9. Podróż do wnętrza

46 5 4
                                    

Roderichowi ciężko było zapanować nad jego pierwotnymi instynktami. Jego ogon poruszał się raz w prawo, raz w lewo. Przeskakiwał z kamienia na kamień, wchodził na powalone pnie, cieszył się rosnącą wszędzie zielenią. Czuł się jakby znowu był młody i beztroski.

Jednak jego prywatne cele wcale nie były takie "beztroskie". Niechętnie się do tego przyznawał, przed samym sobą, ale potrzebował pomocy w jego małym projekcie. Od chwili kiedy Tighnari powiedział, że Doktor eksperymentował kiedyś na ludziach, do jego głowy wpadł pomysł. Jednak nie mógł od tak podejść do Harbingera i opowiedzieć o jego planie. Nie, Roderich musiał czekać. Czekać na odpowiedni moment żeby pokazać wszystkie szkice i wyniki badań dotyczące jego ambitnego eksperymentu.

Przystanął przy Statule Siedmiu i spojrzał na niesamowity widok przed nim. Kafka nie żartowała kiedy powiedziała, że ten Ruin Guard jest ogromny. Dyszał lekko czując, że takie skakanie po wszystkim, co leży na ziemi, nie jest dobre w jego wieku. Jego ogon wciąż poruszał się, tym razem wolniej.

Wziął parę głębokich oddechów po czym znowu ruszył przed siebie. Musiał jakoś znaleźć Doktora. Przystanął w miejscu i powąchał powietrze. Jego nozdrza są bardziej wyczulone od normalnych ludzi. Poczuł zapach mokrej trawy, dymu z ogniska, które paliło się gdzieś niedaleko... Podszedł bliżej krawędzi klifu. Jeżeli użyłby pazurów to mógłby zsunąć się niżej. Spojrzał na swoje paznokcie. Jest w stanie je przemienić, na ostre szpony. Wszyscy, którzy pochodzą z jego rasy mają taką umiejętność. Wprawdzie, ostatnimi czasy, Roderich bardzo ograniczył swoją zwierzęcą naturę. W przeciwieństwie do swojego brata, nie używa pazurów do walki. Raz tylko zdarzyło mu się komuś grozić.

- Jakim cudem zdobyłeś te pieniądze? - Bruno spojrzał na brata. Ciężko mu było uwierzyć, że Roderich tak łatwo wykonał zadanie.

- Bo ciebie nikt tam nie traktuje poważnie - mężczyzna schował woreczek z Morą do płaszcza. - Daj spokój temu Harbingerowi. Po co ty w ogóle zaczynasz te sprzeczki?

Blondyn natychmiast zatrzymał się przed bratem zagradzając mu przejście. Roderich uniósł jedną brew, a jego rubinowe oczy zlustrowały młodszego.

- Wypraszam sobie! Ja nic nie zacząłem! - jego powieka drgnęła ze zdenerwowania kiedy jego brat ominął go jakby w ogóle nie był zainteresowany rozmową. - A ciekaw jestem co ty robiłeś z tym Harbingerem, co przyjechał kiedyś na delegację.

Roderich natychmiast zatrzymał się w miejscu. Odwrócił głowę i zmarszczył brwi.

- O co ci znowu chodzi, co? Tylko rozmawialiśmy.

- Ach rozmawialiście? To dlaczego, ja i Lisa, znaleźliśmy cię, następnego dnia, śpiącego na moście? - Bruno skrzyżował ręce na piersiach. Roderich spiął się. Jego uszy nerwowo drgnęły. - A na dodatek miałeś malinkę na szyi.

- Nic takiego nie miało miejsca - policzki starszego przybrały delikatnie różowy kolor. Schował ręce do kieszeni, a jego ogon poruszał się nerwowo.

Blondyn parsknął i podszedł bliżej.

- Nie kłam, zakrywałeś, nieudolnie zresztą, szyję kołnierzem płaszcza. Poza tym każdy widział jak opuszczasz bal z tym dziwnym Harbingerem - Roderich zignorował brata po czym poszedł we własną stronę. Blondyn szybko pobiegł za starszym. Dla Bruna ta rozmowa nie była jeszcze skończona.

Brunet uśmiechnął się pod nosem kiedy przypomniała mu się ta sytuacja. Zastanowił się przez chwilę po czym szepnął coś pod nosem w języku, którzy tylko nieliczni rozumieli. Nie minęło nawet pięć sekund, a jego ludzkie paznokcie zmieniły się w czarne, ostre szpony.

The Placebo EffectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz