01: Kaden Scott.

586 25 0
                                    

#KarmeloweLatovx


Lilianna

Miałam ochotę ich zabić.

Nie.

Zamordować i to jeszcze w taki sposób, że usłyszeliby o tym za oceanem. A może nawet w innej galaktyce.

Bliźniacy Chilvers mieli to do siebie, że każdy ich uwielbiał i równocześnie nienawidził. W tym właśnie ja, która jako dobra przyjaciółka Willow Chilvers, nie mogła stanąć po innej stronie, jak tylko i wyłącznie po stronie dziewczyny.

Kłótnia bliźniaków to była nieodłączna część k a ż d e g o spotkania ze znajomymi.

Tym razem nie mogło być inaczej.

Świętowaliśmy rozpoczęcie wakacji poza miastem. Rodzice bliźniaków mieli własne pole namiotowe, które co roku było oblegane przez znajomych ich dzieci. To była niemała tradycja. Początek wakacji pod namiotami nad jeziorem.

– Najlepiej to nas wywieźć do Meksyku! Niech jakiś mafioza nas przygarnie! – syknęła w stronę brata, a ja nie zdołałam powstrzymać się przed przewróceniem oczami.

Co roku to samo.

Wśród najbliższych znajomych ustalaliśmy, gdzie warto byłoby się razem wybrać. Każdy potrafił zrezygnować z własnego pomysłu, jeśli większośc grupy zdecydowała się na jakiś kierunek. Tylko nie bliźniaki Chilvers.

– Specjalnie bym ich tu sprowadził, żeby nie musieć za tobą lecieć do pierdolonego Meksyku – warknął.

– Ty jesteś pojebany.

– Nie bardziej od ciebie.

– Jebnij się porządnie w ten pusty łeb.

– U mnie to przynajmniej szare komórki reagują, u ciebie nawet ich nie ma.

– Szkoda, że mózg nie reaguje, tak jak powinien.

Część zebranych rozeszła się w inne strony. Zrobiłam to samo po kolejnych minutach kłótni.

Nie chciałam sobie psuć nastroju.

Zgarnęłam ze stolika puszkę piwa i skierowałam się na wolny pomost. Noc nie była najprzyjemniejsza, choć w ciągu dnia temperatura sięgała 30 stopni. Dobrze, że nie uległam presji grupy i zdecydowałam się na spodnie dresowe oraz bluzę. Inaczej trzęsła bym się z zimna.

To nie był żart.

Byłam totalnym zmarzluchem.

I ktoś o tym wiedział, bo chwilę później poczułam jak coś ciężkiego opada na moje plecy. Wzdrygnęłam się wystraszona, nim zorientowałam się, że był to koc.

Materiał opadł mi pod nogi, kiedy odwróciłam się twarzą w stronę chłopaka.

– Co ty robisz?

Zapytałam, wpatrując się w wysokiego chłopaka o tęczówkach w kolorze gorzkiej czekolady. Ciemne kosmyki opadały mu delikatnie na czoło. Na przystojnej twarzy błąkał się łobuzerski uśmiech, który ogólnie dałby mi do myślenia. Tyle że tym razem byłam już nieco podpita i niespecjalnie chciało mi się nad tym myśleć.

– Wyprzedzam fakty.

W jego głosie wyłapałam cynizm, który cholernie mi się z nim kojarzył. Próbował ukryć to jak wiele alkoholu zdążył już wypić, trzymając się wystającego słupka.

– Co?

Później wszystko wydarzyło się dość szybko.

Brunet objął mnie w pasie, nie martwiąc się otwartym piwem i rzucił nami w tafle wody. Zimno mnie otoczyło, a ciemność panująca pod wodą spowodowała, że zestresowałam się i z niezwykłą trudnością wynurzyłam się z powrotem na powierzchnię.

Pokręciłam głową i ściągnęłam przyklejone kosmyki z twarzy, zanim moim oczom ukazał się zadowolony Kaden Scott. Jego śmiech odbijał się od moich bębenków i powodował, że wewnętrznie czułam jeszcze większą złość.

– Scott, ty debilu!

– Martin, słyszałem, że potrzebujesz ochłonąć! – parsknął. Był kompletnie niezrażony tym, że odrzucałam wodę w jego stronę.

Ledwo trzymałam emocje na wodzy.

Nie dość, że bliźniaki zepsuły mi humor przez ich kolejną kłótnię, to ten idiota dolał oliwy do ognia.

– Odbiło ci od towarzystwa Willa!

– To ty przyjaźnisz się z tym gorszym bliźniakiem!

– Pieprz się – mruknęłam zirytowana pod nosem.

Miałam go po dziurki w nosie. Specjalnie nie wdawałam się z nim w dyskusję i omijałam szerokim łukiem, a ten debil musiał za mną przyjść na pomost i wrzucić do wody.

Zawsze myślałam, że bliźniaki byli nie do zniesienia, ale później poznałam bliżej Kadena i walkowerem wygrał to starcie. Zachowywał się jak kompletny idiota.

– No weź, Lily! Nocna kąpiel w jeziorze jest romantyczna, a ty lubisz romantyczny szajs – przypomniał. Przez jego donośny głos byłam przekonana, że był kilka kroków za mną.

– Lubię, kiedy ty w nim nie uczestniczysz – nagle obróciłam się na pięcie i wpadłam na jego mokrą koszulkę. Biały materiał idealnie dopasował się do jego klatki piersiowej i tym samym uwydatnił zarys mięsni.

– Nie prawda.

– Czy ty masz gorączkę?

Mimowolnie wyciągnęłam dłoń i położyłam ją na jego czole. Miałam wrażenie, że spiął się na ten dotyk. Chociaż w następnej kolejności przymknął oczy i pozwolił mi przedłużyć tę dziwną bliskość.

– Idź się połóż, Kaden.

– Nie zabrałem ze sobą misia.

– Bardzo mi przykro. Przytul się do Willa.

– Wolałbym kogoś innego – otworzył szeroko oczy i posłał mi uważne spojrzenie. – Chodź, będziemy dzielić namiot – rzucił z łobuzerskim uśmiechem, na który leciały dziewczyny.

Tylko nie ja.

– Nigdy w życiu – odsunęłam się na bezpieczną odległość.

– Auć, złamałaś mi serce – poklepał się po klatce.

– Przeżyję – beztrosko wzruszyłam ramionami, nim obróciłam się na pięcie.

– Ranisz moje uczucia, karmelku! – krzyknął rozbawiony, kiedy zdążyłam się oddalić.

– Ktoś musi cię sprowadzać na ziemię, Kay.





vsanax

Karmelowe LatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz