1. Nowy ląd, nowe nadzieje

143 7 0
                                    

! Książka zawiera spoilery dotyczące całej aktualizacji Sumeru (od 3.0 wzwyż) !

Wbijał paznokcie tak mocno, że opuszki palców stawiały się białe. Miał swój cel na wyciągnięcie ręki. Przesunął się bliżej uważając żeby nie zadrapać skóry o wystające gałęzie. Zacisnął szczękę i wyciągnął rękę w stronę zdobyczy. Był tak blisko... Jeszcze tylko kawałek... Jeszcze tylko centymetr lub dwa...

- Skarbeńku co ty tam robisz?

Niemalże podskoczył ze strachu. Jego ciężki claymore zsunął się z paska na biodrze i pociągnął go ze sobą na ziemię. Mężczyzna pisnął i w ostatniej chwili zdążył wyrwać zielonego liścia z najwyższej gałęzi.

Jego ciało wraz z bronią gruchnęło na ziemię. Mężczyzna mruknął z niezadowolenia i spojrzał na brunetkę, która nachylała się nad nim. Kobieta pomogła mu wstać po czym podała mu ciężki claymore.

- Dziękuję Lisa - mruknął pod nosem i strzepał brud z ubrań. Poprawił pasek, który przytrzymuje broń. Fragmentem koszuli wyczyścił lekko zabrudzoną geo wizję przy pasku spodni.

Nagle gwałtownie rozejrzał się wokół siebie. Przygryzł dolną wargę i wzrokiem poszukiwał swojej zdobyczy dla, której ryzykował połamaniem kości. Schylił się i podniósł zielonego liścia. Obejrzał go dokładnie ze wszystkich stron. Ręką sięgnął do materiałowej torby, z którą nigdy się nie rozstawał. Chwilę pogrzebał po czym wyjął obszerną księgę. Otworzył na pierwszej lepszej stronie i schował zdobycz między kartki.

- Skarbeńku, wciąż nie mogę uwierzyć, że niemalże połamałeś sobie kości tylko dlatego żeby zdobyć liścia - Lisa pokręciła głową ze zrezygnowaniem.

Mężczyzna schował księgę do torby i spojrzał na brunetkę.

- Nauka wymaga poświęceń - powiedział zaciskając mocniej pasek, który trzymał claymore.

Nagle Lisa wyciągnęła kopertę i podała ją mężczyźnie. Jego czerwone oczy błysnęły kiedy zauważył pieczęć z symbolem Akademii. Chwycił kopertę i drżącymi rękami otworzył ją. Wyjął list po czym zaczął szybko czytać. Jego wzrok przeskakiwał z wersu na wers. Zacisnął mocniej opuszki palców tak, że zrobiły się białe.

- Rozpatrzyli moje zgłoszenie! Dostałem się do Akademii! - brunet spojrzał na Lisę, która uśmiechała się serdecznie. - Będę miał dostęp do tylu książek... Tylu podręczników...

- Może znajdziesz tam podręcznik akademicki, który ty napisałeś - Lisa pogłaskała młodszego po głowie. Jego szpiczaste, zwierzęce uszy drgnęły kiedy kobieta musnęła je opuszkami palców.

Lisa uśmiechnęła się serdecznie i położyła dłoń na twarzy Rodericha. Mężczyzna spojrzał na nią.

- Tak szybko dorastasz... - westchnęła brunetka. - Pamiętam jak twoja matka przyprowadziła ciebie do nas. Byłeś takim małym wypłoszem... Biegałeś po lasach z Amber, patrzyłeś z ciekawością jak Jean pracuje, pomagałeś mi w bibliotece... A teraz jesteś profesorem...

Mężczyzna przewrócił oczami.

- Lisa nie zachowuj się jak moja matka, proszę - mruknął czerwonooki i odsunął się kiedy kobieta dotknęła jego zwierzęcych uszu.

Brunetka zaśmiała się delikatnie i poklepała go po plecach.

- No a teraz leć do domu i spakuj się. Ja poinformuję Jean o twojej nieobecności.

Roderich skinął głową po czym pobiegł w stronę miasta uważając żeby nie nadepnąć na dendro slime'y chowające się w ziemi.

 
***

 
Rzucił torbę na stół przewracając parę pustych probówek. Podszedł do wielkiej szafy, w której trzymał ubrania. Zmrużył oczy zastanawiając się czego potrzebuje. Przygryzł dolną wargę i wyrzucał ubrania po kolei na podłogę. Z dna szafy wyciągnął większą torbę. Położył ją na stole. Spakował niedbale ubrania, parę probówek, płaszcz laboratoryjny i trochę prowiantu na drogę. Do mniejszej torby włożył aparat, który dostał kiedyś od Amber i grubą księgę z jego notatkami oraz zdjęciami.

Podszedł do ściany, na której wisiała wielka mapa. Palcem przesunął po drodze, która najszybciej doprowadzi go do Sumeru.

- Mógłbym pójść do Liyue, a potem odbić w stronę Chasmu, następnie... - Roderich podskoczył kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Kogo to niesie o tej porze?

Mężczyzna podszedł do drzwi i otworzył je.

- Słyszałam, że wyjeżdżasz - powiedziała Amber kiedy czerwonooki stanął w progu mieszkania. - Pomyślałam, że będzie ci ciężko zaaklimatyzować się w nowym miejscu więc...

Mężczyzna spojrzał na dziewczynę. Oparł się o framugę drzwi i skrzyżował ręce na piersi.

- Napisałam list do kogoś kto dobrze zna Sumeru i zechce cię oprowadzić. Nazywa się Collei, to moja stara znajoma.

- Dziękuję Amber za troskę, ale...

- Żadnych "ale" Roderich - dziewczyna położyła dłonie na barkach młodszego. - Wiesz ile niebezpiecznych stworzeń siedzi w tamtych lasach? Jeszcze cię jakiś dziki kot zje i co wtedy zrobisz?

- Dobrze, dobrze... Będę na siebie uważał - mruknął brunet.
Dziewczyna uśmiechnęła się i poklepała go po barku.

- Na pewno rozpoznasz od razu Collei. Ma zielone włosy i fioletowe oczy, ciężko będzie ci ją przeoczyć.

Mężczyzna skinął głową na znak zrozumienia.

- Trzymaj się Roderich i do zobaczenia jutro - pożegnała się entuzjastycznie Amber.

Brunet pomachał jej na pożegnanie i zamknął drzwi. Wrócił do pokoju, w którym czekały na niego spakowane rzeczy. Wygląda na to, że jest gotowy na podróż.

The Placebo EffectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz