Leczenie Ruby początkowo przebiegało bardzo pomyślnie. Plan leczenia ułożony przez doktora Warda przynosił znakomite efekty. Po okolicy rozeszła się informacja o tym, że koszmar Gillisów się kończy, a stan Ruby staje się coraz lepszy. Niestety wrażenie poprawy zdrowia dziewczyny było złudne i sytuacja szybko przybrała nieoczekiwany obrót. Gruźlica rozszalała się na dobre. Do dotychczasowej gorączki i duszności choroba przyniosła jeden z najbardziej drastycznych objawów - plucie krwią. Gilbert codziennie sprawdzał stan swojej pacjentki, ale z każdym dniem rosło w nim poczucie bezsilności. Wniosek z konsultacji z dr Wardem był jednoznaczny- nic już nie można zrobić. Blythe nie chciał pogodzić się z tą myślą. Obwiniał na zmianę siebie, Warda, medycynę, dostęp do technologii. Bał się spojrzeć w oczy pani Gillis. Bał się momentu, w którym będzie musiał przekazać jej informację, że jej dziewiętnastoletnia córka, którą sprowadziła na świat, o którą dbała odkąd tylko pojawiła się w jej życiu, odeszła. Bał się cierpienia Spurgeona, który owdowiał zaledwie kilka dni po tym jak poślubił miłość swojego życia. Bał się przyznać, że fizycznie nie może już zrobić nic co podtrzymało by ten płomyczek życia w sercu dziewczyny.
Moment, w którym odeszła Ruby Gilbert zapamięta do końca życia. Przy Gillis była cała jej rodzina. Podczas jej ostatnich chwil w jej oczach nie było już ani iskry nadziei. Jej miejsce zajęła wdzięczność. Wypowiedziała jedno słowo - Dziękuję - Jej twarz stała się spokojna, rysy twarzy złagodniały.
Jej ostatnie słowo można porównać do malutkiego plasterka przyklejonego na otwartą ranę. Gilbert od zawsze wiedział, że medycyna jest trudna. W większości przypadków udaje się uratować daną osobę i właśnie w tych momentach czuje się spełnienie. Są jednak przypadki, w których jest to zwyczajnie niemożliwe. Blythe doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale po stracie pierwszego pacjenta czuł ogromną pustkę.
- - -
Ból w klatce piersiowej przerwał niespokojny sen Gilberta. Wstał z łóżka i podszedł do lustra zapalając lampkę stojącą zaraz przy nim. Przypomniał sobie wydarzenia z ostatnich dni. Przez moment pomyślał, że był to tylko sen. Patrząc na odbicie w lustrze przeraził się swoim wyglądem. Miał podkrążone oczy, jego skóra była trupioblada, a z czoła spływały kropelki potu. Pomimo tak późnej godziny poszedł do kuchni. Ochlapał swoją twarz zimną wodą i dopiero wtedy poczuł jak rozpalone jest jego czoło. Zaniepokoił go jego stan, ale wiedział, że ostatnie dni były wyczerpujące zarówno psychicznie jak i fizycznie, więc nie było dziwne to, że jego organizm domagał się odpoczynku. Udał się do łóżka, lecz sen przyszedł mu z trudem.
- - -
"Dziękuję". O tym, ostatnim wypowiedzianym przez dziewczynę słowie myślał Gilbert kładąc różę na trumnie. Dlaczego podziękowała za moją porażkę? Gilbert długo zastanawiał się jak osoba stojąca w obliczu śmierci zebrała się na takie słowo pomimo utraty nadzieji, która, możnaby pomyśleć, w tych ostatnich chwilach mogłabyć wszystkim czego mogła się chwycić.
Patrząc na ból pani Gillis, Moodiego i pozostałych członków jej rodziny naszła go jedna myśl. Najlepszym miejscem dla człowieka wydaje się miejsce blisko jego ukochanych, dlatego, idea że ludzie trafiają po śmierci w jeszcze lepsze miejsce z początku nie jest wystarczającym ukojeniem dla serc, które zostały przepełnione tęsknotą i bólem. Z czasem ból ten słabnie, a jego miejsce zajmuje pamięć i nostalgia do wszystkich wspomnień, które dzieliliśmy z daną osobą. Uczuć i wrażeń, które łączyły Gillisów z Ruby nie dało się im odebrać. Wszyscy obecni wiedzieli, że nigdy nie zapomną złotowłosej, uśmiechniętej Ruby Gillis. Każdy obecny zdawał sobie sprawę, że śmierć jest nieodłącznym elementem życia, ale bycie świadkiem śmierci kogoś młodego sprawia, że przyziemne sprawy odchodzą w zapomnienie.
Dziewczyna nie była jedynie pierwszą pacjentką Blythe'a, ale kimś kto na zawsze odmienił spojrzenie na śmierć w życiu Gilberta. "Bez życia nie ma śmierci, a bez świadomości jej istnienia, życie nie miało by tak ogromnej wartości." - Ta myśl pozostała w jego głowie jeszcze przez długi czas i nie zmieniła jedynie jego percepcji zawodu lekarza, o którym chłopak marzył od tak wielu lat, ale stała się również motywacją do walki o spełnienie tego marzenia oraz do walki o ludzkie życie.
CZYTASZ
Wymarzone zakończenie Kordelli
KurzgeschichtenPowracam! + nowa okładka Wszyscy skończyli studia i wracają do Avonlea. Czy odnajdą się w dorosłym życiu? Jakie przygody ich czekają? Czy Gilbert w końcu oświadczy się Ani? Moje wyobrażenie dalszej fabuły serialu "Anne with an E". Niektóre wątki opa...