Rozdział 12:wicher

5 0 0
                                    

Po daniu koniu przysmaku szłam w stronę stajni, a wicher ruszył za mną. Weszłam z koniem do boksu gdy nagle usłyszałam w oddali głos Margaret która kłóciła się z Adison.

-SUSAN! CO ZROBIŁAŚ Z MOIM KONIEM?!!?krzyknęła Margaret

-nic!od krzyknęłam

-dziewczyny nie kłóćcie się! Powiedziała wysokim tonem Adison

-ale to ona zaczęła! krzyknęła Margaret

-to nie moja wina że wicher woli mnie od ciebie!

-w ogóle gdzie jest nevada, Harry i axel? zapytała instruktorka

-mnie się pytasz?

-Susan!!! nic ci nie jest?? wykrzyczał biegnący Harry z dwoma końmi w ręku

-nie! Od krzyknęłam biegnącemu chłopakowi

-dobra Susan posłuchaj mnie, zaprowadź wichera do boksu, rozumiesz? Zapytała

-a co jeżeli znowu ucieknie?

-nie zrobi tego, ojciec Margaret zrobiłby z niego pasztet

-i on niby jest właścicielem stajni?!!?

-niestety

-wicher! chodź tu!krzyczała Margaret

-jeju spokojnie, on tak nie pójdzie-oznajmiłam

-no bo ty się znasz

-w końcu wicher pocwałował z Susan kiedy to nie pozwala nikomu nawet się dotknąć-powiedział Harry

-pewnie go przekupiła cukrem

-dla wiadomości wicher nie lubi cukru-powiedziałam wrednym tonem głosu

-czyli jednak go próbowałaś przekupić!

-nie próbowałam!

-to skąd niby to wiesz?

-po przyjeździe na łąkę chciałam dać mu kostkę cukru ale jej nie wziął

dziewczyny-mówiła Adison

-to skąd wnioskujesz że faktycznie nie lubi cukru?

-głucha jesteś czy co, mówię ci przecież że nie wziął kostki, a to wychodzi na to że nie przepada za cukrem

-dziewczyny-powtórzyła się

-sama jesteś głucha!skoro nie rozumiesz że wicher to mój koń!

-na to wygląda że nie powinien być twój! to że twój ojciec za wszystko ci płaci to nie znaczy że masz się znęcać nad koniem!

-dziewczyny! znowu Adison się powtórzyła ale tym razem krzyknęła

-co?odpowiedziałam

-ktoś musi wziąć wichera, zanim go ukradną!

-kradną wam konie?

-tak, niedawno próbowali ukraść Axela-odrzekł Harry

-wicher, chodź-zawołałam konia na co ten od razu przyszedł

-weź go do boksu, zanim na prawdę go ukradną!

Poszłam przed siebie wymawiając imię wierzchowca, na co ten poszedł za mną. Po 8 minutach byliśmy już przy boksie, otworzyłam go i dałam znać koniu aby ten wszedł i znowu zrobił to o co go poprosiłam.

-dobry koń-powiedziałam głaszcząc wichera po ganaszu

-dzieciaki, czas się zbierać, za niedługo ma być burza-oznajmiła Adison

dziewczyna o imieniu susanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz