/2/ Powrót do szczęścia

811 43 18
                                    


...łez... ale zdecydowanie były to łzy szczęścia. Mianowicie zobaczyła tam...

-Gilbert!!! - starała się mówić jak najciszej aby dziewczyny nie usłyszały. Uszczypnęła się w nadgarstek, lecz nie był to sen ani nawet jej bujna wyobraźnia. Pospiesznie otworzyła okno. - Co ty tu robisz!!!- Mówiła przez łzy, a jej głos drżał. Chłopak wyciągnął rękę i pogładził ją po policzku, wycierając jej łzy.

-Witaj Aniu, pozwól że ci wyjaśnię ale najpierw muszę tu jakoś wejść. Ania pobiegła zakluczyć drzwi tak aby dziewczyny nie mogły wejść. W miedzy czasie Gilbert wdrapał się przez okno do pokoju, po czym dokładnie je zamknął. Już miał zacząć mówić, ale Ania przerwała mu całując go i rzucając mu się na szyję. Tak długo czekała na ten moment! Mocno go przytuliła a on objął ją ramionami.

-Dlaczego nic mi nie napisałeś?!- zapytała próbując powstrzymać się od płaczu.

- Stwierdziłem, że zrobie ci niespodziankę, ale proszę, nie płacz już bo mam wrażenie, że zrobiem coś złego. Zaśmiał się po czym przytulił ją jeszcze mocniej i ucałował jej czoło. Stali tak przez dłuższą chwilę po czym Ania zapytała:

-Nie masz egzaminów końcowych?

- No wiesz Anno...

-Jestem Ania, nie Anna- westchnęła.

-Dobrze marchewko, w każdy razie wszystkie zdałem przed terminem, bo chciałem przyjechać zanim ty je napiszesz.

-Rozumiem. A odchodząc od tematu, zaproponowałabym ci herbatę ale niestety jest to niemożliwe bo... JEST ŚRODEK NOCY... Mam nadzieję że wiesz o tym że będziesz musiał wyjść jutro rano tak samo jak wszedłeś. NIKT nie może cie zobaczyć a zwłaszcza Ruby i inne dziewczyny.

Położyli się na łóżku i wciąż rozmawiali:

-Tęskniłam za tobą Blythe, tak bardzo tęskniłam.

Wtulili się w siebie. Ania zasnęła jako pierwsza. Gilbert gładził ją po jej miedzianych włosach i szeptał:

-Aniu Shirley-Cuthbert-B... Blythe, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo cie kocham!-Chłopak od pewnego czasu miał w planach oświadczyć się Ani ale czekał na odpowiedni moment - napewno nie przed jej egzaminami- pomyślał. -Musisz jeszcze trochę poczekać, Marchewko - szepnął. Widział jak Ania cieszy się że wrócił. - Pomyśleć, że jeszcze niedawno mnie nienawidziłaś. - uśmiechnął się i również poszedł spać.

Następnego dnia gdy Ania się obudziła zobaczyła, że Gilbert jeszcze śpi. Przyglądała mu się swoimi ogromnymi, niebieskim oczami, które widziały kogoś kto kochał ją inaczej niż Maryla lub Mateusz. Nie mogła się na niego napatrzeć, bo on jako jeden z niewielu od początku doceniał ją taką jaką jest. Ania pocałowała go po policzek przez co chłopak obudził się.

-Przepraszam, nie chciałam cię obudzić.

Uśmiechnął się po czym odwzajemnił pocałunek. Spojrzeli sobie w oczy. Gilbert dostrzegał w nich świat we wszystkich istniejących kolorach. Natomiast Ania dostrzegła siebie bo to ona była jego całym światem. Anię przeszły dziwne ciarki, przez które zadrżała. Chłopak widząc to czule opatulił ją kołdrą.

- - -

Maryla widząc Jerrego przypomniała sobie o liście od Diany. Podarowała go chłopcu i poszła do domu zająć się swoimi obowiązkami. Jerry wziął od niej kopertę i delikatnie ją otworzył. Ania na szczęście nauczyła go czytać.

Drogi Jerry,

Dawno się nie widzieliśmy. W duszy czuje żal, a w sercu pustkę. Nie wiem czy wybaczysz mi to jak cię potraktowałam. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz. Nie wiem czy ten list jest pożegnaniem ale wierzę, że nie. Chciałam abyś wiedział, że tęsknie.

Kochająca Diana

Jerry bardzo się wzruszył. Jak mógłby nie wybaczyć jej czegokolwiek, nadal bardzo ją kochał i zrobiłby dla niej wszystko. - Diano, czekałem na tę chwilę od bardzo dawna.- pomyślał. -Muszę się z nią spotkać!

Diana długo zastanawiała się jak Jerry może zareagować na słowa, które mu napisała. Bardzo chciała aby przyjął ten list dobrze i nie wyśmiał jej, ale mimo obaw cieszyła się, że wzięła się na odwagę i to zrobiła. Nie chciała już dłużej milczeć. Miała już dosyć powstrzymywania się od pokazywania swoich uczuć, tak jak była uczona dotychczas. Podczas tych rozmyślań spojrzała na zegar wiszący na ścianie jej kremowego pokoju. Pokazywał godzinę pierwszą więc postanowiła przejść się na spacer, lecz tym razem sama, dlatego nie powiedziała siostrze o jej zamiarze. Po cichu zamknęła drzwi i poszła główną drogą w kierunku lasu. Nagle stanęła jak wryta a jej twarz pobladła jak gdyby dostrzegła ducha. - Jerry co ty tu robisz!? zaraz cię ktoś zobaczy!- Powiedziała pełnym emocji głosem i pociągnęła chłopaka za rękę sprowadzając go z widoku. Jej ręce drżały, tak samo jak jego ale próbowali powstrzymać od pokazania jakichkolwiek objawów wzruszenia.

- Bonjour Diano- Powiedział powiedział uśmiechnięty brunet. Przywitał ją tak samo jak zwykle miał w zwyczaju to robić. Diana nie była w stanie nic powiedzieć. Poczuła jakby jej serce biło sto razy szybciej niż zwykle. Zarumieniła się. W końcu przytuliła go - Tak bardzo tęskniłam - wyznała.

Wymarzone zakończenie KordelliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz