponad godzinę szybciej. Nie był dzieckiem, żeby sobie sam nie poradzić, ale z tego co zrozumiałam oni wszyscy mieli taką tradycję i zawsze z nim jeździli.
I takim właśnie o to sposobem stałam teraz z nimi wszystkimi przy samochodzie Nick'a i Zack'a. Co chwilę ktoś na nas zerkał, niektórzy wyglądali wręcz przerażająco, a las, który roztaczał się dookoła wcale nie dodawał spokojnego uroku temu miejscu i ludziom. Jedynie Nick, który stał za mną i mnie lekko obejmował próbując zapewnić mi choć trochę ciepła zapewniał mnie, że wszystko jest w porządku.
William gdzieś przepadł, zostało wręcz parę minut do wyścigu, a on tak jak poszedł gdzieś z kimś porozmawiać godzinę temu, tak do tej pory nie wrócił. Nawet nie zjawił się, żeby postawić samochód na starcie, zrobił to za niego Zack, który miał jego kluczyki.
Widziałam, jak wszyscy się niecierpliwili, dziewczyny razem z Jasonem poszły go szukać, a ja wraz z Zack'iem i Nick'iem czekaliśmy tutaj z nadzieją, że zaraz się pojawi. Niestety tak się nie stało. Brunet wręcz rozpłynął się w powietrzu, nikt nie wiedział nawet z kim poszedł przedtem porozmawiać. Organizatorzy również się niecierpliwili, tak samo jak publiczność. Jasno dali nam do zrozumienia, że jeśli za dwie minuty nie będzie go w samochodzie to koniec.
- Kurwa, i co teraz? - Nick złapał się za nadgarstki z tyłu głowy i chodził w kółko zdenerwowany. - Tego kretyna nigdzie nie ma, jeśli za chwilę tu nie przyjdzie to już nigdy nie wystartuje, a nikt za niego pojechać nie może
- Może. - Spojrzeliśmy na Zack'a, który cicho szepnął. - Susie może pojechać za niego.
- Susie?!
- Ja?! - Krzyknęliśmy jednocześnie z blondynem. - Nie ma mowy!
- Susan błagam cię, postawiłem wszystkie moje pieniądze, nie mogę ich stracić, naprawdę mocno potrzebuję teraz kasy. W dodatku Wallace nie przeżyje, jeśli straci możliwość ścigania się. Proszę, jeśli nie dla niego, to zrób to dla mnie, błagam. - Chłopak spoglądał na mnie załamany.
Nie potrafiłam. Naprawdę nie potrafiłam mu odmówić chociaż bardzo tego chciałam. Wiedziałam, jak te wyścigi dużo znaczą nie tylko dla tej dwójki, ale całej ich paczki. A ja nie mogłabym odebrać im tej przyjemności. Nie chciałam, żeby musieli z tego rezygnować, skoro potrafiłam im pomóc.
I to był błąd...
Skinęłam lekko głową dalej oszołomiona, że się na to zgodziłam. Miałam wystartować w wyścigach zamiast Williama. Jego pieprzonym samochodem. Jedynym plusem było to, że przynajmniej się nim przejadę, marzyłam o tym, odkąd pierwszy raz go zobaczyłam na wyścigach.
Podałam Nick'owi swoją torebkę i wyprostowałam się. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do samochodu znienawidzonego przeze mnie debila.
Po co ja się na to pisałam?
Na szczęście trasa była naprawdę prosta. Zwykłe trzy okrążenia na parkingu obok magazynów. W dodatku rozstawione opony pomagały mi określić, gdzie kończy się pas.

CZYTASZ
Race for the truth.
RomansaWidziała ten błysk w jego hipnotyzujących oczach oznaczający, że to dopiero początek ich historii.