𝙺𝚊𝚙𝚒𝚝𝚎𝚕 𝚣𝚠𝚘𝚕𝚏

12 2 1
                                    

Zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz dla większej motywacji <3

Pov:Caroline

Obudziłam się że strasznym bólem głowy dzięki Bogu tabletki miałam zawsze w szafce obok łóżka, poleżałam jeszcze chwilę w łóżku czekając aż zadziałają po czy wstałam i poszłam pod prysznic, dopiero teraz zaczęły do mnie docierać wydarzenia z imprezy, no może nie wszystkie część najważniejszych pamiętam ale końcówka imprezy zniknęła z mojej pamięci nie mam pojęcia jak trafiłam do mieszkania i co działo się po godzinie 19. Do tej pory czułam fakturę ust szatyna, nie mialam pojęcia że będę na tyle odważna żeby zainicjować pierwszy pocałunek.

Wyszłam z pod prysznica i w samym ręczniku usiadłam na łóżku i sprawdziłam telefon nic nie napisał myslałam że napiszę, a może jeszcze śpi, no raczej się nie dowiem ubrałam się w dresy, totalnie nie jestem w stanie ubrać nic innego na siebie wyszłam z pokoju wchodząc tym samym do kuchni w której siedział Manu

- jak tam wczorajsza impreza? Do domu wróciłaś ostro najebana - spytał przyjaciel którego jak można się domyśleć bardzo rozbawiał mój wczorajszy stan

-impreza jak impreza - odparłam popijając sok prosto z butelki

- no nie powiedziałbym nawet ja nie dopuszczam się od takiego stanu podczas zwykłej imprezy

-słuchaj słońce naprawdę chciałabym ci opowiedzieć wszystko co się na niej działo ale czuję się jak ogórek kiszony w zamkniętym słoiku - przekazałam zmęczona na co przyjaciel przytaknął

-rozumiem idz usiądź na kanapie ja idę do sklepu po coś co postawi cie na nogi- powiedział po czym wyszedł z domu a ja wzięłam z kuchni butelkę wody i usiadłam na kanapie. Manu wrócił z pełną torbą najrozmaitszych rzeczy, które powinny pomóc podczas kaca, chłopak kupił praktycznie wszystko, począwszy od ogórków kiszonych po sok pomidorowy kończąc na yerbie. Brunet postawił na stoliku kawowym znajdującym się tuż przedemna kilka szklanek patrząc na to chciało mi się jedynie wymiotować, przyjaciel przyniósł mi wodę z ogórków kiszonych, sok pomidorowy, sok pomarańczowy i kefir, mieszanka wybuchowa. Zaczęłam powoli i bezpiecznie od soku pomarańczowego wiedziałam że jak wipije wszystko na raz od razu wszystko zwrócę a sok pomarańczowy nie był rzeczą która może w jakiś sposób mi nie smakować w przeciwieństwie do reszty.
Minęło trochę czasu niż skonczylam pić to co przygotował Manuel, muszę przyznać z enie wiem jakim cudem ale czułam się trochę lepiej.

-więcej nie przynoś narazie mi starczy - powiedziałam patrząc na przyjaciela który odnosił szklanki do kuchni

-wiesz chyba nawet jestem w na tyle lepszym stanie że mogę Ci opowiedzieć to co pamiętam z imprezy ale nie oczekuj że będzie to dużo informacji - chłopak uśmiechnął się i usiadł tuż obok patrząc na mnie z wielkim zainteresowaniem. Opowiadać zaczęłam od samego początku, od tego jak Pavard zabrał Jamalowi wódkę, kończąc na ostatniej rzeczy jaka pamiętam czyli upijanie się z Jamalem przy stole. Zaznaczałam każdy najbardziej przydatny szczegół wiedząc że przyjaciel i tak by o nie wypytał, nie pominęłam oczywiście części w której ja i pavard się pocałowaliśmy, a może raczej ja pocałowałam jego, Manu jak to on zareagował na to w swój sposób bo gwizdnięciem, był tak samo pod wrażeniem mojej pewności siebie po alkoholu jak ja dzisiejszego ranka. Powiedzialam mu również o Leonie którego poznałam na owej imprezy zaznaczając przy tym że mężczyzna jest 100%  w jego typie, na co Manuel zareagował zaintrygowaniem, niestety nie znałam Niemca zbyt dobrze więc nie mogłam przekazać przyjacielowi żadnych informacji na jego temat. Kiedy wypowiedziałam ostatnie słowa na temat wczorajszych wydarzeń Manuel jedynie spojrzał na mnie rozszerzonymi oczami i chwili, jak przypuszczam, myśleniu nad odpowiednim dobraniem słów i przetwarzaniu informacji, wypowiedział jedynie krótkie "Wow", które idealnie oddało emocje mojej imprezowej historii.

- czyli mam rozumieć że Benji dalej do ciebie nie napisał? - spytał

-zero wiadomości, kompletna cisza z jego strony - odparłam po czym jeszcze raz sięgnęłam po telefon z nadzieją ze moze jednak napisze, dalej nic. Tłumaczyłam to tym że może mężczyzna zwyczajnie jest zmęczony kacem czy coś. Jednak zaczęło to nie mieć sensu kiedy jego milczenie nie trwało dłużej niż jeden dzień, zgadza się Ben nie napisał do mnie wcale i to przez cztery dni, nie powiem trochę mnie to martwiło bo jednak powód jego milczenia był nieznany. Postanowiłam więc wziąć sprawy w swoje ręce i udałam się pod jego miejsce treningowe z nadzieją ze uda mi się go znaleźć aby porozmawiać w cztery oczy i znalazłam problem jednak był taki ze nie był sam wyszedł przez drzwi wejściowe obejmując w talii jakąś blondynkę.

_______________________________________
A/n: po pierwsze jestem Polsatem miło mi po drugie drama time? Po trzecie Manu to zajebisty przyjaciel i nikt mi nie wmówi że jest inaczej.

Es war nicht in den Plänen | PavardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz