Pov. Hailie
Po moich słowach zapadła cisza, która była tak gęsta, że można ją było tnąć nożem.
- Nie wiedzieliśmy, że przez tyle musiałaś przejść dziewczynko - mruknął Dylan.
Pierwsze łzy już wylatywały spod moich powiek, lecz tym razem nie próbowałam ich powstrzymywać.
- No choć tutaj dziewczynko - powiedział Dylan rozkładając ramiona gotowy mnie przytulić.
- Nie obraź się Dylan, ale chyba wolę zostać z Vincentem - powiedziałam.
- Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko - dodałam szybko, patrząc na najstarszego brata.
- Oczywiście, że nie Hailie - mruknął Vincent, a w jego oczach zauważyłam radosne iskierki.
- Ej i tak po prostu urazisz moją męską dumę - mruknął obrażony Dylan.
Nie zdąrzyłam mu odpowiedzieć, bo w tej chwili wróciła opiekunka.
Patrzyła raz na mnie, a raz na moich braci. Wtuliłam się bardziej w Vincenta, który w uspokajającym geście pogładził mnie po włosach.
Popatrzyłam na niego z wdzięcznością i z niepokojem odwzorującym moje uczucia.
- Czy mogę porozmawiać z opiekunem prawnym? - zapytała kobieta.
Vincent na jej słowa podniósł się leniwie i zaprosił ją do swojego biura.
- No tak, największą władzę zawsze masz u siebie - pomyślałam i w tym momencie poczułam jak bardzo zmęczona jestem.
- Will czy mogę iść do pokoju? - zapytałam ziewając cicho.
- No nie wiem czy to jest dobry pomysł Malutka - mruknął Will podchodząc do mnie i siadając na skraju sofy.
- Dobrze się czujesz Hailie? - zapytał zmarwiony lustrując mnie wzrokiem.
- Ale psychicznie czy fizycznie? - zapytałam siląc się na to by nie zamknąć oczu, ale z marnym skutkiem, bo już po chwili oddałam się w objęcia Morfeusza.

CZYTASZ
Rodzina Monet. Czy mogę im ufać?
Ficção AdolescenteHailie Monet, od tamtego dnia gdy jej ojciec przyjechał po nią gdy miała trzy lata, zna całą prawdę, wie że ma ojca i pięciu braci. Jej matka wraz z babką całe życie wmawiały jej że są okropni i mają serca z kamienia, że są okrutni. Jednak Hailie...