Azar uruchomił jakiś mechanizm, po czym podłoga pod ich nogami zaczęła drżeć. Coś zgrzytnęło i zaczęło wydawać ciche dźwięki. Stuk-stuk-stuk... Jakieś zębatki buczały, kiedy ocierały się o siebie. Stuk-stuk-stuk... Podłoga przestała drżeć, ale powoli obniżała się. Roderich zacisnął palce mocniej na pasku torby. Zastanawiał się jakim cudem w gigantycznym drzewie znajdują się takie mechanizmy.
Wkrótce gorąc, który dokuczał Roderichowi przez ten cały czas, powoli zanikał, a w jego miejsce pojawił się przyjemny chłód. Chropowata kora drzewa ustępowała miejsca metalowej blaszce.
Platforma zgrzytnęła i zatrzymała się. Azar ruszył pewnie do przodu, a za nim powoli szedł profesor. Podeszwy stukały o metal, im bardziej zagłębiali się w labirynt korytarzy. Duszność całkowicie zniknęła, a w powietrzu unosił się zapach wilgoci. Roderich czuł chłód oplatający ciało, wgryzający się w kości. Zadrżał i opatulił się mocniej płaszczem. Dłonie wsunął do kieszeni mając nadzieje, że materiał chociaż trochę ogrzeje skórę.
Tracił poczucie czasu, każdy korytarz, każda ściana wyglądała identycznie. Nie potrafił nawet stwierdzić, z której strony przyszli. Droga doprowadziła ich do wielkich drzwi z witrażami. Azar pchnął je lekko i wszedł na niewielki balkon. Roderich sunął cicho za uczonym niczym duch. Jego oczom ukazało się popiersie gigantycznego robota. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej przyglądając się detalom. Azar oparł dłonie o barierkę i uśmiechnął się pod nosem.
- Wieczny Pan Tajemnej Mądrości¹, co o tym sądzisz profesorze? - mężczyzna zerknął na Rodericha. Wyglądał niczym jak dzieciak czekający na pochwałę za wykonanie najprostszej czynności.
- To jest ten cały nowy bóg? - Roderich brzmiał jakby to wszystko go nudziło. Brakowało jeszcze żeby dyskretnie ziewnął.
- Nie widziałeś jeszcze całości. Pod spodem jest druga platforma, na której znajduję się dolna połowa ciała - Azar nie potrafił ukryć uśmiechu. - Podczas walki górna część podłogi odsunie się, a popiersie, dzięki energii zgromadzonej w rdzeni, połączy się z resztą tułowia.
Roderich wciąż nie pokazał reakcji, na jaką liczył Azar. Jego myśli skupione były na czymś innym niż wielkie roboty.
- Zastanawiałem się na kim mógłbym wytestować moc nowego boga... - mężczyzna zaczął stukać opuszkami palców o barierkę. - I pomyślałem o twojej przyjaciółeczce Lumine.
Roderich drgnął zaciskając palce mocniej w kieszeniach płaszcza.
- Słyszałem o jej dokonaniach. Jak pokonała tego smoka Dvalina czy stanęła oko w oko z Electro Archonem - mężczyzna zauważył tą małą reakcję i postanowił drążyć głębiej. - Myślisz, że da sobie radę z nowym bogiem?
Roderich zacisnął mocniej szczękę tak, że aż coś zgrzytnęło. Poczuł dziwny ból w klatce piersiowej, kiedy pomyślał o zobaczeniu jej martwego ciała na polu bitwy. Azar wiedział co powiedzieć, żeby wydobyć reakcję z każdego.
- Nie przyszedłem tu oglądać roboty, lecz zacząć moje badania - próbował uspokoić się myśląc o czymś innym niż tragiczne wizję, które nasuwała mu wyobraźnia. Liczył, że temat zakończy się tak szybko, jak się zaczął.
Azar, poniekąd dumny z reakcji jaką wywował, odsunął się od barierki i poprowadził Rodericha z powrotem na korytarz. Znowu zaczęła się wędrówka przez ten sam labirynt pomieszczeń. Profesor wpatrywał się przed siebie, cicho włócząc się za Azarem. Wbił ostre paznokcie w skórę mocniej niż planował. Zacisnął usta w wąską kreskę starając się nie wydać żadnego dźwięku. Ból chwilowo uciszał jego nadmierne myślenie. Jednak wciąż z tyłu głowy miał myśl, że im głębiej Lumine będzie węszyć, tym bardziej pcha się w objęcia śmierci.
CZYTASZ
The Placebo Effect
FanficProfesor Roderich wyruszył do Akademii w Sumeru licząc, że jego badania będą bardziej owocne. Jednak nie spodziewał się, że wplątany zostanie w wielką intrygę. Roderich przeżywa spór pomiędzy rozumem a sercem. Nie wie komu ufać, komu grozić. Cały...