#KarmeloweLatovx
Kaden
Wyciągnięcie materacy okazało się najłatwiejsze. Gorzej było je rozłożyć. Były dość obszerne, a łódka nie miała tyle miejsca. Były dwa rozwiązania. Miałem nadzieję, że Lily nie zwróci uwagi na wielkość materaca i bez problemu położymy się na tym jednym, większym. Tyle że nadzieja matką głupich, bo przecież to była Lilianna Martin. Nie przeżyłaby faktu, że kolejny raz musiałaby się położyć obok mnie.
– Aż tak cię to razi? Jakoś ostatnio nie miałaś nic przeciwko, żeby ze mną spać – zauważyłem z uśmiechem, który czaił się na ustach od dłuższej chwili.
– Przepraszam ale to ty nie potrafiłeś trzymać rąk przy sobie – wytknęła, zakładając ręce na biodrach. Moja bluza, którą miała na sobie, podwinęła się do góry z tego powodu. Dalej była na nią za duża, ale bardziej wyeksponowała nogi. Nie zdecydowała się założyć spodenek, które jej oferowałem.
– Dzisiaj też się raczej nie opędzę – rzuciłem, zanim zdążyłem się ugryźć w język.
Spojrzała na mnie z lekko rozdziawionymi ustami. Zatkało ją. Pierwszy raz od dawna udało mi się zaskoczyć Lily Martin. Osiągnąłem sukces.
– Nie żeby spanie na jednym materacu było dla nas nowe. Już w gorszych miejscach spaliśmy razem.
– Masz na myśli ten mały namiot dwa lata temu? – wymamrotała.
– Na przykład. Gdyby nie Mel, to dzielili byśmy jeszcze śpiwór – parsknąłem, sprawiając, że na jej twarzy też zobaczyłem rozbawienie.
– Nie wyobrażam sobie tego.
– Bylibyśmy jeszcze bliżej, niż kiedykolwiek.
– Mam wrażenie, że ani trochę ta myśl tobie nie przeszkadza – uniosła brwi i skupiła na mnie uważne spojrzenie.
Wzruszyłem jedynie ramionami, nie odpowiadając jej słownie. Już na zbyt wiele sobie pozwoliłem.
Również przebrałem się w dresy i upewniłem się, że w sterowni wszystko było w porządku. Miałem parę wiadomości od pana Adamsa, ale spodziewałem się, czego dotyczyły, dlatego nawet na nie nie zerknąłem.
Miałem jeszcze kilka innych rzeczy do załatwienia.
Co najważniejsze, musiałem porozmawiać z panią Martin i wyjaśnić, dlaczego jej córka nie wróci na noc do domu. Przede wszystkim zmusiła mnie do tego Lily, bo nie miała zamiaru przyjmować wszystkiego na klatę, skoro to była moja wina. A szczerze, to nie miałem nic przeciwko.
Przyglądałem się dziewczynie, kiedy w spokoju słuchała słów rodzicielki. Odpowiedziała jej krótko, po czym przekazała mi telefon.
– Dobry wieczór, pani Martin! – rozpocząłem radośnie, nie odrywając spojrzenia od szatynki. Zmrużyła oczy i sama nie ruszyła się o krok.
– Kaden. Chcę się tylko upewnić, że nic jej nie grozi. Melanie już ze mną rozmawiała i choć nie popieram tego, że wypłynąłeś z moją córką na morze o takiej porze, to staram się odbierać to na spokojnie – odparła.
– Pani córka jest ze mną bezpieczna – oznajmiłem pewnie.
– Gdybym cię nie znała, nie pozwoliłabym na to. Masz moje zaufanie i mój najcenniejszy skarb.
– Wiem.
Wyprostowałem wolną rękę i złapałem dziewczynę za ramię, aby nie mogła podsłuchiwać rozmowy z jej matką.
CZYTASZ
Karmelowe Lato
Teen FictionLilianna Martin kochała karmel. Kaden Scott pokochał karmel. #KarmeloweLatovx [występuje fikcja literacka i wulgaryzmy] Okładka wykonana przeze mnie. Zdjęcie pochodzi z pinteresta. ©vsanax, 2023