rozdział 9

1.7K 42 2
                                    

To ktoś bierze udział w konkursie? :)

Pov. Hailie

Wiecie jak to jest się cieszyć  i jernocześnie chcieć płakać? Bo ja właśnie tak miałam.
Niby cieszyłam się, że nie trafiłam do domu dziecka, ale nie mogłam też powiedzieć, że się cieszę z faktu iż zamieszkam u całkowicie mi obcych ludzi, moich braci.
Ze smutkiem wlepiałam wzrok w widoki za oknem samolotu.
Szkoda, że nie powiedziały mi jacy oni są zawsze, mogłabym się wtedy przygotować na to wszystko, ale mówi się trudno, czasu nie cofnę.
Pilot ogłosił, że za chwilę lądujemy, zacisnęłsm więc ręce w pięści by nie dać po sobie poznać jak bardzo nie lubię lądowań i startów.
Nie wiem jak, ale chłopcy ewidentnie się domyślili, bo Dylan chwycił moją dłoń w pocieszającym geście.




Kiedy znalazłam się w swoim pokoju, odetchnęłam z ulgą. Nareszcie byłam sama z sobą.
Niby chłopcy są mili itp., ale ja czułam się trochę zażenowana w ich towarzystwie.
Stanęłam przy oknie i zaczęłam się rozglądać na boki, by choć trochę orientować się w terenie.
Las, las i jeszcze raz las, zero cywilizacji, czyli będę musiała się przyzwyczaić do tego iż będę musiała spędzać czas w ich towarzystwie.

Rodzina Monet. Czy mogę im ufać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz