𝙺𝚊𝚙𝚒𝚝𝚎𝚕 𝚊𝚌𝚑𝚝𝚣𝚎𝚑𝚗

13 3 1
                                    

Zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz dla większej motywacji <3

Pov Manu

Przysiegam ze mimo iż bardzo kocham swoją mamę to nie mogę znieść tego że dzwoni do mnie o piątej rano aby powiedzieć mi że nagle muszę przyjechać do domu rodzinnego, po pierwsze dlaczego o piątej rano mi to mówisz to nie jest aż tak daleko a po drugie ja wtedy śpię. No także jestem wlasnie w drodze do Augsburgu bo moja kochana rodzicielka stwierdziła że jestem jej bardzo potrzebny. W radiu jak zawsze leciała moja bogini Taylor, a ja śpiewałem razem z nią, no może bardziej darłem się ale to tylko szczegół.

Na wjeździe na podwórze domu znajduje się brama której oczywiście nie miał kto mi otworzyć, zadzwoniłem więc do mamy która zadowolona moim przyjazdem wysłała kogoś do zrobienia tego. Po jechaniu na posesję moim oczom rzuciły się bardzo dobrze znane mi białe filary znajdujące się tuż przy obszernych drzwiach wejściowych.

Wysiadając z auta dotarł do mnie ten dobrze znany mi zapach sosen które rosną dookoła, zapach który totalnie kojarzył mi się z dzieciństwem i który kojarzy mi się tylko z dobrymi wspomnieniami. Na wejściu przywitała mnie Pani Jana, która pełni rolę gospodyni w naszym domu, jest dla mnie jak taka druga mama, była przy mnie przy każdej mojej chorobie i dzielnie znosiła moje bunty. Od razu mocno ją wyciskałem Jana to diament nie kobieta. Zaproponowała abym zostawił rzeczy tu na dole a ona znajdzie kogoś kto za mnie je wniesie, nie miałem zbyt wielu bagaży bo nawet nie wziąłem że sobą walizki więc odmówiłem i sam wszedłem na górę w stronę mojego starego pokoju.

W pomieszczeniu praktycznie nic się nie zmieniło od kiedy się stąd wyprowadziłem, wszystkie plakaty i zdjęcia dalej były na swoim miejscu tak jakby czas się tu zatrzymał. Odłożyłem swoje rzeczy i zszedłem na dół aby wyjść na ogród, mimo iż moi rodzice mają mnóstwo pieniędzy mamy najważniejszą zasadą jest to że jej ogródek ma być jej własną pracą, mimo wymagającej pracy i tak zawsze znajduje czas na to aby zrobić coś w ogrodzie, taty zaś prawdopodobnie nie ma w domu o tej godzinie zawsze pracuje więc to mało prawdopodobne że go dzisiaj zobaczę zwłaszcza że nie planuje zostać tu na noc. Tak jak myślałem na ogrodzie zastałem moja mamę, która od razu jak mnie zobaczyła poderwała się i podeszła aby zamknąć mnie w uścisku.

-czy mi się wydaje czy wyprzystojniałes - spojrzała na nie podejrzliwie - ładna malinka swoją drogą - poklepał mnie po policzku i zaśmiała się zdejmując rękawiczki z rąk

-jesteś głodny? Pewnie nic nie jadłeś obudziłam cie bardzo wcześnie przepraszam ale muszę niedługo iść do pracy i chciałabym żebyś pomógł mi w jednej rzeczy w garażu - i po to mnie wyciągnęła z łóżka o piątej rano? No dobra podarzylem za nią do garażu w którym stały auta taty na pierwszy rzut oka nie zauważyłem nic w czym byłbym jej potrzebny, aż w końcu w oczy rzuciła mi się jedna rzecz.

-jak dobrze wiesz Eli ma niedługo urodziny kupiliśmy jej z tatą rower jako taki mniejszy upominek bo będzie miała też imprezę ale stwierdziliśmy że od nas musi też coś dostać - powiedziała podchodząc do rowera stojącego przy ścianie.

-I w czym ja jestem tu potrzebny? - dosłownie nie mam pojęcia w czym miałbym jej tu pomóc.

- a no w tym synku że ktoś musi to jakoś ładnie urodzinowe ozdobić - chwila co czemu akurat ja i czemu o tej godzinie no dobra z mamą się kłócić nie będę - wierzę że zrobisz to najlepiej dlatego wybrałam do tego ciebie, kto jak kto ale ty znasz swoją siostrę najlepiej - w sumie miała rację ja i Eli jesteśmy bardzo blisko i mimo że często się nie widzimy bardzo się kochamy i mówimy sobie dosłownie o wszystkim, no z mojej strony prawie o wsyztskie nie będę mówił czternastolatce o swoim życiu seksualnym.

- w takim razie postaram się nie zawieść - mama ucałowała mnie w policzek i uśmiechnęła się.

-dziękuję synku, w kuchni gdzieś leży mój portfel weź z niego pieniądze jak będą ci potrzebne, ja musze juz iść za godzinę mam pracę kocham cię - powiedziała po czym wyszła z garażu zostawiając mnie tam samego, jak mam być szczery totalnie nie mam pomysłu na to co mam zrobić z tym rowerem, może natchnie mnie w sklepie.

Pojechałem więc do sklepu w którym można znaleźć dosłownie wszystko, za dzieciaka przychodziłem tu z Caro jak tylko udało jej się zdobyć pieniądze od babci. Przechodząc miedzy alejka mi sklepu szukając tej która mi jest najbardziej potrzebna zauważyłem swoją ex, no jak cudownie tylko ja mam takie szczęście, patrząc przed siebie szedłem po sklepie udając że nie obchodzi mnie jej obecność mając również nadzieję że zostanę nie zauważony, kiedy znalazłem już tę alejkę której szukałem, kamień z serca mi spadł bo dziewczyna nie podeszła do mnie a oznaczało to że prawdopodobnie mnie nie zauważyła. Wybrałem parę wstażek balony i butle z helem  po czym udałem się w stronę kas. Mój spokój nie trwał długo bo w połowie drogi usłyszałem ten dobrze znany mi irytujący głos.

-o mój Boże! - wykrzyczała - Manuel Stoll miło cię znowu widzieć - odwróciłem się w stronę głosu sztucznie się uśmiechając.

-czy mi się wydaje czy starzejesz się jak dobre wino - spytala na co spojrzałem na nią zdezorientowany, próbowała że mną flirtować kobieto leave me alone please - Z wiekiem lepsze jak sam dobrze wiesz - dodała.

-co tam u ciebie Melody - spytałem, Nie będę przecież niemiły chociaż mógłbym być. Blondynka uśmiechnęła się i zaczęła bawić się swoimi tlenionymi włosami.

- a wiesz po staremu, dalej seksowna i inteligentna - odparła, czy seksowna? Bardzo, inteligentna? Nie. Dziewczyna zbliżyła się do mnie na odsc niebezpieczna dla mnie odległość.

- wiesz strasznie za tobą tęsknię - powiedziała kładąc mi dłoń na rzuchwie następnie zbliżając usta do mojego ucha - mieliśmy zajebisty seks i nie powiesz mi że było inaczej - wyszeptała. Kurwa jebana mać Manu ogarnij się w tym momencie, tylko jak kiedy ona jest tak seksowna i na wyciągnięcie mojej ręki, blondynka przygryzła płatek mojego ucha po czym odsunęła się, w końcu byliśmy w miejscu publicznym - wiesz jak chcesz tam jest toaleta, możemy się tam wybrać - japierdole przysiegam że zaraz mnie coś strzeli Boże jak ta dziewczyna na mnie działa.

- nie, dzięki- odparłem, na co dziewczyna jedynie ostro się zdziwiła, powiem Ci Melody że ja sam nie mam pojecia co ja w tym momencie mówię.

-no cóż twoja strata, wrazie co mój numer znasz - puściła mi oczko a następnie oddaliła się wchodząc w jakąś alejkę. Zastygłem w miejscu, mój mózg nie jest w stanie przepracować tego co tu sie właśnie wydarzyło. Po pierwsze odmówiłem Melody, Caro byłaby dumna, po drugie odmówiłem seksu, moje ego nie jest dumne a po trzecie chuj wie co jest trzecie. Wziąłem głęboki wdech po czym podeszłe do kasy samoobsługowej i kupiłem wybrane wcześniej  rzeczy potrzebne do prezentu siostry.

Po wyjściu ze sklepu poczułem ulge, w końcu nie muszę czuć się obserwowany przez swoją ex. No kurwa jednak się myliłem, blondynka stała pod drzwiami i obserwowała każdy mój ruch kiedy ja zmierzałem do auta, odwróciłem się ostatni raz w jej stronę podczas otwierania bagażnika jak tylko złapałem z nią kontakt wzrokowy dziewczyna posłała mi buziaczka i puściła oczko. Bitch weź se tego buziaczka wsadź w dupe co ja w niej widziałem do chuja, no tak. Wsiadłem do auta i jak najszybciej odjechałem spod sklepu.

Zaparkowałem pod garażem tak aby mieć bliżej, bo jestem leniwy oczywiście, po czym wziąłem się do pracy. Przysięgam że mimo posiadania tego co kupiłem, nie miałem pomysłu co z tym zrobić, zawiązałem parę wstążek, przykleiłem parę kokardek i innych pierdół, miałem w planach zrobić jeszcze  coś z balonami z helem ale do czasu urodzin raczej nie dotrwają. Spojrzałem na zegarek w telefonie 13 mam jeszcze sporo czasu zanim Eli skończy lekcje, obiecałem że po nią pojadę.
Poszedłem więc do pokoju aby wziąć krótka drzemkę bo po tym jak mama obudziła mnie o piątej rano jestem strasznie zmęczony.

_______________________________________
A/n: przedstawiam wam pizde glizde aka Melody

Es war nicht in den Plänen | PavardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz