Przeważnie jak w lato słońce świeciło o dwudziestej, pogoda natomiast była bardzo zmienna nie było upałów jednak ciepło i zimny wiatr przenikały się na wzajem, postanowiłam założyć moją lepszą dłuższa sukienkę nie nabierałam dużo topów na ramiączkach wiedziałam że nie jadę w tropiki tylko nad zimne morze. Pokusiłam się nawet o pomalowanie ust, miałam wyglądać nienagannie więc karminowa szminka wydawała się odpowiednia.
- Ładnie wyglądasz tylko brakuje ci postawy. - dodała mama każąc się wyprostować jak struna. - uśmiech jesteś dumna że nazywasz się Campbell.
Jestem dumna, że nie założyłam dresów na to spotkanie, jak sytuacja wymaga nudne bankiety i wystawy umiem zagrać nie naganą córeczkę i wystroić się elegancko. W końcu miałam poznać dziadka z tego co słyszałam lubi nienaganność.
Umówili się w hotelowej restauracji. Jak na elegancką kolacje trzeba wcześniej rezerwować miejsce najpierw z menadżerem dziadek miał dołączyć późnej. Wskazała wolny stolik od razu przyniesiono wody i przystawki. Nie wiedziałam jak on wygląda można było się domyśleć kiedy weszła elegancka para wszyscy zaczęli skakać koło nich.
- Campbell.- rozpoznał.- Jak to miło zobaczyć swojego rodaka. - podszedł się przywitać uściskał ojca.-
- Też cię miło widzieć Jefferson kupę lat..- dodał ojciec.- moja żona Violet pamiętasz.- ucałował jej dłoń. - A to moja jedyna córka Cilia.- podał mi rękę.
- Moja droga małżonka Helen. - przedstawił kobietę przywitała się również miło.
- Opowiadaj tyle lat co u was jak twoje firmy? - Zasiedliśmy do stołu.
- Trzymają się bardzo dobrze kapitały się utrzymują.
- Wiem na temat ostatnio spadek nastąpił..
- Zdecydowani państwo na zamówienie?- przerwała kelnerka po czasie.
- Chwileczkę złotko. To co bierzecie? - zapytał pan Jefferson.
- Zdamy się na ciebie. - zaproponowała mama.
- Tak jakbyście chcieli Brytyjczycy jadają jagnięcinę baraninę, wie o tym dobrze Violet, choć szczerze wolę naszego burgera...
- Spróbuje lokalnie dawno nie próbowałam.- dodała.
- Wybornie pięć razy to plus dla mnie dodatkowo hamburger i dwa piwa...Helen?
- Chętnie z Violet napijemy się białego winka. A młoda? - spojrzała Helen.
- Będzie cola.- sama zaproponowałam. Na jedzenie zbytnio nie miałam ochoty zjem tylko żeby nie umrzeć z głodu.
- Już zamawiają bez ze mnie
W którymś momencie się wyłączyłam dorośli zaczęli wspominać rozmawiać o interesach dosłownie byłam im tam zbędna rozglądałam się żeby znaleść jakiś jeden punkt nie zauważyłam jak podano pierwszy posiłek szczególną uwagę przykuł mi chłopak który kręcił się koło naszego stolika jego oczy spotkały się z moimi i nagle przeszły mnie zimne dreszcze miał oczy jak czysty ocean.
- I jak kwiatuszku podoba ci się tutaj? Dobrze się bawisz? - wyrwał mnie od tego spojrzenia on spuścił wzrok tylko podał talerz przez przypadek musnęły nam palce dosłownie poczułam porażenie prądem.
- O tak naprawdę niesamowite miejsce, super kurort i w ogóle..- nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Miło słyszeć zależy nam na opinii właśnie młodych.
- Widzieliście już plaże? Jest niesamowita. - zapytała Helen.
- Z samego rana.. na pewno się wybierzemy.
CZYTASZ
On a summer night
Teen FictionCilia Campbell nie zamierzała przeżyć romansu jak z książki tym bardziej w osobie, która mieszka tysiące kilometrów od niej, przeżywać rozstanie chciałaby zapomnieć o wszystkim co się wydarzyło się tego lata, jednak zmiana planów zmusza ją do zamie...