Potława x Lwów

47 4 4
                                    

Dla MagdalenW

To był przepiękny słoneczny dzień. Nigdy go nie zapomnę. Pierwszy raz kiedy budziłem się ze śpiączki. Wiem tylko, że było pole bitwy. Przybyłem konno z Lublinem i innymi. Miałem już patrzeć na wrogie wojsko, lecz obraz zaczął mi się zamazywać i upadłem. Ocknąłem się w... sam nie wiem, gdzie. Widziałem zamazane obrazy i słyszałem stłumione dźwięki. Krzyk kobiet, strzały, okrzyki i płacz dzieci co się działo? Krew, leżała na murach i ścianach. Pomniki znajome, bliskie, dziwnie przemawiające do mnie niszczone. 

Wedy ją zobaczyłem. Odchodzi z żołnierzami moskiewskimi. Zostaliśmy podzieleni, cała Ukraina na cześć Polską i Rosyjską. Dlaczego? Zobaczyłem Potławę. U boku Moskwy. Osoba, którą kochałem, mnie i kraj zdradziła. Zacząłem jej nienawidzić.
Mijały lata. Było coraz gorzej. Polska upadała. Kiedy konstytucja się pojawiła, była nadzieja na lepsze. Nasi kochani sąsiedzi postanowili to zepsuć. Trafiłem do Austrii. Skupiałem się na nauce i papierkowej robocie. Kraków mój drogi przyjaciel zaczął się martwić. Uspokajałem go, że wszystko dobrze.

Obudziłem się. Skąd nadal pamiętam ten sen? Teraz wiem, że ten koszmar był wydarzeniami z 43 i późniejszych lat. Nie zliczę ile razy inne miasta mówiły o mojej ukochanej, że się puszcza z Rosjanami. Wiem jedno. Na pewno się od niej wyleczyłem. Trwanie w związku z nią, tylko to umacnia. 

Ogarnąłem swoją rutynę. Stwierdziłem, że pominę śniadanie. Rozmyślałem, tęsknie za Polską. On mimo wad był, jak starszy brat. Co mimo wszystko stara się najlepiej. Ukraina za to... Uważa mnie za swoją chlubę. W końcu to przez pewną komunistyczną panią trafiłem do ZSRR, a potem do Ukrainy. I kraj kocha drażnić Polskę tym, że ja jestem u niej. Co mnie też denerwuję.

-Hej Kochane! Dawno się nie widzieliśmy- usłyszałem jej głos zza moich pleców. 

-Witaj Potława. Racja, trochę czasu minęło...- powiedziałem. Tak, bo dwa tygodnie to masa czasu. 

- Co ty taki nie w sosie?- zapytała.

-Tęsknie- odpowiedziałem. 

-Za kim?- odpowiedziała poważnym tonem.  Jest zazdrosna.

-Za Polską- mruknąłem. Mam dosyć kłamstw.

-Oj, mogłeś przestać płakać po tym Lachu. Ukraina się stara dla nas, a ty co? Byś tylko do Polski i Krakowa latał- odparła sfrustrowana.

-Oni przeciwieństwie do ciebie wspierali mnie, kiedy ty odeszłaś do Rosji, Polska mnie pocieszał. Kiedy ty się puszczałaś, Kraków trwał ze mną dopóki nie było mi lepiej. Kiedy ty mordowałaś też moich ludzi, przez co zapadłem w śpiączkę ta dwójka siedziała ze mną w szpitalu dwadzieścia cztery godziny na dobę, by się upewnić, że ze mną jest wszystko dobrze. Ukraina drażni Polskę, że mnie ma, a dla niego to była strata młodszego brata przez jedną osobę, która miała gdzieś interes swojego kraju. Gdybym mógł cofnąć czas to bym do tego nie dopuścił. Nie widzę sensu dalej kontynuować tego związku. Ty widzisz tylko swoje interesy, a ja widzę innych ludzi. Żegnaj na dobre.

-Lwów! Ja...- dlaczego chcę się tłumaczyć?

-Nie tłumacz się. Najlepiej jak ograniczymy swój kontakt do minimum. Tak będzie najlepiej- odparłem. Jedynie co usłyszałem za swoimi plecami:

-Mogłam nic nie odzywać. Wtedy było by wszystko dobrze-

Wróciłem do domu. Wybrałem numer do Krakowa. Muszę się komuś wygadać, najlepiej mojemu przyszywanemu bratu.

_______

Nie wiem ile jest tu zgodności historycznej. 

Poniosła mnie przy tym moja wyobraźnia.

Mam nadzieję, że się podoba.

one shoty z country/cityhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz