rozdział 6

1.8K 48 7
                                    

Pov. Hailie

Było pół godziny po szesnastej kiedy do sali, którą zajmowałam ktoś zapukał w sali oprócz mnie znajdowała się cała piątka chyba moich braci, powtarzam chyba.
Podniosłam się z ociąganiem i otworzyłam drzwi, które prawie udało mi się zamknął, prawie bo kobieta z opieki społecznej zablokowała drzwi nogą.
Cofnęłam się nerwowo w głąb sali, ale nie byłam świadoma tego że chłopcy patrzą na mnie zdziwieni.
Kobieta weszła do sali w towarzystwie dwóch ochroniarzy.
- Kim pani jest? - zapytał Dylan łapiąc mnie za nadgarstek.
- Jestem z domu dziecka, a ta panna właśnie przed tym ucieka - powiedziała.
- To ja powiem pani, że Hailie nie pójdzie do domu dziecka, ponieważ opieka nad nią spada na mnie - powiedział Vincent.
- Jeśli podpisze Pan właściwe papiery, to Hailie może przejść pod pana opiekę - powiedziała kobieta.
Vincent bez słowa podpisał wszystko co trzeba i kiedy kobieta wyszła mówiąc mu żeby jeszcze na chwilę do niego przyszedł bo chce z nim pogadać, odetchnęłam z ulgą.
- Dziękuje, ale ja już pójdę - powiedziałam nerwowo.
- Owszem pójdziesz Hailie, ale tylko do samochodu - warknął Vincent, a ja opuściłam szpital w towarzystwie reszty chłopaków.

Rodzina Monet. Czy mogę im ufać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz