(Polecam włączyć sobie do rozdziału I just died in your arms </3)*****
— Don't call my name. Don't call my name, Alejandro. I'm not your babe. I'm not your babe, Fernando!
— Nate, złaź z tego pieprzonego drzewa!
Z parsknięciem spojrzałem na stojącą pod wielkim platanem Clarę, która od dwudziestu minut namawiała mnie na to, abym w końcu z niego zszedł. Upiłem spory łyk wódki, po czym lekko się zachwiałem, przez co twarz dziewczyny momentalnie pobladła.
— Żyję! — krzyknąłem, chwiejąc się — Don't call my name. Don't call my name, Roberto!
— Może musimy zadzwonić po straż? — zapytał dziewczyny zmartwiony Theo.
— Przyniosłem drabinę! — Przeniosłem swoje rozbawione spojrzenie na Milesa, który niestrudzenie niósł pod pachą owy przedmiot.
— Stop, please. Just let me go Alejandro. Just let me go! — zawyłem radośnie, kolejny raz prawie tracąc równowagę.
Clara ukryła swoją twarz w dłoniach, a z ust Milesa uszło ciche parsknięcie.
Gdy w poniedziałkowy poranek uznałem, że zrobię sobie małe wagary, stwierdziłem, iż wejście na drzewo i upicie się będzie idealnym pomysłem. Tylko nie wiem skąd wzięła mi się ta Lady Gaga.
Moja prywatna impreza właśnie trwała w najlepsze, gdy na horyzoncie zobaczyłem parkujący nieopodal samochód. Właśnie znajdowaliśmy się przy rzece, w dość skrytym miejscu, dlatego doskonale wiedziałem, że dziewczyna nie trafiła tu przez przypadek. Przewróciłem oczami, siadając na gałęzi. Upiłem kolejny łyk, gdy zszokowana blondynka właśnie zbliżała się do drzewa.
— Co tutaj się dzieje? — zapytała Haley wściekłym tonem. — Nathan, kretynie! Co ty robisz?! — Widziałem w jej oczach żądze mordu, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
— I've had the time of my life. No I never felt this way before. Yes I swear it's the truth. And I owe it all to you! — zaśpiewałem, zmieniając repertuar.
Dziewczyna złapała się za głowę, nerwowo patrząc na całą resztę.
— Nie wierzę — odparła pełnym emocji głosem — nie wierzę! Nathan, zejdź stamtąd albo cię uduszę!
Pokręciłem głową z rozbawieniem. Nie ma nawet takiej opcji. Bawię się zbyt wyśmienicie.
Ale gdy zobaczyłem przejęcie w oczach dziewczyny, nieco spochmurniałem. Wyglądała na okropnie zmartwioną.
— Nate! Proszę, zejdź stamtąd.
Nate? Chyba robi się poważnie.
Z lekkim westchnięciem chwyciłem się gałęzi i zawisłem kilka metrów nad ich głowami. Uznałem, że mam poważny problem, kiedy zrozumiałem, że nie wiem, co powinienem zrobić potem. Chyba utknąłem w martwym punkcie. Ciężko odetchnąłem, po czym puściłem się gałęzi i cudem wylądowałem na jednej z gałęzi mieszczącej się tuż pode mną. W końcu udało mi się złapać bezpiecznego konaru i skoczyć na dół. Niezbyt dobrze wykalkulowałem odległość, która dzieliła mnie od pokrytej śniegiem ziemi, dlatego niemal od razu się zachwiałem i upadłem prosto na głupią twarz. Momentalnie poczułem na sobie dotyk Theo, który pomógł mi wstać na proste nogi.
Zauważywszy grobowe miny moich bliskich, głośno się roześmiałem, co zezłościło ich jeszcze bardziej. Clara, stojąca kilka metrów przede mną, pokręciła głową z dezaprobatą. Miles wydał z siebie niezadowolone westchnięcie, a Haley mordowała mnie nieczułym spojrzeniem.
CZYTASZ
My Ethereal - I TOM
RomanceDo malowniczego Vancouver, gdzie mitologia indiańska miesza się z rzeczywistością, wprowadza się tajemnicza rodzina, która rozsiewa wokół siebie przerażający niepokój. W wyniku losowych zbiegów okoliczności, nastoletni Nathan przekonuje się na własn...