Nadszedł dzień, w którym Maryla wraz Mateuszem i Jerrym wybrali się do Charlottetown. Potrzebowali kupić kilka rzeczy. Ania także wybrała się z nimi aby odwiedzić swojego serdecznego przyjaciela Cole'a i Ciocię Józefinę. Maryla wybrała się do sklepu z produktami spożywczymi podczas gdy Mateusz stał przed wejściem i czekał. Panna Cuthbert sprawnie kupiła kilka rzeczy i udała się do wyjścia. Przy wychodzeniu na kogoś wpadła przez co upuściła wszystkie kupione przez nią produkty. Był to wysoki szczupły mężczyzna o brązowych oczach. Jego włosy były siwe i wyglądał na osobę mniej więcej w wieku Maryli. Kobiecie wydawał się on bardzo przystojny. Gdy szok po tym nagłym wydarzeniu minął mężczyzna pomógł jej.
-Najmocniej przepraszam! Nic Pani nie jest?
-Nie, absolutnie nic się nie stało. To ja przepraszam, powinnam bardziej uważać. A swoją drogą nazywam się Maryla Cu...
- ...Maryla Cuthbert. Tak wiem. A teraz wybacz Marylo, ale muszę już iść. Miłego dnia! -Kobieta zmieszaniem wymalowanym na twarzy, ruszyła w kierunku powozu. Jakim cudem mógł znać jej imię skoro kompletnie nie wiedziała kim jest nieznajomy. Swoją drogą bardzo przypominał Johna Blythe'a. Po chwili rozmyślań jej wzrok powędrował z ziemi, na twarz swojego brata. Szeroko się uśmiechał, ale nic nie mówił, bo jak wiadomo nie był zbyt rozmowny. Obserwował tą sytuacje od początku.
W domu Maryla z zamyśleniem wykonywała swoje codzienne obowiązki. W tym momencie Ania właśnie opowiadała co robiła u Panny Barry.
- A ty co o tym sądzisz Marylo?... Marylo?
-Yhm... tak tak...sądzę że to bardzo ciekawe...- skłamała. Kompletnie nie wiedziała o czym mówiła dziewczyna. Ania dostrzegła że Maryla przez cały czas od powrotu dziwnie się zachowuje. Jakaś myśl natrętnie siedziała jej w głowie.
-Co się dzieje?- zapytała rudowłosa
-No wiesz Aniu, Maryla myśli o przystojnym Christopherze Johnsonie na którego dziś wpadła wychodząc ze sklepu.- powiedział, a uśmiech nie znikał z jego twarzy. Maryla przetworzyła to co powiedział Mateusz. Powróciła w myślach to obrazu twarzy mężczyzny. Jak mogła go nie rozpoznać. Był to najlepszy przyjaciel Johna Blythe'a. Gdy chodziła do szkoły spędzała z nim wiele czasu.
-Czyż to nie romantyczne! Tak zaczyna się większość historii miłosnych!-pisnęła z ekscytacji Ania.
- Nie bądźcie niedorzeczni!- Odparła zdenerwowana Maryla. Mateusz Puścił oczko do rudowłosej po czym zaciągnął się fajką, wciąż siedząc na krześle przy kominku.
- - -
Diana wraz z rodzicami i siostrą pojechała do domu Panny Józefiny Barry. Dawno u niej nie byli. To ona częściej przyjeżdżała do nich w odwiedziny. Siedzieli w przytulnym salonie, słońce delikatnie wychylało się zza aksamitnych zasłon. Pili herbatę i rozmawiali.
-Postanowiłam, że wyprawię bal. - oznajmiła Józefina- Anię już zdążyłam zaprosić.
-To wspaniale!- odrzekła podekscytowana Diana.
- Ale jest jeden warunek. Należy mieć partnera do tańca.
- Chyba mam pewien pomysł z kim pójdziesz, Diano. - rzekła Pani Barry.
- Tak się składa, że już zaprosiłam kogoś dla naszej Diany- rzekła ciocia Józefina po czym spojrzała na dziewczynę i się uśmiechnęła. Matka Diany ufała Pannie Józefinie, zwłaszcza w takich sprawach, więc nawet nie dopytywała się kto to. Diana zrozumiała kogo miała na myśli i wiedziała, że wcale go nie zaprosiła. To Diana musi przekazać zaproszenie Jerremu. Józefina Barry była, w pewnym sensie, od spraw sercowych, ponieważ zarówno Diana jak i Ania przychodziły do niej ze swoimi problemami. Lubiła im pomagać. Ona straciła osobę którą kochała i tak samo jak w przypadku Diana miłość ta nie była akceptowalna przez otoczenie, dlatego była zmuszona żyć w wiecznej tajemnicy.
Rodzice Diany nie znali Jerrego ale każdy wiedział, że jakby dowiedzieli się, iż ich córka zadaje się z kimś "gorszym" od nich, nie byli by zadowoleni. Oni nie będą obecni na tym balu. Lepiej nie myśleć jakby to się skończyło, ale teraz Diana miała szansę aby spędzić z chłopakiem trochę czasu w normalnych warunkach. Bez strachu o konsekwencje.
--------------------
Ten rozdział wyszedł mi krótszy niż poprzednie, ale nie miałam pomysłu co napisać dalej a nie chciałam pisać na siłę. Co sądzicie o Christopherze? Uznałam, że ciekawie będzie wprowadzić jakiegoś adoratora dla Maryli. haha Jeśli czekaliście na Anię i Gilberta to przepraszam ale na swoje usprawiedliwienie zdradzę wam, że niedługo się pojawią więc wyczekujcie następnego rozdziału.😊
A i jak nadal to czytacie, bardzo chciałam wam podziękować za aktywność bo widzę, że jest coraz większa, a to bardzo bardzooo mnie cieszy! Więc DZIĘKUJĘ!💗 Miłego wieczoru.
CZYTASZ
Wymarzone zakończenie Kordelli
Krótkie OpowiadaniaPowracam! + nowa okładka Wszyscy skończyli studia i wracają do Avonlea. Czy odnajdą się w dorosłym życiu? Jakie przygody ich czekają? Czy Gilbert w końcu oświadczy się Ani? Moje wyobrażenie dalszej fabuły serialu "Anne with an E". Niektóre wątki opa...