𝙺𝚊𝚙𝚒𝚝𝚎𝚕 𝚟𝚒𝚎𝚛𝚣𝚎𝚑𝚗

19 2 3
                                    

Zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz dla większej motywacji <3

"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać"
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę

Pov: Manuel

Nie mam pojęcia ile juz tu jestem nie jestem w stanie usiąść albo stać w miejscu z nerwów chodzę w te i we wte, wypaliłem już dwie paczki papierosów i zdążyłem pójść po kolejne. Nie mam pojęcia co zrobię jak coś jej się stanie. Chciałem płakać ale wiedziałem że muszę być silny, nie dla siebie, dla niej oboje mamy jakiś dziwny dar do pobierania od siebie energii może ona pobierze trochę odemnie, co ja gadam to nie magia do chuja.

Przez drzwi prowadzące na blok operacyjny wyszedł mężczyzna, koło sześćdziesiątki.

-jest Pan z rodziny pani Kastner? - spytał podchodząc do mnie, z jego wyrazu twarzy nie dało się wyczytać kompletnie nic.

-Jestem przyjacielem ale prosze wziąć mnie za rodzine, ma tylko mnie - odparłem ręce mi się trzęsły, jasna cholera dziadku powiedz mi że z nią wszystko okej. Przytaknął a po krótkiej ciszy w końcu przemówił.

-operacja się udała - jasny chuj kamień z serca, on chyba nie skończył japierdole.- zapraszam porozmawiamy w gabinecie - ty stary kmieciu w kitelku czy możesz łaskawie zacząć mówić, wdech wydech, Manu spokojnie podążaj za starszym Panem do jego gabinetu. Weszliśmy do pomieszenia, miało dziwny vibe, nie podoba mi się.

-no dobrze proszę sobie usiąść i przejdziemy do rzeczy - odparł wskazując na krzesło i sam zasiadł na tym które znajdowało się po drugiej stronie biurka, zasiadłem w cudownym fotelu tortur czekając na wyjaśnienia.

-no więc zacznijmy od początku, pani Kastner, przyjechała do nas w kiepskim stanie, z krwotokiem wewnętrznym, złamany żebrem, lekkim wstrząśnienie mózgu oraz sporej ilości obiciami oraz mniejszymi urazami - japierdole ile tego biedna Caro - operacja przebiegła prawidłowo, jednakże w trakcie wystąpiło zatrzymanie akcji serca - chyba potrzebuje tlenu, zatrzymanie akcji serca kurwa co, japierdole na zawał tu zejde - po krótkiej reanimacji wszystko wróciło do normy - kamień z serca, czy ten człowiek musi mnie tak straszyć - pacjentka powinna wybudzić się najpóźniej jutro, jednak i tak będzie musiała zostać na dłuższej obserwacji.

-dobrze a czy mogę do niej iść już teraz - spytałem nie dałbym rady jechać teraz do domu bez dowodu na to że ona serio żyje.

-oczywiście pielęgniarka Pana zaprowadzi - odparł mężczyzna, jak Pan mówi to co chce słyszeć to nagle da się Pana lubić.

-informuje również że w najbliższym czasie powinna pojawić się tu policja aby zebrać zeznania, jest to totalnie normalna procedura policjanci nie zrobią nic wbrew woli pacjenta skinąłem głową - Anno mogłaby proszę zabrać Pana na salę pacjentki - spytał pielęgniarkę robiącą coś w pomieszczeniu obok od którego oddzielała nas tylko szklana ścianka, wstałem z krzesła i podziękowałem lekarzowi za rozmowę w głębi duszy sam potrzebowałem pomocy bo po tym wszystkim co usłyszałem chyba dostałem wylewu, kobieta wyszła ze mną przez drzwi i zaprowadziła na piętro wyżej do sali numer 5, ledwo zdążyłem wejść a jak tylko zobaczyłem Caroline leżącą na łóżku szpitalnym żołądek ścisnął mi się jeszcze bardziej a obraz zaczął rozmazywać, podbiegłem do łóżka nie odzywając się słowem do pielęgniarki, teraz liczy się tylko Caro, dookoła nas nie było nikogo sala była pusta, chwycilem przyjaciolke za dłoń w której znajdował się wenflon, już wiem że jak tylko się obudzi dostanie szału nienawidzi szpitali z całego serca, to dla twojego Dobra, pielęgniarka przyszła z przezroczysta foliowa torbą w której jak zauważyłem znajdowały się rzeczy mulatki.

Es war nicht in den Plänen | PavardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz