5. Poradzę sobie.

75 2 0
                                    

Wojtek odwiózł mnie pod kamienice w której mieszkam i stanął na jednym z niewielu wolnych miejsc parkingowych.

-Mama chyba Cię nie zabije.- powiedział śmiejąc się cicho.

-Chyba.- uśmiechnęłam się przewracając oczami.

-Jesteś jej córką, więc raczej nie ma powodu żeby to zrobić..- ponownie się zaśmiał, lecz mi nie było do śmiechu.

-Dobra. Idę. Ewentualnie już nigdy mnie nie zobaczycie.- odpięłam pasy i tym razem to ja się zaśmiałam. Nie wiem czy ze strachu czy serio rozbawił mnie ten żałosny żart.

Otworzyłam drzwi i już miałam wychodzić jednak jeszcze raz spojrzałam na Wojtka.

-Dziękuje za wszystko.- powiedziałam z uśmiechem po czym przytuliłam mężczyznę.

-Nie ma za co.- powiedział nieco zaskoczony jednak po chwili oddał mój uścisk.

Po chwili się od niego odsunęłam i wyszłam z samochodu. Od razu poczułam na swoje skórze zimne powietrze, którego szczerze nienawidziłam, jednak po chwili byłam już w bloku, w którym było o wiele cieplej.

Kilka pięter później byłam już u siebie w domu. Po cichu zdjęłam buty w korytarzu i powiesiłam kurtkę na odpowiednim miejscu. Weszłam w głąb mieszkania i usłyszałam jak mama z kimś rozmawia. Nie był to głos kobiety, więc zapewne to tata. Weszłam do salonu i zobaczyłam w nim kogoś kto nie miał prawa tu być.

-Adam co ty tu robisz!?- powiedziałam podniesionym głosem. Czułam jak moje ciśnienie się podnosi, a we mnie uderza fala gorąca.

-Nie zwracaj się tak do starszego od siebie o 6 lat mężczyzny!- wtrąciła się mama, która siedziała obok niego.

-Przyszedłem tu po moją marynarkę, a twoja mama zrobiła mi herbatę, żebym na Ciebie poczekał.- powiedział opanowanym głosem.

-Przepraszam jaką marynarkę?- znowu mama się wtrąciła w naszą rozmowę, a atmosfera robiła się coraz bardziej napięta.

-Jest u Wojtka i Ricarda.- odpowiedziałam szybko nie zważając na słowa co było moim błędem.

-Jakiego Wojtka!?- krzyknęła mama z widocznym niezadowoleniem.

-Diana wczoraj z nimi przyszła na bankiet. Byłem z nimi- odezwał się Adam, a ja miałam zamiar go udusić. Czy ten idiota nie widzi w co się wkopałam!?

Czułam jak cała krew, która była w mojej twarzy powędrowała gdzieś zupełnie indziej, a ja tracę kontrole nad moim ciałem.

-Di!- usłyszałam głos Adama i jego kroki w moją stronę. Widziałam jak przez mgłę jak podchodzi do mnie i poczułam jego ręce na swoim ciele.

-Jak się Pan do niej zwraca!? Przecież jest Pan o wiele starszy!- burzyła się mama nie zwracając uwagi na to, że prawie zemdlałam.

-Proszę otworzyć okna. Musi mieć trochę powietrza.- powiedział głosem tak lodowatym, że nawet ja się go zlękłam i posadził mnie na kanapie.

-Adam daj spokój. Idź. Poradzę sobie.- powiedziałam najciszej jak mogłam, aby mama nic nie usłyszała jednak przed nią nic się nie ukryje.

-Oj uwierz, że sobie nie poradzisz. Laptop mi na pewno oddajesz.- powiedziała przechodząc przez salon idąc do kuchni.

-Niby za co chce ją Pani karać?- zapytał Adam i czułam jak jego ręce znikają z mojego ciała. Z jednej strony to dobrze, bo przy nim ledwo oddychałam, a z drugiej zrobiło mi się strasznie zimno bez jego ciepła.

Słyszałam w kuchni jak Adam i moja mama wymieniają się argumentami co do mojej kary na co zrobiło mi się miło, że Adam mnie broni mimo tego, że nie musiał tego robić.

I'll dance in my own hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz