𝙺𝚊𝚙𝚒𝚝𝚎𝚕 𝚣𝚠𝚊𝚗𝚣𝚒𝚐

23 2 26
                                    

Zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz dla większej motywacji <3

Piosenki do rozdziału jakby ktoś chciał to
- "Us" james Bay
- "Till forever falls apart" ashe

Pov.: Caroline

Drzwi otworzyły się wszedł przez nie znany mi mężczyzna, jedno spojrzenie na jego twarz spowodowało że mam ochotę zadać tak wiele pytań jednak brak sił po leżeniu tu przez tydzień mi to uniemożliwia.

-dobrze widzieć cie przytomną - powiedział lekko się uśmiechając zmierzają w kierunku mojego łóżka.

-c-co tu robisz - spytałam powoli zachrypiałym głosem miałam mało Energi a mój głos przez nie używanie go przez tak długi okres czasu zdążył się trochę rozleniwić.

-jak to co przychodzę tu prawie codziennie to chyba logiczne że jestem tu kiedy się wybudziłaś prawda? - odparł biorąc moja rękę w jego. Spojrzałam na niego próbując poukładać wszystko co się wydarzyło przed wypadkiem, jedyne co pamiętam to blond włosa dziewczyna, chciałam otworzyć usta i coś powiedzieć ale szatyn mnie uprzedził.

-słuchaj wiem że to dziwnie zabrzmi ale wiem kto jest sprawcą wypadku i znam też powód - zatrzymał się i wziął głęboki oddech - moja asystentka, znaczy była asystentka jest sprawcą powodem według niej była zazdrość skierowana w twoją stronę czego totalnie nie rozumiem ale to nie jest teraz ważne, ważne jest to że zamknęli ja i że jesteś już bezpieczna- odetchnął a ja cisnęłam jego rękę i lekko się uśmiechnęłam próbując go uspokoić wydawał się naprawdę bardzo spięty.

-puk puk misiaczki mam nadzieję że nie przeszkadzam przyniosłem Caro jedzonko - powiedział Manu wchodząc do pomieszczenia, automatycznie wyrwałam rękę z uścisku francuza mając na dzieje że przyjaciel tego nie zauważył. Umarłabym z głodu bez niego szpitalne jedzenie to katorga, mimo że jadłam tu tylko śniadanie po przebudzeniu już mam go dość. Przyjaciel podał mi papierowa torbę z żółtym "M" od razu zabrałam się za zjadanie jej Zawartości. Manuel usiadł na miejscu obok francuza oboje patrzyli na mnie na co odpowiedziałam pytający wzrokiem.

-co no patrze sobie, wiedziałem że maczek ci doda Energi, zaraz wstaniesz i zaczniesz biegać, rehabilitacja by Manuel, polecam - powiedział Manu z dumą w głosie, przysiegam ze on zawsze wie co powiedzieć, za to francuz siedzący obok mnie cały czas patrzył prosto na mnie nie wypowiadając ani jednego słowa spojrzałam mu prosto w oczy próbując wyczytać z nich cokolwiek, pustka. Manu widząc moje zaciekawienie podążył za moim wzrokiem i spojrzał na mężczyznę siedzącego obok.

- wszystko git stary? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - spytał, kładąc mu rękę na ramię oraz lekko się podsmiechujac.

-tak tak wszystko okej poprostu się zamyśliłem - odparł francuz posyłając nam obojgu uśmiech, jednak widać z kilometra że nie był w 100%  szczery w tym co mówił, nawet największy debil zauważył y że coś jest nie tak.

-Manu mógłbyś zostawić nas samych proszę? - spytałam przyjaciela a ten od razu wstał i bez zbędnych pytań wyszedł z sali. Francuz za to spojrzał na mnie powoli w jego oczach dalej panowała ta sama pustka co przed chwilą, nie utrzymywał kontaktu wzrokowego bardziej próbował wyczytać jak najwięcej bez patrzenia mi w oczy, otworzył usta tak jakby chciał coś powiedzieć ale żadne słowa nie wybrzmiały. Bez myślenia złapałam go za podbródek tak aby spojrzał mi w oczy, a gdy już to zrobił zbliżyłam się tak że dzieliła nas minimalna odległość, mała odległość miedzu nami powodowała zwiększenie się napiecia panującego pomiędzy dokładnie tak jakbyśmy byli magnesami, w końcu nie zdała łam wytrzymać powietrze między nami zaczęło się kończyć, złączyłam więc nasze usta w powolnym pocałunku, szatyn przez chwilę wachał się nad tym co zrobić po czym oddał pocałunek kładąc rękę na moim policzku, pocałunek nie był ostry ani agresywny, był wolny, spokojny tak jakbyśmy chcieli przekazać nim coś czego nie umiemy przekazać słowami. W końcu oderwalisny się od siebie opierając nasze czoła o siebie i uśmiechając się, brakowało nam tego a napewno jemu francuski od razu rozluźnił się, jak to mawia Manuel "jeden pocałunek starczy by rozluźnić drugiego człowieka" , szatyn wymamrotał tylko ciche "dziękuję". Ta chwila trwała wieczność a przynajmniej tak nam się wydawało. Ostatkiem sił położyłam się spowrotem na łóżku, przez moment totalnie wydało mi z głowy to że jestem po wypadku. Szatyn patrzył na mnie dalej się uśmiechając po czym wziął moja dłoń w swoją i złożył na niej delikatny pocałunek. Miałam gdzieś sytuację sprzed wypadku, przychodził tu, zależy mu. Po  dłuższej chwili siedzenia w ciszy, bo prawdopodnie żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć, do pomieszczenia weszła pielęgniarka, wyprosiła francuza z powodu konieczności przeprowadzenia badań.

-dziękuję że przyszedłeś - powiedziałam do szatyna stojącego przy drzwiach, wachał się trzymając klamkę, po czym odwrócił się i szybkim krokiem podszedł do mnie i złożył na moich ustach krótki pocałunek.

_______________________________________
A/n: co myślicie misiaczki poproszę o recenzje w kom pamiętajcie żeby kliknąć w gwiazdkę ❤️

Es war nicht in den Plänen | PavardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz