Rozdział 10

84 6 2
                                    

Minęło kilka dni od spotkania w wesołym miasteczku. 

Większość czasu przeleżałam. Myślałam o sytuacji z Aaronem. Tak w zasadzie nie wiedziałam co mam o niej myśleć. 

Przez stres nie jadłam zbyt wiele. Często omijałam posiłki, a gdy naprawdę byłam głodna, to zjadałam małe porcje płatków z mlekiem. Nie było mnie też na treningach. Nie miałam na to siły. 

Stres i wyrzuty sumienia zjadały mnie od środka.

Moimi posiłkami były gumy do żucia, woda i sen. Nie potrafiłam przełknąć nic więcej.

***

Na ostatnim spotkaniu zaplanowaliśmy wyjście na imprezę. Jacob ponownie zorganizował ją na plaży. Postanowiliśmy iść wszyscy. W siódemkę. 

Z początku bałam się, że Aaron nie dogada się z Olivierem. Myliłam się. Bardzo dobrze zapowiadała się ich znajomość. 

Wpakowałam się do auta, a w głowie pojawiły mi się wspomnienia z ostatniego pobytu tutaj. 

Zboczyłam z głównej drogi i skierowałam się na ścieżkę prowadzącą przez las. Wjechałam między drzewa, asfalt się skończył, zamiast tego pojawiła się droga żwirowa. Piosenka lecąca z radia zaczęła się zacinać. Mało kto korzysta z tej ścieżki, większość rezygnuje, aby jechać dalej na samym początku. Ja jednak wiedziałam, że warto przetrwać tę upiorną drogę, aby znaleźć się w pięknym miejscu.

Zaparkowałam między drzewami. Wyłączyłam radio i skupiłam się na oddechu. W mojej głowie od razu pojawiły się zapewnienia. Dasz rade, nikt nic nie zauważy, będzie dobrze. Przekonywałam samą siebie. Wzięłam jeszcze kilka wdechów, poprawiłam błyszczyk na ustach i sprawdziłam czy mój uśmiech wyglądał na prawdziwy.

Co za ironia. Jestem w tym samym miejscu z tymi samymi myślami.

Skierowałam się na plażę, na której od razu usłyszałam muzykę. Nie była ona głośna, metalowa i typowa dla imprez. Z głośników grało Thinking out loud. Oh ironio.

- Zatańczymy?

***

Po wzięciu alkoholu znalazłam przyjaciół. Nicholas, Luke, Des, Lily i Olivier siedzieli przy palącym się ognisku. Z początku nie dostrzegłam Aarona przez założony na jego głowę kaptur. Przywitałam się ze wszystkimi, oprócz z Olivierem. Czułam się przy nim dziwnie. Zdecydowanie nie powinnam się tak czuć. Tak jakby komfortowo i bezpiecznie. 

To nie przy Olivierze powinnam się tak czuć. To Aaron powinien wywoływać u mnie poczucie bezpieczeństwa. Jednak coś w mojej głowie mówiło mi, że musi być kompletnie na odwrót. 

Podeszłam do chłopaka i dałam mu szybkiego buziaka. Ten nie pozwolił mi odejść. Pociągnął mnie za nadgarstek i po chwili siedziałam mu bokiem na kolanach. 

Obok nas siedziała Des, której posłałam uśmiech. Na przeciwko był Olivier. Pojedyncze płomienie ognia zasłaniały mi jego twarz. 

Każdy z nas trzymał kubek z alkoholem. Nie żałowaliśmy picia nawet na samym początku. Chłopcy trzymali również patyki, na których nabita była kiełbaska i chlebek. Dziewczyny zaś trzymały pianki. 

Każdy coś jadł. Oprócz mnie. Udawało mi się odmówić każdą próbę wciśnięcia we mnie jedzenia. Tłumaczyłam się wcześniejszym zjedzeniem posiłku. Za to w mojej ręce cały czas tkwił alkohol. 

Potrzebowałam tego wyłączenia myśli. Urwania filmu. Czegokolwiek. Potrzebowałam przestać myśleć.

Przez cały czas siedzieliśmy przy ognisku. Impreza trwała kilkanaście metrów od naszego miejsca. My siedzieliśmy, rozmawialiśmy i piliśmy. Muzykę było ledwo słychać. Urządziliśmy sobie swoją własną cichą imprezę. 

Summer DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz