Rozdział 20 ~ Powtórka wojny trojańskiej?

195 121 101
                                    

Mei

Po słowach przyjaciela, moje ciało się momentalnie spięło. Pomyślałam, by poprosić Jimina o broń, aczkolwiek się rozmyśliłam. Będąc przy drzwiach, obrócił się w moim kierunku, słysząc szeptem wypowiedziane swoje imię. Spojrzałam ponownie na niego i pokręciłam ostatecznie głową. Wiedziałam, że nie posługując się pistoletem na co dzień, tylko przeszkadzałby mi. Nawet nie miałam pojęcia, gdzie bym go schowała.

Chłopak posłał mi miły uśmiech, po czym objął szybko i wyszedł. Nabrałam powietrza w płuca, następnie od razu je wypuszczając. Powtórzyłam czynność kilkukrotnie, co pomogło mi pozbyć się stresu. Ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Następnie założyłam bieliznę i wtedy wyjęłam strój, który dał mi Jimin. Był szary i bardzo elastyczny mimo, że jednoczęściowy. Wsunęłam go na siebie. Sięgał do łokci i kolan.

Okazał się przylegający ciasno do ciała, prawie jak druga skóra. Czułam się w nim dziwnie, ponieważ zwykle nie nosiłam nic tak obcisłego. Obejrzałam się w lustrze i zakryłam go zaraz szlafrokiem, bo niebawem miały się pojawić makijażystki oraz fryzjerki. Oczekiwanie umiliłam sobie “Sonatą księżycową”.

Pierwsze przyszły dziewczyny, które miały mnie uczesać. Zaczęły marudzić, gdy poprosiłam o to, by zrobiły mi na głowie wianek z warkocza. Uważały, że ładniej wyglądałabym w rozpuszczonych, z upiętymi kosmykami. Uparłam się przy swoim, ponieważ nie chciałam, by włosy przeszkadzały mi podczas ucieczki. Na szczęście w końcu przystały na moje polecenie. Fryzura zajęła ostatecznie jakieś czterdzieści minut.

Z kosmetyczkami nie miałam takiego problemu, gdyż już wcześniej ustaliłam z nimi, że chcę delikatny makijaż. Zrobiły mi smokey eye, nałożyły trochę podkładu, pudru oraz różu i rozświetlacza. Na koniec umalowały usta beżową pomadką. Kiedy wyszły sprawdziłam godzinę na wyświetlaczu telefonu. Było trochę po dwunastej.

Widząc, że miałam jeszcze sporo czasu do czternastej, podeszłam do sprzętu i włączyłam “Piątą symfonię” Beethoven’a. Wsłuchując się w pierwsze takty utworu, ruszyłam do okna. Uchyliłam firankę i spojrzałam na zalany słońcem ogród. Zachwycona tym pejzażem, zapatrzyłam się na krzewy piwonii.

Te od razu skojarzyły mi się z narzeczonym, który kiedyś podarował mi bukiet białych. Nie przenosząc nigdzie wzroku, stałam tam dłuższy czas, wsłuchując się w muzykę.

Jeongguk

Kiedy zostałem sam w sypialni, zacząłem się stresować. Rozmyślałem o małżeństwie. Aczkolwiek nie od strony umowy, przez którą musiałem przejąć obowiązki mojego ojca. Zastanawiałem się, czy uszczęśliwię Mei. Niebieskooka jak nikt inny, zasługiwała na wszystko co najlepsze. Liczyłem, że uda mi się, jej to dać. Jednocześnie obawiałem się zadań, które mnie czekały. Byłem na siebie zły układając w głowie plan, by znaleźć kogoś takiego jak Jihwan. Osobę, która bez wahania pociągnie za spust, zamiast mnie.

Jedno wiedziałem na pewno. Nie pozwoliłbym, aby to był Jimin lub Hoseok. Nigdy w życiu nie kazałbym im za siebie zabijać ludzi. Choć zdawałem sobie sprawę, że niejednokrotnie musieli strzelić, nie chciałem być tego powodem.

Po chwili wyrywając się z tych myśli, ruszyłem pod prysznic. Stojąc pod strumieniem wody, wspominałem ostatnią kąpiel z Mei oraz jej podniecający dotyk. Momentalnie poczułem, iż te obrazy sprawiły, że moje ciało stało się pobudzone.

Przekręciłem kurek na zimną wodę i niebawem oddychając głęboko, uspokoiłem się. Jednakże w mojej głowie kołatało się pewne pytanie. Czy Mei otworzy się na mnie na nowo, podczas nocy poślubnej? Z całego serca na to liczyłem. Nie mogłem zaprzeczyć, że jej pragnąłem, ponieważ bym wtedy skłamał. Zakręciłem kran i chwyciłem ręcznik. Wytarłem swoje ciało, po czym z materiałem na biodrach, wróciłem do pokoju.

𝑵𝒂𝒔𝒕𝒆̨𝒑𝒄𝒂 | 𝐉𝐄𝐎𝐍 𝐉𝐄𝐎𝐍𝐆𝐆𝐔𝐊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz