5. Ucisk

914 86 15
                                    

Przyszłość rozciągała się przede mną, pełna niepewności i nieskończona, i moja - jak nigdy wcześniej.
Maggie Stiefvater — Niepokój


Minęły dokładnie trzydzieści dwie godziny od mojej ostatniej rozmowy z Eugene. Od tamtego momentu nawet na chwilę nie wyszedłem z własnego pokoju. Nie chciałem, żeby widzieli mnie w takim stanie.

Rozmowa z mężczyzną trochę mi pomogła, jednak z drugiej strony — obudziła we mnie kolejne wątpliwości. Skoro Eugene stał się jednym z nich, to nie ulegało żadnej wątpliwości, że ja też kiedyś zboczę ze ścieżki. I to tak cholernie bolało. Byłem bezsilny i nie miałem się jak przed tym bronić.

Poza tym od momentu rozmowy z chʼį́įdii czułem się obco. Mój głód drastycznie wzrósł, a sam czułem się jak siedem nieszczęść. Z resztą — podobnie też wyglądałem, ponieważ moje tęczówki były czarne, a usta lekko sine.

Wydałem z siebie krzyk, kiedy do moich uszu dotarł głośny pisk. Przycisnąłem ręce do głowy i zacząłem zataczać się po pokoju. W końcu bezwiednie zasunąłem się na podłogę, dalej przytykając rękami moje uszy. Ból, który rozdzierał mi bębenki był nie do opisania.

W końcu jednak pisk ustał, a na moich ustach pojawił się nikły uśmiech. Moje oczy jeszcze bardziej mi zabłyszczały, a żyły mieszczące się tuż przy moich ustach niemal mi popękały. Jak z automatu podbiegłem do okna i je otworzyłem, a kiedy miałem wyskoczyć z pokoju, poczułem szarpanie.

Znowu opadłem na podłogę. Przymknąłem oczy, ale od razu poczułem obecność Theo.

— Nate — usłyszałem nad sobą — czy ciebie coś przypadkiem nie pojebało? Nie umiesz używać drzwi? Gdzie ty chciałeś w ogóle wyjść?

W ciągu sekundy moje oczy powróciły do poprzedniego stanu, a żyły znowu schowały się za warstą skóry.

Wstałem na proste nogi i zacząłem nabierać głębokie, nerwowe oddechy. Wyczułem, że Theo chciał położyć swoją dłoń na moim ramieniu, jednak nim zdążył to zrobić, szybko ją chwyciłem w mocnym uścisku.

— Nate!

Dopiero jego krzyk zdołał w pełni przywołać mnie do rzeczywistości.

Do chuja pana, co to było?

— W salonie na dole czeka twoja znajoma, ale powiem jej, że jesteś chory — odparł z nutą niepewności.

— Znajoma? — spytałem, spoglądając mu w oczy, chłopak lekko się speszył, więc odwrócił wzrok.

— Taka blondynka, ale... wyglądasz jakbyś właśnie wstał z grobu, więc powiem, żeby przyszła później.

Bez słowa go wyminąłem i skierowałem się w stronę schodów. Usłyszałem głośny śmiech z salonu i niemal jednym krokiem pokonałem wszystkie schody.

Kiedy ją ujrzałem, moje żyły znowu zaczęły pulsować. Musiałem zamknąć oczy i zrobić kilka nerwowych wdechów, po których poczułem, że znowu wracają do normy.

— Ale to są twoje czy naturalne?

— W zasadzie to... — Kiedy mnie zobaczyła zacisnęła usta w wąską linię i lekko się uśmiechnęła. — O hej. Możemy porozmawiać? — Gdy kiwnąłem głową, dziewczyna wyszła na zewnątrz.

Audrey automatycznie puściła do mi oczko, jednak kiedy zatrzymała swój wzrok na mojej twarzy na odrobinę dużej, zauważyłem przerażenie malujące się na jej twarzy.

Posłałem jej pytające spojrzenie, po czym — nie czekając na jej żadną reakcję — otworzyłem drzwi wejściowe. Kiedy tylko wyszedłem na zewnątrz, zmrużyłem oczy, ponieważ te cholerne słońce strasznie mnie raziło. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i cicho westchnęła. I w tamtym momencie znowu poczułem dobrze znane mi uczucie. Szybko odwróciłem głowę w bok, ponieważ nie chciałem, aby dostrzegła tak drastyczną zmianę w moim wyglądzie.

My Ethereal - I TOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz