Roderich przewrócił się na drugi bok i instynktownie chciał położyć ramię wokół talii Doktora, jednak wyczuł puste miejsce. Nie uśmiechało mu się wstawanie, gdy było tak zimno, ale ciekawość zwyciężyła.
Zwlókł się z łoża i przeszedł do części, gdzie powstawały wszystkie eksperymenty. Nie zdziwił się wcale, kiedy tam znalazł Dottore.
- Co jest tak istotnego, że zdecydowałeś się wstać tak wcześnie? - ziewnął i poprawił włosy, kiedy kosmyki znowu wpadły mu na oczy.
- Spójrz sam.
Dottore odsunął białą płachtę z metalowego stołu, a Roderich podszedł bliżej. To co zobaczył rozbudziło go po całości. W końcu szok działa nawet lepiej niż mocna kawa. Na ławie leżała dwójka dzieciaków, na oko mieli dziewięć lub dziesięć lat. Obaj wyglądali identycznie, niebieskie włosy do ramion, zwierzęce uszy na głowie i lekko zaostrzone paznokcie, które przypominały pazury.
A więc to tak, pomyślał Roderich, nasz materiał genetyczny zmieszał się i powstały... Nasze dzieciaki?
Dla profesora brzmiało to co najmniej niedorzecznie. Nie planował się z nikim wiązać, co nie wyszło podwójnie, a tym bardziej mieć potomków, co również nie udało się. Zawsze myślał, że to Bruno w końcu przestanie łazić za zleceniami i osiądzie gdzieś, założy rodzinę... Jakże los potrafi być przewrotny.
- Spodziewałem się czegoś innego - odezwał się w końcu Dottore. - Wprawdzie założę się, że posiadają wiedzę przeciętnego dzieciaka, tak jak Theta, ale zastanawia mnie proces starzenia. Moje klony zostają w takim wieku w jakim zostały stworzone, ale patrząc na twoją długowieczność...
- Poczekamy, zobaczymy... - podszedł bliżej, zerkając na karteczkę, która leżała tuż obok stołu operacyjnego. Pismo Doktora było lekko przekrzywione, ale schludne.
"Epsilon - funkcje życiowe w normie, ale lekko przyspieszone. Organizm próbował wybudzić się ze stanu uśpienia. Znacznie silniejszy od Lambdy.
Lambda - funkcje życiowe w normie. Organizm spokojny, ale ospały. Nie próbował wybudzić się ze stanu uśpienia. Słabszy od Epsilona."
- Powinniśmy im nadać normalniejsze imiona i nie traktować ich jako obiekty testowe - po błysku w oczach Rodericha, Dottore zrozumiał, że wpadł na jakiś pomysł. - Nasza dziedzina jest niebezpieczna, wypadek może zdarzyć się w każdej chwili. A gdyby tak się stało to oni mogliby przejąć laboratorium, eliminując przy tym ryzyko, że ktoś nieproszony położyłby łapska na badaniach.
Roderich zaczął delikatnie stukać pazurami o blat stołu. Przygryzł dolną wargę, intensywnie nad czymś myśląc.
- Proponuję coś związanego z Sumeru i Mondstadtem... - odgłos stukania stawał się coraz bardziej intensywniejszy. Dottore lubił patrzeć na Rodericha w stanie skupienia. Fascynowało go jak jego wzrok stawał się nieobecny, a kieł wbijał się w wargę tak mocno, że zastanawiał się jakim cudem nie przebił skóry. - Epsilon to będzie Aru, a Lambda to Pascal.
- Może jeszcze nazwisko będą mieli twoje? - Dottore uśmiechnął się pod nosem, podchodząc bliżej. Położył dłonie na biodrach profesora.
- A kto by nie chciał? Bycie potomkiem rodu Vesperich to zaszczyt - korzystając z chwili złączył ich wargi w szybkim pocałunku.
***
Ojcostwo wcale nie było takie proste, jak często opisywali to inni. Zwłaszcza przy charakterze Aru, który zawsze wszystko musiał zobaczyć i było go wszędzie pełno. Na całe szczęście Pascal był spokojniejszy. Zawsze stał w cieniu brata i wolał przesiadywać w gabinecie Rodericha, gdzie ten w końcu mógł pracować nad nowym podręcznikiem akademickim. Natomiast Aru przeważnie patrzył na eksperymenty, które przeprowadzał Dottore. W jego rubinowych oczach lśniła czysta fascynacja. Tacy podobni, a jednak tacy różni.
Roderich odłożył pióro, uważając, aby atrament nie skapnął na czyste kartki i przeciągnął się. Kręgosłup zaczął go boleć od ciągłego siedzenia w jednej pozycji. Przynajmniej w końcu miał ciszę i mógł skupić się na spisywaniu nowego podręcznika.
Zerknął na Pascala, który siedział na fotelu i przeglądał jakąś książkę o zwierzętach. Przez tę parę miesięcy Roderich myślał często jaki to los potrafił być przewrotny. Gdy przyjechał do Sumeru w życiu nie spodziewał się, że na końcu osiądzie w rodzinnym gronie.
Nawet, mimo tego że utracił zaufanie brata, nie żałował tej wyprawy. Bruno nie powinien gniewać się na niego przez wieczność. Kiedyś odpuści i wyciągnie rękę na zgodę.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem tak, że aż Pascal podskoczył na krześle. Do gabinetu wpadł Aru, przerywając rozmyślania Rodericha.
- Ojcze! Ojcze! Musisz zobaczyć jakie eksperymenty zrobiliśmy! - młodziak pociągnął profesora za rękę.
Pascal przewrócił tylko oczami, ale zsunął się z fotela, zostawiając książkę tam, gdzie siedział. Mimo iż czasami mieli małe niesnaski to rzadko byli widywani osobno. Tam gdzie Aru, tam też Pascal.
Pomimo identycznego wyglądu, Roderich wpadł na pomysł jak rozróżnić tą dwójkę. Starszy Aru miał związane włosy czerwoną wstążką, natomiast Pascal zieloną. Dzięki temu skończyły się ciągłe pytania, kto jest kim. Również skończyły się intrygi Aru, który wcześniej lubił udawać własnego bliźniaka i broić, a potem zwalać winę na Pascala.
Przez prawie całą drogę Aru non stop opowiadał o tym jak eksperymentowanie jest fascynujące i w przyszłości chce być taki sam jak tata Dottore. Pascal tylko dreptał cicho za nimi. Roderich nie zdziwiłby się, gdyby młodszy zajął się pracą związaną z książkami. Pamiętał jak sam za młodu całe dnie przesiadywał w bibliotece. Kto wie, może to właśnie Pascal któregoś dnia przyjedzie do Miasta Wolności i pomoże Lisie przy książkach.
Kiedy dotarli do laboratorium Aru wciąż opowiadał, co on by zrobił, gdyby Dottore pozwolił mu samodzielnie poprowadzić eksperyment. Młodzika można łatwo było określić jako ulubieńca tatusia, ale Roderich parokrotnie widział w oczach Dottore błysk dumy. Zapewne już planował jak wdrożyć go w wszystkie sekrety, kiedy tylko podrośnie.
Niektórzy zapewne powiedzieliby "wszystko dobre, co się dobrze kończy", ale Roderich jedyne o czym pomyślał to "w końcu spokój".
⸻⸻⸻
Za dwa tygodnie w piątek pojawi się ostatni rozdział.
CZYTASZ
The Placebo Effect
FanficProfesor Roderich wyruszył do Akademii w Sumeru licząc, że jego badania będą bardziej owocne. Jednak nie spodziewał się, że wplątany zostanie w wielką intrygę. Roderich przeżywa spór pomiędzy rozumem a sercem. Nie wie komu ufać, komu grozić. Cały...